Dać się prowadzić Maryi i Słowu Chrystusa

Drodzy bracia i siostry,

Czciciele Fatimskiej Pani, dziś docierającej do nas poprzez to nasze archidiecezjalne święto Najświętszej Marii Panny Kalwaryjskiej. I kiedy dzisiaj przeżywamy nasze sierpniowe nabożeństwo fatimskie, to tak naprawdę przeżywając z jednej strony święto Najświętszej Marii Kalwaryjskiej, za chwilę uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, a pośród tych dwóch świąt maryjnych Wielkiego Czciciela Maryjnego, św. Maksymiliana Marii Kolbego, to chcemy towarzyszyć dzisiaj wieczorem, a od jutra rana w sposób duchowy tym, którzy wyruszą do kalwaryjskiego sanktuarium z naszą parafialną pielgrzymką.

I kiedy dziś myślimy o tym naszym przylgnięciu do Maryi, to chcemy najpierw zobaczyć, do czego prowadzi nas Boże Słowo. Bo Boże Słowo za każdym razem, kiedy je słyszymy, kiedy dociera do naszych uszu, zapada w nasze serca i umysły, ono prowadzi nas po drogach nadziei, miłości, a przede wszystkim po drogach wiary.

I to Słowo Boże za każdym razem, kiedy je słyszymy, bierze nas za rękę, tak jak za rękę małe dzieci biorą rodzice, opiekunowie, dziadkowie, by dziecko było bezpieczne. Ale również Maryja nas, jako czcicieli Jej szczególnie poświęconych bierze nas za rękę i chce nas w to święto Najświętszej Maryi Panny Kalwaryjskiej poprowadzić poprzez te Boże Słowo.

I najpierw poprzez list do Efezjan św. Pawła Apostoła (Ef 1, 3-6. 11-12) usłyszymy, że Bóg w Chrystusie napełnia nas wszelkim błogosławieństwem duchowym. Obdarowuje nas aż nadto w Jezusie Chrystusie. Można powiedzieć, że jesteśmy jak takie naczynie, które obficie obdarowane Bożą łaską, tą Bożą łaską się przelewa, ale trzeba, aby to Boże działanie dostrzec w naszym życiu, aby to działanie spożytkować.

Bo Bóg wybrał nas, jak uczy nas św. Paweł, z konkretnym zamiarem, po to, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Bo Bóg z miłości przeznaczył nas na swoje dzieci i to nie jest nasza żadna ludzka zasługa, że możemy nazywać się dziećmi Bożymi, że z wysokości krzyża jesteśmy dziećmi Najświętszej Maryi Panny, ale to jest niczym przez nas niezasłużony Boży dar, który otrzymujemy, Boży wybór, w którym możemy uczestniczyć.

Rok Święty, Rok Jubileuszowy, ten rok łaski, który przeżywamy, rozpoczęty przez papieża Franciszka, kontynuowany przez papieża Leona XIV, wciąż przypomina nam o nadziei. A dziś od świętego Pawła słyszymy podpowiedź, a właściwie wezwanie, aby całą swoją nadzieję złożyć w Jezusie Chrystusie, czyli wtulić się w Niego bezgranicznie, bez reszty. Wtulić się tak, jak gdy patrzymy na Kalwaryjski Wizerunek, Jezus wtula się w Maryję, a Maryja wtula się w małego Jezusa.

I znowu używając słów św. Pawła, to oznacza, abyśmy żyjąc istnieli ku chwale Jezusa Chrystusa i z Nim przeżywali często może trudne, wymagające chwile naszego codziennego życia. I dzisiaj już śpiew przed Ewangelią przypomina nam w to święto Najświętszej Maryi Panny Kalwaryjskiej, że Maryja jest błogosławiona, bo bez śmierci wysłużyła palmę męczeństwa pod krzyżem Chrystusa, trwając wobec tego Chrystusowego krzyża i z wysokości tego krzyża została nam dana przez Chrystusa, w swoistym testamencie wygłoszonym z wysokości tego krzyża, została nam dana za Matkę (J 19, 25-27).

Możemy sobie wyobrazić tę ewangeliczną scenę opisaną przez świętego Jana krótkosyntetycznie, dosłownie w kilku zdaniach, że Jezus patrząc z wysokości krzyża w tym tłumie ludzi stojących pod krzyżem, mających różny stosunek do Niego i różne relacje, niektórzy z nich wykrzykują przekleństwa, poniewierają Jezusem Chrystusem i Jego męką, dostrzega tych najbliższych, tych, którzy są najbliżej Jego krzyża i są Mu ludźmi życzliwymi. A wśród tych życzliwych osób widzi te szczególne dwie. Te dwa szczególne miłujące serca i umiłowane przez Niego: Maryję i świętego Jana.

Ale na tym dostrzeżeniu z wysokości krzyża Maryi i Jana nie kończy się ta historia, bo Jezus z wysokości tego krzyża umierając i wypowiadając swoje ostatnie słowa powierza najpierw Jana Maryi, a następnie powierza Maryję Janowi. I jak uczy nas ewangelista, właściwie sam Jan opisujący tę sytuację spod krzyża, on bez zarzutu wypełnia ten testament Jezusa. Bo jak sam o sobie zapisze: „i od tej godziny uczeń wziął ją do siebie”, wziął ją natychmiast, wziął ją do swego domu.

Drodzy bracie i siostry,

możemy zadać sobie pytanie, jaka wypływa dla nas z tego nauka, dla nas zgromadzonych na tym nabożeństwie fatimskim, czcicieli Najświętszej Maryi Panny. Bo wiemy, że te wszystkie wizerunki, objawienia to tylko pewna pomoc, by nas prowadzić, a właściwie, by pomóc się prowadzić przez Maryję do Jezusa Chrystusa. A zatem dzisiaj wziąć Maryję do siebie, do swojej codzienności, do swoich codziennych zadań, to zabrać ją z całym Jej przesłaniem, wkalkulowując w to trudy i prześladowania. A to wybrzmiewa szczególnie w sierpniu, kiedy przeżywamy to fatimskie nabożeństwo.

Bo przecież podstępem 13 sierpnia dzieci fatimskie zostały zwabione do samochodu, zabrane, uwięzione. Uniemożliwiono im spotkanie z Panią Fatimską, bo myślano, że w ten sposób zamknie się sprawa tych niedorzecznych objawień, jak mawiał przynależący do masonerii ówczesny władca, burmistrz tej miejscowości.

I ludzie, którzy przybyli do Doliny Cova da Iria, Doliny Pokoju, by spotkać się z dziećmi, a przede wszystkim ujrzeć objawienie Maryi, mimo tego, że dzieci zostały uwięzione, odosobnione, były zastraszane, to w miejscu modlitwy tego dnia widzieli znaki i zjawiska, które wskazywały na obecność Maryi. Trwało to przez moment krótko, bo zabrakło małych Wizjonerów.

I Maryja objawia się dzieciom, tym umęczonym, zastraszonym przez dorosłych, którzy chcieli wyrwać wiarę z serc tych dzieci, sześć dni później, w zupełnie innym miejscu, ale również na dębię, z którego potem dzieci zabierają ze sobą gałązki, obcinając je, a kiedy zabrały je do domu, jak same wspominają, one wydzielały przepiękną woń, przepiękny zapach. Ale nie to było najistotniejsze w tym objawieniu, ale dwa życzenia, które wobec dzieci wypowiedziała wtedy Maryja i które dziś na tym nabożeństwie fatimskim, 13 dnia sierpnia, wypowiada do każdego z nas, bo przecież wciąż to wezwanie jest aktualne.

Po pierwsze, by przychodzić 13 dnia miesiąca na miejsce objawień i by uczestniczyć w tych Bożych znakach. I po drugie, by codziennie odmawiać różaniec. I dopiero po tych dwóch prośbach Maryja zapowiada cuda i uzdrowienia chorych, które dokonają się w ciągu roku. I Maryja, tak jak wtedy wołała do dzieci, tak i dziś woła do nas, wobec szerzącego się na różne sposoby bezbożnictwa: „Módlcie się, módlcie się wiele i czyńcie ofiary za grzeszników, ponieważ wiele dusz idzie do piekła, bo nie ma nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił”.

I to jest konkretne wezwanie. W tym dzisiejszym morzu bezbożności, tak jak wtedy przed laty w tym portugalskim morzu bezbożności, bo trzeba to też wyraźnie powiedzieć, że walczono wtedy z wiarą, z Kościołem, z Chrystusową Ewangelią, z Chrystusowym Krzyżem. I czujemy bardzo mocno, że to bezbożnictwo dziś wraca na różne sposoby na świecie i w Polsce. I potrzeba na świecie i w Polsce wobec tego podnoszącego na nowo głowę bezbożnictwa, potrzeba naszego ofiarowania, naszego zadośćuczynienia i naszej modlitwy, by tych, którzy pchają się w czeluści piekła i zatracenia, z tych czeluści wydobyć.

A Bóg to nas powołuje. aby ich uratować. I On z wysokości krzyża, dając nam swoją Matkę, chce, abyśmy byli dziećmi Bożymi, dziećmi Maryi, posłusznymi Jej wskazaniom. I byśmy wobec tego bezbożnictwa, które nas otacza, postawili tamę przez swoją duchową postawę, a przez to uratowali tych, którzy idą na zatracenie. Amen.