Te słowa zostały zapisane przez św. Eugeniusza de Mazenoda w porewolucyjnej Francji, gdzie nie tylko zostało w wielu wypadkach zniszczone wyznawanie wiary i potrzeba podążania drogą świętości, ale również prawdziwie ludzkie odruchy miłości i pochylania się z troską nad ludzkim życiem. Widząc to spustoszenie św. Eugeniusz, aby realizować wyznaczony w tych słowach cel powołał do życia Zgromadzenie, które później przyjęło nazwę Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej i tak zostało zatwierdzone przez Kościół.

Te słowa przed 200. laty przyświecały Misjonarzom Oblatom Maryi Niepokalanej, którzy swoją misję realizowali u samych początków Zgromadzenia zarówno we Francji, gdzie głosili misje i rekolekcje, jak i wtedy, kiedy dla rozpoczęła się epopeja misyjna Zgromadzenia na różnych kontynentach. We wszystkich tych wypadkach była to odpowiedź, jaką dawano na naglące potrzeby Kościoła, świata i pojedynczego człowieka, który stawał na drodze misjonarskiej posługi. Owocem ich realizacji stała się droga świętości m.in. bł. o. Józefa Gerarda OMI, misjonarza Lesoto oraz Męczenników Hiszpańskich, którzy oddali swoje życie za Chrystusa.

Te słowa przyświecały pierwszym polskim Misjonarzom Oblatom Maryi Niepokalanej, którzy wstępowali do Zgromadzenia, kiedy Polska była wymazana z map Europy. Kierowały one ich gorliwością w posłudze Polakom, którzy znaleźli się w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych czy Niemieckiej Westfalii, gdzie szukali dla siebie lepszej przyszłości. Tam bowiem nasi Rodacy zakładali rodziny i poszukując pracy rozpoczynali nowe życie, ale jednocześnie chcieli żyć tymi wartościami wiary, przeżywanymi w polskim duchu, za jakimi tęsknili na obcej ziemi. To wydało widoczny plon m.in. w Kanadzie, gdzie objawiło się owocem życia Sługi Bożego br. Antoniego Kowalczyka OMI.

Te same słowa przyświecały polskim Misjonarzom Oblatom Maryi Niepokalanej w czasie II wojny światowej, a ich owocem było życie i męczeńska śmierć bł. o. Józefa Cebuli OMI. Przyświecały one także tym, którzy w powojennej rzeczywistości pracowali w Polsce, a czasem nie mogąc wrócić do Ojczyzny, także poza Jej granicami. W komunistycznej i represyjnej rzeczywistości – jak wskazują zachowane w archiwach IPN dokumenty – słowa te stawały się niebezpieczne i dlatego posługę Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej uznano za niebezpieczniejszą niż Dominikanów i Jezuitów razem wziętych, gdyż poprzez misje i rekolekcje parafialne misjonarze mieli ogromny wpływ na ludzi, z którymi w czasie głoszenia Słowa Bożego się spotykali.

Wpisując się w kontekst tej tradycji, wybrałem te właśnie słowa za motto mojego życia jako człowieka, jako chrześcijanina i tego, którzy na drodze kapłańskiego i zakonnego życia chce dążyć do świętości, jednocześnie pomagając w tym innym. Tym samym stało się ono mottem mojej strony internetowej, która odzwierciedla cel zarówno posługi „żywego słowa” jaką realizuje w czasie misji, rekolekcji czy głoszenia różnorodnych homilii i kazań, ale również leży u podstaw idei powstania tej strony internetowej, gdzie na różne sposoby chcę podzielić się tym, co jest dla mnie ważne i co czynię w mojej posłudze słowa.

Wszystko to zaś po to, aby ludzie, których Bóg postawił na drogach mojego życia, najpierw postępowali jak istoty rozumne, a zatem byli prawdziwymi ludźmi, wrażliwymi na prawdę, dobro i piękno. Później, by potrafili zachwycić się darem Dobrej Nowiny, jaką niesie Ewangelia i zanurzali się w tajemnicy Bożego Miłosierdzia, idąc drogą chrześcijańskiego życia. Wreszcie, by to bycie prawdziwym człowiekiem i prawdziwym chrześcijaninem pozwoliło stać się ludźmi świętymi, którzy doświadczają miłości Boga, który pociesza, przebacza i daje nadzieję, a tym samym stawali się przyjaciółmi Jezusa Chrystusa.