Drodzy bracie i siostry,
zapewne wielu z nas podczas wakacyjnych wędrówek zagląda w różnych miejscach do rozmaitych muzeów. I kiedy przechodzimy od gabloty do gabloty, od obrazu do obrazu, to bardzo często stajemy wobec różnego rodzaju drogocennych kamieni oprawionych w złoto i srebro, które przykuwają wzrok, interesują nas, zaczynamy czytać, pochodzą, jego czasu dotyczą i wtedy budzi się w nas podziw tego, co stworzył człowiek.
Ale te same kamienie, gdyby były rozrzucone, nieoprawione w srebro i w złoto, nie przyniosłyby naszego zachwytu. I kiedy słyszymy dzisiaj czytanie z księgi Koheleta (por. Koh 1, 2; 2, 21-23): marność nad marnościami, wszystko jest marnością…, to nie słyszymy tych słów, aby w nas zrodziła się jakaś beznadzieja, jakaś niechęć do starania się w życiu. Ale te słowa są po to, byśmy widząc czasami, doświadczając na swojej skórze, że często inni, może nawet i bezprawnie korzystają z naszej pracy, z naszego trudu, który wkładamy, a tymczasem oni są chwaleni za to, czy za tamto, patrzyli inaczej.
Trzeba nam, abyśmy zobaczyli, że nie chodzi o to, aby mieć wszystko. Nie chodzi też o to, aby nie mieć niczego, jak mówi nam dzisiejsze Boże Słowo, ale o to, by w sposób właściwy oprawić swoje codzienne życie. Oprawić je w to, co najważniejsze, w to, co najpiękniejsze, w to, co pochodzi od Boga, tego, o którym przed chwilą śpiewaliśmy, że zawsze jest naszą ucieczką, zwłaszcza wtedy, kiedy jesteśmy poranieni, skrzywdzeni, kiedy dotyka nas słowo czy czyn drugiego człowieka.
I dlatego przypomina nam dzisiaj święty Paweł Apostoł, tak jak kiedyś Kolosanom (por. Kol 3, 1-5. 9-11), abyśmy dążyli do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Bo jeśli będziemy tylko kurczowo trzymać tych ziemskich skarbów, to zagubimy istotę naszego życia i zamiast sensu w tym życiu pojawi się bezsens. Bo nasze życie, jak uczy nas dalej święty Paweł Apostoł, jest ukryte z Chrystusem w Bogu. I gdy ukaże się Chrystus nasze życie, wtedy i my ukażemy się z Chrystusem.
Ale św. Paweł jest zawsze człowiekiem praktycznym. Dlatego dzisiaj podpowiada nam kolejne rzeczy, o których mamy pamiętać, kiedy dążymy do tego, co w górze, a nie do tego, co na ziemi. Zadajcie więc śmierć temu, co przyziemne. Nie okłamujcie się nawzajem, bo zwlekliście z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekliście nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga na obraz tego, który go stworzył.
I wreszcie, drodzy bracia i siostry,
ta dzisiejsza Ewangelia (por. Łk 12, 13-21), kiedy do Jezusa przychodzi człowiek, który chce, aby Jezus był sędzią czy rozjemcą w jego sprawach materialnych, w jego relacji z bratem, a właściwie tej relacji dotyczącej spadku. Jezus przypomina, że mimo tego, iż tak często kurczowo trzymamy się tego, co na ziemi, to tak i tak od tego nie zależy nasze życie. Od tego nie zależy nasza przyszłość, bo często Bóg będzie mógł wypowiedzieć do nas słowa, jeszcze tej nocy zażądają Twojej duszy od Ciebie, komu więc przypadnie to, co przygotowałeś.
I potrzeba, abyśmy patrząc ku temu, co w górze, do czego Bóg nas powołuje, oczywiście korzystając z tego wszystkiego, co na ziemi jest nam potrzebne do codziennego życia i funkcjonowania, byśmy tak gromadzili sobie nasze skarby, tak oprawiali te klejnoty naszego codziennego życia, by nie jedynie bogacić się, ale by być bogatym u Boga. Amen.