Jaki złożę pocałunek?

Do tekstu biblijnego – Łk 7, 36-50 należy go odczytać na samym początku

Drodzy Bracia i Siostry!
Czciciele Męki Pańskiej!

Sercem tego tekstu biblijnego jest pocałunek, który ma tu szczególne znaczenie: stanęła przy stopach… całowała je… Jezus tak skomentował tę sytuację i w swoich słowach pochwalił gest tej kobiety: „Nie powitałeś mnie pocałunkiem, a ona odkąd wszedłem nie przestała całować moich stóp (por. Łk 7, 38. 45).

W tradycji żydowskiej pocałunek oznaczał miłość, przyjaźń, życzliwość, gościnność, pokój i pojednanie. Gdy do domu przybywali goście należało złożyć pocałunek na ich prawym policzku i obmyć im nogi, co czynił przeważnie ktoś z domowników lub służby, ale nigdy gospodarz (por. Łk 7, 36-50).

Nauczyciela, Rabbiego, całowano w rękę. Gdy natomiast spotykali się ze sobą przyjaciele, to całowali się wzajemnie w policzek, co m.in. uczynił Judasz w Ogrodzie Oliwnym (por. Łk 22, 47-48), całując Jezusa nie jako nauczyciela, ale oddając przyjacielski pocałunek.

W tradycji chrześcijańskiej mowa jest o przekazywaniu sobie pocałunku pokoju w listach św. Pawła (por. 1 Tes 5, 26). Jednak przede wszystkim należy go rozumieć tutaj jako element modlitwy pierwszych chrześcijan. Był on stosowany w czasie chrztu, Eucharystii i pogrzebu.

Pocałunek składano na policzku osoby, która przyjmowała chrzest, niezależnie od tego czy była kobietą czy mężczyzną. Oznaczał on w tym wypadku przyjęcie do wspólnoty uczniów Chrystusa i był gestem duchowej solidarności, jedności. Taki sam gest czyniono wobec osób powracających do jedności z Kościołem, po publicznej pokucie za ciężkie grzechy czy też wyparcie się wiary w obliczu prześladowań.

Pocałunek w pierwszych wiekach chrześcijaństwa przekazywano męczennikom, gdy mieli iść na śmierć męczeńską. W ten sposób miał być to znak, symbol przekazania daru Ducha Świętego, a zwłaszcza daru męstwa w obliczu prześladowań i śmierci. Dziś jego pozostałości znajdują się w obrzędzie święceń diakonatu, kapłaństwa i biskupstwa, gdzie nowo wyświęconym przekazuje się pocałunek pokoju.

W chrześcijaństwie pocałunek był także symbolem posłuszeństwa. Dawniej istniał zwyczaj całowania w rękę lub pierścień biskupa, który w swoim pierścieniu miał relikwie świętych. kiedyś też papieża całowano w stopę. I choć nam dziś wydają się te gesty dziwne, to jednak oznaczały one miłość do Kościoła, który jest zbudowany na fundamencie apostołów.

Wreszcie pocałunek był też rozumiany jako znak pojednania pomiędzy nieprzyjaciółmi i znak przywiązania wzajemnego osób, które go przekazywały. Dlatego znajdował swoje miejsce w Eucharystii, gdzie dokonywano go po liturgii słowa, gdyż później zgromadzenie liturgiczne opuszczali katechumeni przygotowujący się do chrztu. Miał to być znak miłości Boga wobec człowieka, który zobowiązuje ludzi do takiego samego gestu wobec siebie wzajemnie.

Drodzy Bracia i Siostry!
Czciciele Męki Pańskiej!

W tym świetle dopiero możemy zobaczyć znaczenie biblijne tego gestu pocałunku. Palm 85 mówi o tym, że ucałują się sprawiedliwość i pokój (por. Ps 85, 11). Można też powiedzieć, że w rozumieniu biblijnym dar Ducha Świętego był swoistym owocem pocałunku pomiędzy Ojcem i Synem. Przyjęcie bowiem przez Boga ludzkiego ciała w osobie Jezusa Chrystusa stało się pocałunkiem Bożego Miłosierdzia wobec człowieka, który sprawił że przez ten pocałunek człowiek nacechowany jest ku wieczności.

Ewangelia pokazuje nam też wyraźnie, że brak pocałunku wobec gościa, to znak braku szacunku wobec niego. I choć zewnętrznie jest przyjmowany, bo tak wypada, to jednak nie spotyka się z życzliwym przyjęciem. Ewangelie też okazują nam, że pocałunek stóp, to gest wielkiej czułości wobec drugiej osoby i gest wielkiego uniżenia, zarówno w wypadku cudzołożnicy z Ewangelii, jak i sceny w czasie Ostatniej Wieczerzy (por. Łk 7, 37-50; J 13, 1-17).

Przypatrzy się teraz trzem biblijnym pocałunkom, z których każdy ma zupełnie inne znaczenie. Zacznijmy od tych pocałunków, związanych z męką pańską, aby później znów w ich świetle powrócić do pocałunku składanego na nogach Jezusa przez grzeszną kobietę w odczytanej przed chwilą Ewangelii.

Pierwszym z pocałunków jest ten, jaki składał Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy, kiedy umywał uczniom nogi (por. J 13, 1-17). To obywanie uczniom nóg to gest największej miłości Boga do człowieka, a jednocześnie lekcja dawana nam, jak my mamy postępować wobec innych ludzi. Jest to gest największej miłości Boga wobec grzesznika, który zawstydza człowieka, jak to miało miejsce w wypadku św. Piotra.

Ten gest to także znak obmycia, oczyszczenia, bo Bóg nie brzydzi się człowiekiem, nie brzydzi się grzesznikiem. To znak służby Boga wobec człowieka i zachęcający w ten sposób uczniów do tego danego. Jezus pokazuje w ten sposób, że gesty miłości – dla nas gesty uczynków miłosiernych co do duszy i ciała, bo one przecież chcą całościowego dobra człowieka – to pocałunki składane nie tylko na stopach człowieka, ale przede wszystkim na stopach Boga, który w drugim człowieku jest obecny.

Drugim z pocałunków, który następuje po Ostatniej Wieczerzy, a ma miejsce w Ogrodzie Oliwnym jest zdradziecki pocałunek Judasza (por. Łk 22. 47-49; Mt 26, 47-50). On stanowi sygnał dla wrogów, alby pojmali Jezusa, którego Judasz już sprzedał za 30. srebrnych monet. Wtedy Judasz przybliża się do Jezusa i chce go pocałować, słysząc słowa „pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego”.

Dlaczego w ogóle ta sytuacja miała miejsce? Dlaczego ten, który był tak blisko Jezusa, był jednym z Jego apostołów, przeszedł na stronę przeciwników i tym symbolicznym pocałunkiem zdradził Jezusa?

Judasz przede wszystkim nie potrafił pogodzić się z Bogiem i Jego wolą, a zwyciężyła w nim jego ludzka wola, robienie tego co chciał, zamierzał i czego pragnął. Zwyciężył w nim w ten sposób grzech, którego obrazem jest wykradanie tego co złożono do wspólnej kasy i ludzkie kalkulacje, które doprowadziły go ostatecznie do tragedii, bo nie potrafił uwierzyć w Boże Miłosierdzie wobec siebie.

On szukał bowiem zbawienia w sobie, a nie w Bogu, w swoich możliwościach a nie łasce Boga. To znak tych, którzy żyjąc w grzechu, chcą niby być blisko Boga, tych, którzy szukają zbawienia w sobie a nie w Jezusie.

Dalej Judasz nie potrafił pogodzić się z człowiekiem, który był obok niego, gdyż on chciał znaczyć więcej niż inni, chciał mieć uprzywilejowaną pozycję wobec drugiego człowieka. On uczestniczy w Ostatniej Wieczerzy, przynajmniej w jej części, ale chyba bardziej już jako ktoś kto jest poza tym wszystkim.

W ten sposób staje się znakiem tych, którzy w swoim codziennym życiu żyją w niezgodzie, a często na pokaz jak Judasz uczestniczą później w Eucharystii.

Wreszcie Judasz nie potrafi żyć w prawdziwej, głębokiej przyjaźni i dlatego przez swój pocałunek zadaje najboleśniejszą ranę Mistrzowi, wkłada przysłowiowy nóż w plecy. Kiedy mowa jest jednak o tym pocałunku, to gdyby sięgnąć do użytego tam greckiego słowa, mówi ono nie o jednorazowym pocałunku ale o jego kilkakrotnym wykonaniu. To znak tych, którzy wydają Boże sprawy na żer swoim słabościom i nieustannie poprzez swoje słowa i życie zdradzają Jezusa, Jego Ewangelię, Boże Przykazania.

I wreszcie ostatni z tych pocałunków, od którego rozpoczęliśmy nasze rozważania na Gorzkich Żalach, to pocałunek grzesznej kobiety, opisany w odczytanej Ewangelii (por. Łk 7, 36-50). Była ona grzesznicą, prostytutką znaną w całym mieście, stąd też reakcja uczestników uczty u Szymona i powątpiewanie w prorocką misję Jezusa, bo przecież powinien wiedzieć i od razu ją przegnać.

Tak sobie myśleli, choć zapewne ta znajomość tej kobiety w wypadku wielu z nich nie była tylko czysto zewnętrzna, bo być może także oni korzystali z jej usług. Co jednak szczególnego czyni ta kobieta?

Łzy, jakimi obmywa zakurzone stopy Jezusa, to gest słonego żałowania swoich grzechów. Wytarcie ich swoimi włosami, które do tej pory służyły grzechowi i były jej znakiem rozpoznawczym, a w tej właśnie chwili zaczynają służyć zupełnie czemu innemu, to znak przejścia od zła ku dobru. Całowanie i namaszczanie stóp, to oznaka szacunku wobec Jezusa, prośba o miłosierdzie i danie Mu najcenniejszego daru, już nie w postaci olejku, ale samej siebie.

To wszystko budzi jednak bunt biesiadników owej uczty. Dlaczego? Bo oni choć zewnętrznie przyjęli Jezusa, bo tak wypadało, bo chcieli spotkać się ze znanym nauczycielem czy może z jakiejś innej, nie znanej nam motywacji, to za tym jednak nie szło nastawienie serca, otwarcie na dar Bożego Miłosierdzia, jaki przyniósł Jezus. Poza zewnętrznym gestem w ich wypadku nic innego tam nie było.

Jezus, mówiąc do Szymona o tej pogardzanej przez innych kobiecie, wskazuje że komu wiele darowano, ten bardzo miłuje. Wskazuje, że im więcej przebaczono, tym większa miłość tego, który przebaczenia dostępuje. Bo choć kobieta ta nie była zaproszona na ucztę w domu Szymona i choć jej przybycie wywołało konsternację i oburzenie tych „świętych” i „nieskalanych” uczestników uczty, to jednak ona jako chyba jedyna przyszła szukać ratunku w Miłosiernym, by wydobyć się ze swoich grzechów.

Drodzy Bracia i Siostry!
Czciciele Męki Pańskiej!

Liturgia Kościoła, w której często uczestniczymy, jest pełna pocałunków. Składa je kapłan, kiedy całuje ołtarz na początku i na końcu Eucharystii, oddając cześć Chrystusowi, który jest kapłanem, ołtarzem i barankiem ofiarnym (por. 5. prefacja wielkanocna). Kapłanów również całuje stułę kiedy rozpoczyna i kończy czynności liturgiczne, np. gdy idzie rozdzielać Boże Miłosierdzie w sakramencie pokuty i pojednania czy ma zamiar sprawować Eucharystię.

Kapłan lub diakon całują po odczytaniu Księgę Ewangelii, oddając w ten sposób cześć Bożemu Słowu, Dobrej Nowinie Bożego Miłosierdzia o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Całujemy również relikwie Krzyża Świętego czy też świętych i błogosławionych. Nie chodzi jednak tu o rzeczy czy osoby, ale o to, by one przemówiły do nas przez znaki i słowa.

Św. Jan Paweł II w czasie swoich pielgrzymek miał zwyczaj całowania ziemi, którą odwiedzał. Zwyczaj ten zaczerpnął od św. Jana Marii Vianeya, który uczynił ten gest, gdy przybył do Ars, jakie miejsca gdzie Bóg decyzją Kościoła skierował go do pracy i gdzie dokonał wiele, by Bóg mógł okazać grzesznikom miłosierdzie.

W czasie jednego z egzorcyzmów, diabeł w rozmowie z kapłanem, miał powiedzieć „Ten wasz Papież. On tym pocałunkiem więcej szkody nam czyni niż wy waszymi egzorcyzmami. Jeden taki pocałunek gorszy niż 1500. egzorcyzmów”. Dlaczego? Bo nie był to jedynie pięknie wyglądający gest, ale gest czyniony z wielką wiarą, nadzieją i miłością.

Niedługo w czasie Triduum Paschalnego będziemy świadkami dwóch szczególnych pocałunków. Zobaczymy go w Wielki Czwartek, podczas odmycia nóg w czasie Mszy świętej Wieczerzy Pańskiej. Jednak najsilniej do nas przemówi, kiedy sami w Wielki Piątek zbliżymy się do Chrystusowego Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata (por. ukazanie krzyża, Liturgia Wielkiego Piątku Męki Pańskiej), by Go pocałować.

Naszym znakiem adoracji będzie wtedy pocałunek. Samo słowo adoracja oznacza „ad oro” – od ust. Jaki będzie to gest? Zdradzającego Judasza czy grzesznej, szukającej miłosierdzia kobiety? Czy będzie to gest odrzucenia czy gest przyjęcie i umiłowania nade wszystko?

Całujmy wtedy krzyż Pana nie ze strachu i po to, aby zdradzić. Całujmy krzyż Pana po to, aby uwielbiać  i czcić jako naszego Pana i Miłosiernego Zbawiciela, który z wielką troską pochyla się nad grzesznikiem, nad moim grzechem i czeka na pocałunek wzajemności, pocałunek miłości, przyjaźni i wiary. Amen.