W dniu dzisiejszym rozpoczynam drugą część kursu języka włoskiego. Dwa tygodnie nauki już za mną i jeszcze dwa tygodnie zmagań językowych przede mną. Niniejsza wiadomość będzie podsumowaniem kolejnego tygodnia w szkole językowej „Prolingua” (czytaj więcej >>>), a działo się w tym tygodniu dość sporo, zarówno w szkole, jak i poza nią.
Z naszej grupy ubyła jedna osoba z Indii (Adrian), ale dołączyło pięć innych osób: 3 siostry ze zgromadzenia sióstr św. Pawła (Paulistki) z Korei a dokładnie z Seulu (Maria, Marta i Teresa) oraz dwóch kapłanów diecezjalnych: z Korei (Ronaldo) i Indii (Arvil). Zatem grupa nasza się de facto nie zmniejszyła, ale powiększyła i dlatego zmieniliśmy dotychczasową salę wykładową na większą, aby mogła pomieścić nas wszystkich.
W dalszym ciągu naszą podstawową nauczycielką jest Valeria, pochodząca z Mediolanu, ale od lat już mieszkająca w Rzymie. W zakresie wymowy w dalszym ciągu mamy zajęcia z Eleonorą, która pilnuje, abyśmy poprawnie wymawiali wszystkie włoskie słowa, dwa razy w tygodniu sprawdzając nasze postępy. Każdy z grupy korzysta także ze wspominanego w poprzedniej wiadomości programu „Rosetta Stone” (czytaj więcej >>>). Oczywiście nie może zabraknąć indywidualnej pracy oraz rozmów przy stole w domu generalnym, które są nauką w praktyce.
W minionym tygodniu nie udało mi się niestety wybrać w czwartek na tradycyjną polską Mszę świętą przy grobie św. Jana Pawła II, gdyż w tym czasie był spory napływ polskich pielgrzymów, o czym można było dowiedzieć się na audiencji generalnej w środę. Choć bowiem moja szkoła leży w sąsiedztwie Watykanu, znajduje się bowiem koło stacji kolejowej Roma San Pietro (nieopodal używanej obecnie niezmiernie rzadko stacji kolejowej na terenie samego Watykanu), to jednak bałem się, że w związku z przedłużeniem Eucharystii nie zdążę na zajęcia.
W sobotę rano, kiedy to Kościół przeżywa Święto Podwyższenia Krzyża Świętego, w związku z tą liturgiczną okazją w czasie porannej Jutrzni, a później Eucharystii na ołtarzu spoczywał krzyż św. Eugeniusza de Mazenoda, który nosił on a obecnie nosi go każdorazowy generał zgromadzenia. Po zakończeniu Mszy świętej każdy mógł podejść do ołtarza i ucałować ten znak zbawienia „na którym zawisło Zbawienie świata”.
Były też momenty rekreacyjno-polskie. W sobotę, w ramach odpoczynku od lekcji, wybrałem się do Ostii, która jest nadmorską dzielnicą Wiecznego Miasta i wiąże się z historią pięknej duchowej rozmowy, jaką odbyli św. Augustyn i św. Monika (znajdziemy ją w „Wyznaniach” Augustyna w rozdziale IX), która właśnie tam zmarła, czekając na statek powrotny do Tagasty (czytaj więcej >>>). Dojeżdża się tam na miesięcznym bilecie na środki komunikacji miejskiej w Rzymie, jaki wykupiłem na początku mojego pobytu. Miałem więc okazję zażyć trochę słońca, chodząc na plaży i mocząc nogi w Morzu Tyreńskim.
Tego dnia wieczorem w parafii św. Mikołaja w Ostii uczestniczyłem w zorganizowanej przez polską grupę liturgiczną czuwaniu dla Polaków z Rzymu i okolic w ramach akcji „Polska pod krzyżem” (czytaj więcej >>>). Warto wiedzieć, że w tym właśnie kościele na stałe są odprawiane polskie niedzielne Eucharystie. Nota bene we Włoszech można było wziąć udział w w/w akcji właśnie w Ostii oraz w Polskiej Misjo Katolickiej w Neapolu. Tego wieczoru o 19.00 przeżywaliśmy drogę krzyżową, następnie sprawowana była Eucharystia i łączenie z Jasną Górą, aby przeżyć apel jasnogórski. Po całym wydarzeniu, późnym wieczorem, wróciłem do domu przy Via Aurelia.
W Rzymie, podkreślam to raz jeszcze, jestem dzięki życzliwości „Renovabis”, która przyznała mi dofinansowanie kursu językowego w Rzymie (jeśli chcesz wiedzieć o niej więcej, kliknij na baner niżej).
romi.