Na wzór św. Józefa…

(na podstawie „Redemptoris custos” św. Jana Pawła II)

Drodzy Mężczyźni, niezależnie od wieku i stanu cywilnego!

Adwent to szczególny czas przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia, a skoro o nich mowa, to w Betlejemskiej stajence dostrzeżemy przede wszystkim Józefa i Maryję pochylonych nad leżącym na sianie Jezusem Chrystusem. To najważniejsza część i scena tego szczególnego miejsca Bożego Narodzenia. Dlatego dziś w spotkaniu z Wami chciałbym pochylić się nad postacią św. Józefa jako wzoru dla mężczyzny, a jutro na spotkaniu z kobietami pochylić się nad postacią Maryi, jako wzoru dla kobiety.

Św. Jan Paweł II wśród swoich różnych dokumentów, których w czasie lat pontyfikatu wydał bardzo wiele, napisał bardzo niewielki i niepozorny dokument o św. Józefie, który nosi tytuł „Redemptoris custos” czyli „Opiekun Zbawiciela”. Papież wskazuje nam przynajmniej 10. rzeczy, jakich uczy nas św. Józef.

Wspomniany dokument można znaleźć w bibliotekach, księgarniach oraz w internecie i do jego lektury zachęcam Was wszystkich. On jest niezmiernie ważny, kiedy dziś mówi się o kryzysie męskości i ojcostwa, kiedy nawet media biją w alarmowe tony z tego powodu.

Św. Józefowie, który jest prawdziwym mężczyzną z krwi i kości, przeżywającym po męsku swoje życie, Bóg powierzył swój najcenniejszy i najważniejszy skarb, jakim jest Jezus Chrystus, Zbawiciel świata i człowieka. Dar Bożej miłości dla każdego z nas. Czego zatem uczy nas ta postać.

Po pierwsze odważnego podjęcia znalezienia wyjścia z trudnej sytuacji i niepoddawania się wobec trudności. Uczy nas szukania nie byle jakiego rozwiązania, ale najlepszego z możliwych. Uczy nas nieuciekania wobec problemów w gazetę, przed telewizor czy w alkohol. Św. Józef zmagał się niełatwą dla niego sytuacją, że Maryja oczekuje dziecka, zmagał się zewnętrznie i wewnętrznie, by ostatecznie otrzymać od Boga odpowiedź na swoje problemy.

Po drugie św. Józef uczy brania odpowiedzialności nie tylko za swoje życie, ale także tych, którzy są nam powierzeni, jak On uczynił wobec Jezusa i Maryi. Uczy nas odpowiedzialności za swoich najbliższych, za osoby w miejscu pracy i wszędzie tam, gdzie się znajdziemy. On to czynił bez narzekania, użalania się nad sobą, bycia przysłowiową „ciepłą kluchą”, po prostu milczał i działał. A jednocześnie nie był kimś, kto szarżuje, pokazuje co to nie ja, szpanuje wobec innych, jest tzw. „papierowym tygrysem”. Św. Józef po prostu jest wsparciem.

Po trzecie uczy bycia mistrzem drugiego planu. Kiedy oglądamy filmy, to często w naszej pamięci nie zapadają pierwszoplanowe postacie, ale te, które są wyraziste. Zapewne dla wielu z tu obecnych taką postacią była nieżyjąca już legendarna aktorka Irena Kwiatkowska, czyli „kobieta pracująca, która żadnej pracy się nie boi”. Św. Józef pojawia się w Ewangeliach w niewielu momentach: w genealogii pochodzenia Jezusa, w decyzji o wzięciu Maryi do siebie, w czasie podróży do Betlejem i narodzenia Jezusa, w czasie ucieczki do Egiptu i powrotu z wygnania czy wreszcie w czasie życia Świętej Rodziny w Nazarecie. Zaledwie kilka zdań na domiar tego w żadnym fragmencie św. Józef nie wypowiada żadnego słowa. To przecież swoista dyskryminacja. Jednak św. Józef to twardy mężczyzna, który nie robi z tego problemu, nie chce nieustannego chwalenia, uwagi, rozczulania się nad sobą. Oczywiście gesty życzliwości są potrzebne, ale nie mogą przysłonić rzeczy najważniejszej.

Po czwarte św. Józef uczy pełnego zrealizowania w ojcostwie. Choć nie był fizycznym ojcem Jezusa, to jednak w sposób duchowy się nim staje i okazuje miłość, aby z Maryją i Jezusem tworzyć szczęśliwą rodzinę. Przez nadanie imienia jezusowi czyni go swoim dzieckiem w świetle prawa i tu może stać się przykładem dla tych, którzy nie mogąc sami mieć naturalnego potomstwa, decydują się na adopcję i nie fi czynie, ale duchowo stają się ojcami dla adoptowanych dzieci. Św. Józef przeżywa swój związek z Maryją w wierności, gdyż nie zagościło w nim cudzołóstwo oraz jako sakrament, gdyż związek ten nie został rozbity przez rozwód. Można nawet powiedzieć, że o ile związek Adama i Ewy z początków Księgi Rodzaju wprowadził na świat grzech, to związek Józefa i Maryi znów wszystko uporządkował i wprowadził świętość czyli jedność z Bogiem, z jednoczesnym realizowaniem podstawowej misji dzielenia się miłością.

Św. Józef, po piąte, uczy nas wyzbywania się egoizmu i realizowania miłości. Przecież On oddał całe swoje życie na służbę dla Jezusa i Świętej Rodziny, nic nie zostawiając dla siebie. Oddał życie, pracę, wydarzenia dnia codziennego – zarówno te radosne, jak i te smutne, niosące ból, oddał wreszcie swoje talenty i stał się świadkiem wielkich rzeczy, jakie towarzyszyły narodzeniu Jezusa Chrystusa w postaci pokłonu pasterzy i mędrców.

Po szóste, św. Józef uczy nas wypełniania obowiązków, jakie wynikają z naszej wiary. On skrupulatnie wypełnił postanowienia prawne i wskazania Starego Testamentu, które związane były ze spisem powszechnym, obrzezaniem i nadaniem imienia oraz ofiarowaniem w świątyni Jerozolimskiej Jezusa. Jednocześnie, jak widzimy w scenie zagubienia i odnalezienia się Jezusa w świątyni, On wprowadzał Jezusa w obowiązujące zwyczaje, nie mówiąc, że tak trzeba postępować, ale samemu dając przykład, idąc całą rodziną do świątyni Jerozolimskiej.

Po siódme, św. Józef uczy wreszcie wierności Bogu i Jego Słowu. Czyni w każdej sytuacji dokładnie to, czego wymagał od niego Bóg w swoim Słowie, nakazach i przykazaniach. Św. Józef jest w pełni człowiekiem sprawiedliwym, który zachowuje nakazy, ale nie dlatego, bo tak trzeba, bo co powiedzą inni, jak to oceni rodzina, ale z przekonaniem wewnętrznym. On nie ulega presji tłumu, środowiska, kolegów. On jest zdrową „rybą”, która płynie pod prąd, gdyż wie, że tylko zdechłe ryby płyną z prądem.

Po ósme, św. Józef uczy właściwego podejścia do pracy. Dziś jest to szczególnie aktualne, kiedy mamy do czynienia z dwoma niezdrowymi skrajnościami. Z jednej strony brak pracy i bezrobocie, które mężczyźnie nawet gorzej znieść niż kobiecie, a z drugiej strony pracoholizm, kiedy człowiek nie ma na nic czasu i który potrafi zabić człowieka, który mu ulega. Praca św. Józefa, jako cieśli była ciężka, gdyż wtedy nie było tych wszystkich urządzeń, jakie posiadamy i On wszystko musiał wykonywać ręcznie. Była też bardzo odpowiedzialna, bo wszystko co wytwarzał miało służyć innym i będąc człowiekiem uczciwym nie mógł sobie pozwolić na jakieś partactwo, by wykonać bubel. Jako człowiek pracowity zarabiał na utrzymanie swojej i Świętej Rodziny, a praca stawała się dla Niego okazją bycia blisko Boga, gdyż staje przecież przebywał w obecności Jezusa. Stawała się jednak także okazją do włączenia się w stwórcze działanie Boga w szarej codzienności i monotonii dnia codziennego.

Po dziewiąte, św. Józef uczy znalezienia czasu na modlitwę oraz wybrania jej odpowiedniego sposobu. Modlitwa męska to pewnie nie wielka ilość słów, o może zaledwie kilka zadań wymienionych z Bogiem na początku zaczynającego się dnia z prośbą o błogosławieństwo a wieczorem podziękowania za dobro, którego się doświadczyło oraz przeproszenia za uczynione zło. Czasem ta męska, szorstka modlitwa to nawet nie słowa, ale bycie, powiedzenie Bogu jedynie: „nie wiem co mam powiedzieć, ale chcę być z Tobą” i dalej już tylko milczenie. Dla św. Józefa ten czas był źródłem podejmowania decyzji, siły, rozwagi, przeżywania pracy i trudnych momentów życia, ale także – jak to już zostało zasygnalizowane wcześniej – źródłem wypełniania obowiązków wiary, słuchania Boga i Jego Słowa. I na to wszystko znajdował czas, nie tłumaczył się zmęczeniem, ogromem i ciężkością pracy, życiem rodzinnym.

Wreszcie, po dziesiąte, św. Józef uczy miłości do Kościoła. Ktoś może zapytać jak to? Przecież kiedy św. Józef żył to jeszcze żadnej wspólnoty Kościoła nie było? Nie, ale od wieków, a szczególnie w ostatnim czasie za sprawą papieży ostatnich wieków jest wzywany jako patron i obrońca Kościoła, wspólnoty uczniów Chrystusa. Skoro bowiem doskonale wywiązywał się ze swojego zadania opieki nad sprawami Bożymi w życiu Świętej Rodziny, to czemu miałby tego nie czynić wobec Kościoła? Św. Jan Paweł II wyraźnie wskazuje, że to Jego przywoływanie służy nowej ewangelizacji, by stawać się solą ziemi, solą mającą swój smak. Kiedy wzywamy Jego opieki nad wspólnotą Kościoła, naszą wspólnotą wiary, to dlatego że widzimy w Nim te wszystkie cechy, które zostały tu przywołane. Cechy, którymi mają kierować się wszyscy uczniowie Jezusa Chrystusa.

Drodzy Mężczyźni, niezależnie od wieku i stanu cywilnego!

Widzimy zatem bardzo wyraźnie, że każdy może czerpać z tego bogactwa św. Józefa, postaci często dziś zapomnianej i będącej w cieniu. Tymczasem św. Jan Paweł II powiedział, że „On daje najważniejsze świadectwo o mężczyźnie i Jego powołaniu” (Jan Paweł II, Redemptoris custos nr 17).

Zapraszam Was dzisiaj do podjęcia refleksji nad postacią św. Józefa. Zapraszam do zaproszenia Go do swojego życia oraz wzywania Jego wstawiennictwa w Waszych codziennych sprawach.

Natomiast w Święta Bożego Narodzenia, kiedy w tym czy innym kościele przyjdziecie przed Betlejemski żłóbek i zobaczycie Józefa i Maryję pochylających się z troską nad leżącym na sianie Jezusem Chrystusem, byście właśnie tam zadali sobie podstawowe pytania: na ile jestem podobny w swoim życiu do św. Józefa? oraz na ile w moim życiu realizuje się Jego przykład a na ile w tym moim życiu tych cech św. Józefa brakuje? I tak stojąc w milczeniu poproście, w tym szczególnym klimacie Betlejemskiej Nocy, o to czego Wam jeszcze brakuje. Amen.