Ofiarować się Jezusowi i siebie dla Jezusa…

Drodzy starsi i cierpiący Bracia i Siostry!

Kiedy myślimy o przygotowaniu do Świąt Bożego narodzenia, to przede wszystkim myślami wracamy do naszego dzieciństwa, do chwil spędzonych w rodzinnym domu. Biegniemy jednocześnie myślami przed siebie, aby zastanowić się jakie te Święta w tym roku dla nas będą. Tradycyjnie w Polsce okres Bożego Narodzenia, kończymy 2. lutego w Święto Ofiarowania Pańskiego, kiedy wspominamy ofiarowaniem Jezusa w świątyni.

Tam właśnie spotykamy dwoje ludzi w podeszłym wieku, którzy w historii Jezusa i przyniesionego przez Niego zbawienia odgrywają ogromną rolę. Spotykamy starca Symeona i prorokinię Annę, którzy wiedzieni do świątyni przez Ducha Świętego przychodzą, by spotkać Chrystusa Zbawiciela, który dla nich jest jedyną już radością.

Symeon to człowiek sprawiedliwy, pobożny, który wyczekiwał przyjścia Zbawiciela z wielkim utęsknieniem. To jednak dlatego, że w swoim życiu nieustannie przebywał w obecności Słowa Bożego, wszystkie swoje decyzje podejmował w Jego świetle, aby w ten sposób spełnić wolę Boga.

Symeon, jako człowiek duchowy, wrażliwy na działanie Ducha Świętego w swoim życiu, wyczekiwał pociechy Izraela. Ta nadzieja, na którą czekał była także jego nadzieją i w ten sposób dobra nowina opromieniała Jego życie. Jako człowiek pobożny był ukierunkowany na rzeczywistość Bożą i widział cały otaczający świat w świetle działania Boga, nieustannie otwierając się na Jego obecność. Dlatego jego spojrzenie nie było pełne rozpaczy, ale nadziei.

Z tego też powodu słowa wypowiedziane przez Symeona: „Teraz, o Panie, pozwól odejść słudze swemu w pokoju, według słowa Twojego, Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: Światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” jest jednym z najstarszych tekstów modlitewnych Nowego Testamentu i stały się modlitwą Kościoła na zakończenie dnia, który przypomina nam o tym, że nasze życie też dobiegnie kresu.

Symeon z jednej strony staje się powtórzeniem głosu Anioła z Betlejemskiej nocy, gdyż odkrywa i objawia Zbawiciela, ale także wskazuje na cierpienie, które związane jest z misją Jezusa. W tym spotkaniu z Symeonem Maryja, która została wybrana dowiaduje się, że cierpienie jej nie ominie i to cierpienie rzeczywiście Jej dotyka, jako Matki Zbawiciela. W ten sposób otrzymujemy odpowiedź na nasze pytania i wątpliwości.

Ta historia pokazuje nam bardzo wyraźnie, że pragnienie uniknięcia cierpienia za wszelką cenę i brak wrażliwości na cierpienie to postawa pogańska. Bóg bowiem, który przyszedł na świat i przyjął ludzkie ciało mocą Ducha Świętego, też cierpi razem z ludźmi i wzywa do współcierpienia.

Drugą osobą, która się pojawia jest Anna, kobieta mająca już 84. lata życia za sobą. 7. lat mogła cieszyć się wspólnym życiem z mężem, a później przez cały czas znosiła ciężar bycia osobą samotną, wdową. Jest to kobieta autentycznie pobożna, która każdą chwilę spędza w świątyni, gdzie czuje się jak w swoim domu, żyje z Bogiem w wielkiej przyjaźni.

Prorokini Anna cała jest dla Boga, w niej znajduje swoje odzwierciedlenie postawa adoracji wobec Jezusa Chrystusa. Ona nie marnuje swojego czasu, a że ma tego wolnego czasu wiele, to potrafi ofiarować ten czas Bogu dla Niego i przez Niego dla innych. W ten sposób innym przekazuje nadzieje, którą żyje ona sama.

Drodzy starsi i cierpiący Bracia i Siostry!

Św. Jan Paweł II w Liście do osób w podeszłym wieku, sam już niosąc ciężar wieku, wspomina, że mimo ograniczeń wieku cieszy się życiem, jakie otrzymał od Boga. Zachęca tym samym, aby poprzez ból, samotność i porzucenie, świadczyć dobro wokół siebie cierpieniem na wzór Jezusa. On już od początku swojego przyjścia na świat był odrzucony, wypchnięty na margines społeczeństwa, jednocząc się w ten sposób z losem każdego z nas.

Sakrament chrztu świętego stale zaprasza nas do podjęcia trudu pogłębienia wiary, w tym szczególnym czasie adwentowej refleksji.

„W tym okresie będziemy kierować swój wzrok ku Jezusowi Chrystusowi, ‘który w wierze przewodzi i ją wydoskonala’ (Hbr 12, 2):  w Nim znajduje wypełnienie wszelka udręka i tęsknota ludzkiego serca. Radość miłości, odpowiedź na dramat cierpienia i bólu, moc przebaczenia w obliczu otrzymanej obelgi i zwycięstwo życia nad pustką śmierci, wszystko znajduje swoje dopełnienie w tajemnicy Jego Wcielenia, Jego stawania się człowiekiem, dzielenia z nami ludzkiej słabości, aby ją przekształcić…”

(Benedykt XVI, Porta Fidei 13).

Temu właśnie umocnieniu nas dzisiaj służy sakrament namaszczenia chorych, który nie jest sakramentem umierających, ale żywych, którzy borykają się z chorobą i cierpieniem, a w tym wszystkim potrzebują szczególnego umocnienia Boża mocą. Jezus, który pochylał się nad chorymi cierpiącymi w czasie swojej publicznej działalności, także i dziś przez ten sakrament pochyla się nad nami, nakłada na nas ręce i nam błogosławi.

Św. Jakub wręcz zachęca nas: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili Go olejem w imię Pana”, a dalej dodaje jakie łaski płyną przez tę posługę na osobę chorą: „A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśli popełniłby grzechy, będą mu odpuszczone” (por. Jk 5, 14-15).

Cierpienie, choroba i samotność stanowi zagrożenie nie tylko dla zdrowia fizycznego, ale także i duchowego. Doświadczenie podpowiada, że te trudne momenty w życiu mogą skutkować do skoncentrowania się tylko na sobie i odrywać nie tylko od kontaktu z drugim człowiekiem, ale także i z Bogiem. Wtedy bowiem dokonuje się zawężenie naszego horyzontu patrzenia i widzimy otaczającą rzeczywistość w niewłaściwym świetle.

Poprzez sakrament namaszczenia chorych, działa Chrystus mocą Ducha Świętego, po to, aby wlać pokój w serce oraz zaufanie do dobroci i miłości Boga. W ten sposób człowiek może nie tylko uciekać się o pomoc do Boga, ale także z nim przeżywać te trudne momenty swojego życia, y jednoczyć się z cierpieniem Jezusa Chrystusa, który przez cierpienie i osamotnienie dokonał naszego zbawienia i przyniósł nam życie wieczne oraz moc Ducha Świętego.

Drodzy starsi i cierpiący Bracia i Siostry!

Św. Jan Paweł II w Liście o sensie ludzkiego cierpienia prosi nas, a ta prośba jest wciąż aktualna:

„prosimy Was wszystkich, którzy cierpicie, abyście nas wspierali. Właśnie Was, którzy jesteście słabi, prosimy, abyście stawali się źródłem mocy dla Kościoła i dla ludzkości. W straszliwym zmaganiu się pomiędzy siłami dobra i zła, którego widownią jest nasz współczesny świat – niech Wasze cierpienie (…) przeważy”.

Św. Papież Jan Paweł II, w Liście do osób w podeszłym wieku, ułożył słowa modlitwy, którą chciałbym na zakończenie się pomodlić:

„Pozwól, o Panie życia, abyśmy (…) umieli cieszyć się każdym etapem naszego życia jako darem niosącym bogate obietnice na przyszłość. Spraw, byśmy z miłością przyjmowali Twoją wolę, zawierzając się każdego dnia Twoim miłosiernym dłoniom. Gdy zaś nadejdzie chwila ostatecznego «przejścia», pozwól, abyśmy umieli ją powitać z pokojem w sercu, nie żałując niczego, co przyjdzie nam porzucić. Kiedy bowiem po długim poszukiwaniu spotkamy Ciebie, odnajdziemy też wszystkie prawdziwe wartości, jakich zaznaliśmy na ziemi, a także tych, którzy poprzedzili nas w znaku wiary i nadziei. Maryjo, Matko ludzkości pielgrzymującej, módl się za nami «teraz i w godzinie śmierci naszej». Spraw, byśmy byli zawsze blisko Jezusa, Twojego umiłowanego Syna, a naszego Brata, Pana życia i chwały. Amen”.