Drodzy Bracia i Siostry!
Każdy z nas posiada dowód osobisty. Znajduje się w nim zdjęcie i najważniejsze dane dotyczące naszej osoby: imię i nazwisko, imiona rodziców, data i miejsce urodzenia, numer ewidencyjny, numer dowodu, stan cywilny, kto i kiedy wystawił, aktualny adres zamieszkania, zdjęcie oraz nasz rysopis. Wszystko dokładnie i skrupulatnie odnotowane.
Bez dowodu osobistego nie załatwimy w urzędzie żadnych spraw. Potrzebny jest nam w Urzędzie Stanu Cywilnego, przy sprawach sądowych, skarbowych, a nawet przy odbiorze listu poleconego w Urzędzie Pocztowym.
Gdy dowód osobisty nam zgonie lub zostanie zniszczony: zalany wodą, wyprany…, to bardzo szybko musimy zgłosić to w odpowiednim urzędzie i złożyć wniosek o wyrobienie nowego dokumentu tożsamości. Bez niego bowiem nasze codzienne życie, załatwianie nawet najprostszych spraw będzie niemożliwe.
Jako chrześcijanie też posiadamy taki dowód osobisty, a jest nim sakrament chrztu świętego. Dziś w sposób szczególny nawiązuje do niego liturgia Wigilii Paschalnej, gdy słyszymy słowa Pisma świętego o stworzeniu świata, przejściu przez Morze Czerwone, o zapowiedzi nowego i wiecznego przymierza czy wreszcie o nowym życiu w Jezusie Chrystusie. Dziś w czasie tej liturgii Wigilii Paschalnej odnowimy nasze przyrzeczenia chrzcielne, za co Kościół święty, Matka nasza, udziela nam odpustu zupełnego. Jednak ten nasz dowód tożsamości chrześcijańskiej może być zatarty albo zniszczony.
Drodzy Bracia i Siostry!
W czasie swojej jednej z pielgrzymek do Francji papież Jan Paweł II wypowiedział jakże znamienne słowa, wobec kryzysu wiary w tym kraju: „Francjo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?”. Dziś, nieco je zmieniając pragnę tu w tej świątyni zawołać:
Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?
Niedawno w jednym ze sklepów naszego miasta można było usłyszeć następujące słowa: „Chodzę do kościoła, ale nie wiem po co stawiali ten krzyż. Kościołowi wciąż mało miejsc, gdzie stoją krzyże – po co jeszcze jeden, niech sobie postawią w kościele. Znów pewnie zabrali z pieniędzy, które były przeznaczone na inne cele. Kościół bowiem ciągle chciałby pieniędzy”. Na uwagę sprzedawczyni, że cała akacja była prowadzona przez Akcję Katolicką, która zbierała środki finansowe, ów pan odpowiedział: „Nie wierzę w to, że zebrali tyle pieniędzy. A zresztą mogli dać na cele dobroczynne, a po co stawiać krzyż?”. Komu przeszkadza krzyż Chrystusa? Krzyż, który towarzyszy nam przez całe życie – od chrztu do śmierci.
Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?
W doborowym towarzystwie jeden z uczestników rozmowy chwali się: „Ja chodzę tylko do kościoła pięć razy do roku i uważam, że jestem dobrym katolikiem. Spowiadam się tylko raz w roku, bo po co więcej razy”. Czy to jest katolicyzm? Czy to jest wiara? Żadną miarą. Nie ma co się oszukiwać, że skoro jesteśmy w kościele od wielkiego święta, to jesteśmy ludźmi wierzącymi. Jeśli ktoś nie uczęszcza na niedzielną eucharystię, to musi sobie zadać pytanie czy jeszcze jest sobą wierzącą. Św. Jakub Apostoł przypomina nam: „Wiara bez uczynków martwa jest!”.
Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?
Można spotkać wielu ludzi, którzy mówią: „Wierzę, ale…”. I kwestionują dogmaty wiary, chrześcijańską moralność, przyklaskują złu, popierając tych, którzy niszczą życie, dobro i drugiego człowieka. Często są to ludzie, którzy do kościoła przychodzą każdej niedzieli, a nawet codziennie, a ich życiowe wybory, postawy nie mają nic wspólnego z wiarą i chrześcijaństwem. Jezus Chrystus zaś mówi: „Nie można dwom Panom służyć, bo … jednego będzie się miłować, a drugim wzgardzi”.
Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?
Gdy rozmawiam z młodzieżą w czasie katechezy lub przy innych okazjach na temat modlitwy, wiary, to okazuje się, że sytuacja jest tragiczna. W domu nie ma modlitwy, dzieci wypychane są do kościoła, a rodzice pozostają w domach. Wielu młodych ludzi nie umie nawet 10 Bożych Przykazań. Gdzie są w tym wypadku rodzice, babcie i dziadkowie? W sakramencie chrztu świętego przecież solennie zapewniają: „Jesteśmy świadomi obowiązku wychowania swoich dzieci w wierze”.
Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?
Można też spotkać takich, którzy w sposób subtelny podważają najważniejsze autorytety. Nie szanują wiary, postaci, które wiele znaczą dla naszego Narodu. Robią wszystko, aby je oszkalować, aby ich imię nie figurowało w miejscach publicznych, a wszystko pod płaszczykiem zatroskania o sprawy wiary i szacunek dla autorytetów.
Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?
Są też tacy, którzy nie tylko bezlitośnie uciskają drugiego człowieka, a potem przychodzą, jakby nic się nie stało modlić się do świątyni. Ale są i tacy, którzy w tym zaślepieniu dobrami materialnymi, przychodząc do kościoła poświęcić pokarmy wielkanocne myślą, że spełnili swój obowiązek wobec Boga, a w życiu codziennym utrudniają nawet udział w praktykach religijnych: Mszach świętych, rekolekcjach, jak to miało miejsce w niektórych zakładach pracy w czasie rekolekcji szkolnych dla młodzieży: „Rekolekcje nie są przecież obowiązkowe” – powiedział jednej z pracodawców nie chcąc zwolnić ucznia, aby mógł w rekolekcjach uczestniczyć.
Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?
A ileż to razy w Iławie, począwszy od władz na każdym z nas skończywszy, doprowadza się do deprawacji dzieci i młodzieży. W jakżeż wielu wypadkach przymyka się oko na to, na co nie powinno się go przymykać: alkoholizm, narkomanię i pornografię. Sieje się w ten sposób zgorszenie wśród tych najmniejszych. Jezus zaś mówi: „Lepiej takiemu, aby przywiązał sobie kamień młyński do szyi i rzucił się w morze niż być przyczyną grzechu tych małych”.
Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?
Drodzy Bracia i Siostry!
Dziś będziemy wznawiali naszą wiarę i odnawiali przyrzeczenia chrzcielne, zostaniemy pokropieni poświęconą wodą, aby przypomnieć sobie o własnym chrzcie. Czy kolejny raz będą to puste słowa i deklaracje? Może zachowamy się jak apostołowie z dzisiejszej Ewangelii: „Lecz słowa te wydały się im czczą gadaniną i nie dali im wiary. Święty Paweł przypomina nam: „Jeśli ustami swoimi wyznasz i w sercu swoim uwierzysz, że Jezus jest Panem, osiągniesz zbawienie”. Nie wystarczą więc tylko słowne deklaracje, ale potrzeba czynów.
Zapalony paschał, który symbolizuje Chrystusa Zmartwychwstałego zanurzany w wodzie w czasie jej poświęcenia, wskazuje na Niego jako na dawcę nowego życia. Przypomina nam to, że chrzest ma być dla nas nie tylko zanurzeniem w śmierci Chrystusa, ale także „obmyciem odradzającym i odnawiającym w Duchu świętym”.
Prawdziwe życie chrześcijańskie to nieustanne przechodzenie wód Morza Czerwonego, wód grzechu, aby żyć w łasce dzieci Bożych. Jest to nieustanne naprawianie i odnawianie tego naszego dokumentu tożsamości, jakim jest chrzest. Może litery Bożego słowa w nas już dawno się zamazało, a może nasze zdjęcie jako Bożego dziecka w niczym takiego zdjęcia nie przypomina. To przechodzenie od śmierci do życia to odnawianie relacji pomiędzy Bogiem, a nami. Czym więc ma być dla nas, ludzi wierzących prawdziwie, ten sakrament chrztu.
Drodzy Bracia i Siostry!
Chrzest zanurza nas w „żywej wodzie” Ewangelii. Tą „wodą żywą” jest zaś słowa Jezusa, Jego nauczanie, które znajdujemy w Ewangelii oraz Duch święty, który jest nam dany w sakramencie chrztu i bierzmowania. Dopiero od momentu, kiedy słowo Chrystusa wpadnie na grunt naszego serca, sumienia i zostanie przyjęte w każdym z nas w mocy Ducha świętego rozpoczyna się „nowe życie”, życie wieczne – życie Boże. Zapytajmy się jak w nas wnika Ewangelia, Jej słowo? Czy coś w nas pozostaje? Czy może pozwalamy wypłukać się z tych życiodajnych słów.
Chrzest zanurza nas w śmierci Chrystusa. Aby zrozumieć te słowa, trzeba najpierw zrozumieć kim dla nas jest Chrystus na krzyżu: Zbawicielem i Panem. Jest tym, który do końca był posłuszny woli Bożej. I nasze życie chrześcijańskie w świetle krzyża stoi pod znakiem „wybrania”, „powołania”. Każdy chrześcijanin żyje bowiem „w drodze” do Boga, który stanie się kresem życia każdego z nas, tak samo jak był jego początkiem. Nie bez znaczenia na paschale mamy litery: „Alfa” i „Omega” – początek i koniec. Aby na tej nasze drodze życia nie zbłądzić potrzebujemy przewodnika – jest nim „Jezus Chrystus, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala”.
Chrzest daje nam udział w zmartwychwstaniu Chrystusa. Oznacza to nic innego, jak to, abyśmy już nie żyli dla grzechu, w niewoli grzechu, ale nowym życiem Chrystusa Zmartwychwstałego. Dziś śpiewane uroczyste „Alleluja” przypomina nam, że „naszą radością jest Chrystus Zmartwychwstały”. To właśnie mocą Jezusa mamy możliwość pokonywać w naszym życiu „piekło i szatana”, jak śpiewamy w jednej z wielkanocnych pieśni. Jest to zwycięstwo wiary nad niewiarą, śmierci nad życiem.
Za chwilę z zapalonymi świecami wyznamy naszą wiarę i odnowimy przyrzeczenia chrzcielne. Niech te słowa będą prawdziwie naszymi słowami, które osądzają pragnienia i myśli serca, które pokrywają się z wyznaniem naszego serca. Postawmy sobie w tym momencie pytanie: jak wygląda mój chrześcijański dowód tożsamości? Co zrobiłem ze swoim chrztem? Amen.