Bóg Miłosierny daje nam nadzieje

Drodzy Bracia i Siostry!

Bóg przychodząc do nas ze swoim Miłosierdziem nam przebacza, nas pociesza i chce wlewać w nasze serca nadzieję. Jest to odpowiedź Boga na naszą potrzebę sprawiedliwości. Sprawiedliwie zaś, to nie oznacza każdemu równo, ale to co się jemu sprawiedliwie należy w zależności od możliwości i czasu, momentu w jakim przeżywamy swoją wiarę. Przypomina nam o tym dziś prorok Izajasz (por. Iz 45,6b-8.18.21b-25).

W Bożym Miłosierdziu jest nasze zbawienie, nasza sprawiedliwość i nasza moc, choć czasem nam także trudno to dostrzec, jak trudno o to było Narodowi Wybranemu. Często pytamy jak św. Jan Chrzciciel w dzisiejszej Ewangelii (por. Łk 7,18b-23): „Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść czy też innego mamy oczekiwać?”.

A Jezus wciąż niezmiennie odpowiada, jak odpowiedział posłańcom św. Jana Chrzciciela: „coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony ten, kto we Mnie nie zwątpi”.

Drodzy Bracia i Siostry!

Bóg wysyła nas z misją niesienia innym orędzia przebaczenia, pocieszenia i dawania nadziei. Mamy być „iskrami” (por. Dz. 1732) zapalającymi świat miłosierdziem wobec tylu niesprawiedliwości tego świata. Mała iskra, jak dobrze wiemy, potrafi wywołać duży pożar, jak św. Faustyna, która posłaniem miłosierdzia zapaliła ludzi na różnych kontynentach i znana jest na całym świecie.

Co znaczy być tą „iskrą”? Mówi o tym do nas sam Jezus Miłosierny:

Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku Mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i oddaje cześć miłosierdziu Mojemu. …obraz ten… ma przypominać żądania Mojego miłosierdzia, bo nawet wiara najsilniejsza, nic nie pomoże bez uczynków”

(Dz. 742).

I ważna jest tutaj ta kolejność, że najpierw miłosierny czyn, a gdy nie mogę go wykonać dopiero wtedy miłosierne słowo, a na końcu, gdy nie mogę dokonać miłosiernego czynu i wypowiedzieć miłosiernego słowa, wtedy miłosierna modlitwa. Myśmy często tę kolejność odwrócili, bo dla nas jest łatwiejsza, bo modlitwa najmniej od nas wymaga. Dużo więcej wymagają od nas miłosierne czyny i miłosierne słowa.

One są tak naprawdę owocem wiary, że Jezus jest Prawdą i warto MU w swoim życiu zaufać. One są owocem świadomości, że aby owocnie przeżyć swoją wiarę, potrzebuję wspólnoty Kościoła, gdzie są ludzie podzielające te same wartości. Jednak przede wszystkim wskazaniem w tej wspólnocie, w tym szczególnym Roku Miłosierdzia są słowa, jakie papież Franciszek wybrał za motto: „Miłosierni jak Ojciec”. Oznacza to, ni mniej ni więcej, ale umiejących się dzielić doświadczonym miłosierdziem.

Drodzy Bracia i Siostry!

Po co mamy to czynić? Papież Franciszek podkreśla, że uczynki miłosierne co do duszy i ciała, taki konkretny rodzaj zaangażowania, są dla nas wyzwoleniem dla nas samych od nas samych, od naszych lęków. Pozwalają one spotkać się z naszymi bliźnimi. Jeśli tego lekarstwa nie stosujemy to czujemy się coraz gorzej. Gdy bowiem nie ma tych uczynków, to przychodzą niepokoje i zachowujemy się w sposób nieludzki.

Jakie konsekwencje rodzi brak uczynków miłosierdzia co do duszy i ciała?

„… miłosierdzie pozwala nam lepiej żyć. Uczynki miłosierdzia nie są bowiem jakimś «podatkiem» do zapłacenia. Są dla nas wyzwoleniem od siebie samych, od naszych lęków, i pozwalają nam spotkać się z naszym bliźnim. Uważa się je za uczynki pokutne, ale pokuta służy temu, żebyśmy odnaleźli siebie samych, żebyśmy czuli się lepiej. A jeżeli nie stosujemy tego «lekarstwa», jakim jest miłosierdzie, czujemy się gorzej. Puszymy się sobą, jesteśmy pełni lęków, wpadamy w obłęd. Gdy nie ma miłosierdzia, przychodzą niepokoje albo zachowujemy się w sposób nieludzki. (…) potrzebujący mają poczuć «ciepło naszej obecności, przyjaźni i braterstwa». Czy jest do pomyślenia miłosierdzie bez ciepła? Nie, ponieważ chodzi tu o serce! Niestety często robimy to jak funkcjonariusze. Myślimy, że kiedy spełnimy jakiś uczynek miłosierdzia, jesteśmy w porządku. Ale wtedy nie jest to już miłosierdzie. Kiedy zabraknie serca, czyli ciepła, nie umiemy zobaczyć, kto jest głodny czy spragniony, kto jest więźniem, chorym czy przybyszem”

(por. ks. bp Matteo Zuppi, biskup pomocniczy diecezji rzymskiej, Serwis Radia Watykańskiego z 20.09.2015).

Dlatego właśnie wobec młodych, papież Franciszek mówi:

„Jest moim gorącym życzeniem, aby chrześcijanie przemyśleli… uczynki miłosierdzia względem ciała i względem ducha. Będzie to sposobem na obudzenie naszego sumienia, często uśpionego…, a także umożliwi nam coraz głębsze wejście w serce Ewangelii… …miłosierdzie nie jest «postawą na pokaz». Jest sprawdzianem autentyczności naszej postawy jako uczniów Jezusa, naszej wiarygodności jako chrześcijan we współczesnym świecie… Wam, którzy jesteście bardzo praktyczni, chciałbym zaproponować, abyście wybierali co miesiąc jeden uczynek miłosierny względem ciała i jeden względem duszy, i realizowali je”

(por. Papież Franciszek, Przesłanie na Światowy Dzień Młodzieży).

Drodzy Bracia i Siostry!

Dlaczego jest to tak ogromnie ważne, aby podjąć to wezwanie papieża Franciszka i je realizować? Znów z podpowiedzią przychodzi papież:

„Odkryjmy na nowo uczynki miłosierdzia względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, przybyszów w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać. – I nie zapominamy o uczynkach miłosierdzia względem ducha: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych. (…) Nie możemy uciec od słów Pana, gdyż to na ich podstawie będziemy osądzeni: czy daliśmy jeść temu, kto jest głodny, czy daliśmy pić temu, kto jest spragniony, czy przyjęliśmy przybysza i ubrali nagiego, czy mieliśmy czas, aby być z chorym i z więźniem (por. Mt 25, 31-45). Podobnie również zostaniemy zapytani, czy pomogliśmy wyjść z wątpliwości, które sprawiają, że człowiek zaczyna się bać, i które stają się źródłem samotności; czy byliśmy zdolni do przezwyciężenia ignorancji, w której żyją miliony osób, a przede wszystkim dzieci pozbawione koniecznej pomocy, aby wyjść z biedy; czy byliśmy blisko tego, kto jest samotny i uciśniony; czy przebaczyliśmy temu, kto nas obraził i odrzuciliśmy każdą formę urazów i nienawiści, które prowadzą do przemocy; czy byliśmy cierpliwi na wzór Boga, który jest tak bardzo cierpliwy wobec nas; i wreszcie czy powierzaliśmy Panu na modlitwie naszych braci i siostry. W każdym z tych «najmniejszych» jest obecny sam Chrystus. Jego ciało staje się znów widoczne jako umęczone, poranione, ubiczowane, niedożywione, w ucieczce…, abyśmy mogli je rozpoznać, dotknąć i pomóc z troską. Nie zapominajmy o słowach św. Jana od Krzyża: «Pod wieczór życia będą cię sądzić z miłości»”

(Bulla Misericordiae Vultus).

To także realizacja testamentu św. Jana Pawła II, jaki zostawił nam w czasie swojej ostatniej pielgrzymki do Polski w 2002 roku. Wtedy w Krakowie powiedział:

„…wszystkim moim rodakom przynoszę dziś przesłanie nadziei płynące z Dobrej Nowiny, że Bóg bogaty w miłosierdzie w Chrystusie objawia każdego dnia swoja miłość. To On zmartwychwstały Chrystus, mówi dziś do każdego i do każdej z was: «Przestań się lękać». W obliczu współczesnych form ubóstwa, których jak wiem nie brakuje w naszym kraju, potrzebna jest dziś (…) «wyobraźnia miłosierdzia» w duchu solidarności z bliźnimi, dzięki której pomoc będzie «świadectwem braterskiej wspólnoty dóbr» (por. Novo millennio ineunte, nr 50). Niech tej «wyobraźni» nie zabraknie mieszkańcom… całej naszej Ojczyzny. Niech wyznacza duszpasterski program Kościoła w Polsce. Niech orędzie o Bożym miłosierdziu zawsze znajduje odbicie w dziełach miłosierdzia ludzi. Trzeba spojrzenia miłości, aby dostrzec obok siebie brata, który wraz z utratą pracy, dachu nad głową, możliwości godnego utrzymania rodziny i wykształcenia dzieci doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei. Potrzeba «wyobraźni miłosierdzia», aby przyjść z pomocą dziecku zaniedbanemu duchowo i materialnie; aby nie odwracać się od chłopca czy dziewczyny, którzy zagubili się w świecie różnorakich uzależnień lub przestępstwa; aby nieść radę, pocieszenie, duchowe i moralne wsparcie tym, którzy podejmują wewnętrzną walkę ze złem. Potrzeba tej «wyobraźni» wszędzie tam, gdzie ludzie w potrzebie wołają do Ojca miłosierdzia: «Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj». Oby dzięki bratniej miłości tego chleba nikomu nie brakowało! «Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią» (Mt 5, 7)”

(por. św. Jan Paweł II, Homilia na Błoniach 18.08.2002).

 Drodzy Bracia i Siostry!

Dobrze widzimy, że zadanie jakie staje przed nami, jest wymagające. By być zdolnym do tego trzeba modlitwy o miłosierne oczy, miłosierny słuch i język, miłosierne ręce i nogi, a przede wszystkim o miłosierne serce. Taka modlitwę przygotowała dla nas „Sekretarka Bożego Miłosierdzia”, św. s. Faustyna i na koniec jej słowami się pomódlmy:

„Pragnę się cały przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.
Dopomóż mi Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewał i nie sądził według zewnętrznych pozorów, ale upatrywał to, co piękne w duszach bliźnich, i przychodził im z pomocą.
Dopomóż mi Panie, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniał się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.
Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówił ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miał słowo pociechy i przebaczenia.
Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiał czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmując cięższe, mozolniejsze prace.
Dopomóż mi Panie, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszył z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. (…)
Dopomóż mi wreszcie , Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuł ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. (…) Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej (…)
O Jezu mój, przemień mnie w siebie, bo Ty wszystko możesz „

(Dz. 163).

Amen.