Cywilizacja życia kontra cywilizacja śmierci

Drodzy Bracia i Siostry!
Uczestnicy Marszu w Obronie Wolnych Mediów!

Mnie osobiście, ale zapewne wielu z Was, nawet się pewnie nie śniło, że po tylu latach od upadku komunistycznego państwa przyjdzie jeszcze raz walczyć w publicznych demonstracjach o rzeczy ważne. Nawet w najczarniejszych snach się nie śniło, że znów trzeba będzie walczyć o wolne od manipulacji media, o możliwość uszanowania każdego głosu, o prawa dla dyskryminowanych osób wierzących, o historię w polskiej szkole. Niewiele bowiem w naszej polskiej rzeczywistości zostało z Sierpniowych Postulatów „Solidarności”.

Podstawową zdobyczą „Solidarności” było traktowanie wszystkich na równych prawach, a nie jak to miało miejsce przed wieloma laty i ma miejsce niestety dziś. Walka toczyła się o obalenie podziału na równych i równiejszych, jak w dramatycznej wizji Georga Orwella. Wtedy toczyła się walka o wolność, solidarność, sprawiedliwość, troskę o drugiego człowieka.

Dziś zaś te podstawowe zasady, wypracowane z takim mozołem w walce z sowieckim okupantem naszej Ojczyzny i sługusami Moskwy, zdają się lec w gruzach. Trudno bowiem mówić o wolności, skoro tylko jedna strona może mówić wszystko, a druga ma słuchać i milczeć. Trudno mówić o solidarności, kiedy nie ważny jest człowiek, a liczy się tylko zysk. Trudno mówić o sprawiedliwości, kiedy są różne sposoby traktowania w tej samej sprawie.

Przecież odmówienie koncesji na nadawanie na cyfrowym multipleksie Telewizji Trwam jawnie burzy poczucie podstawowej sprawiedliwości wielu z nas. Skoro bowiem koncesja jest przyznawana nadawcom, którzy nie mają zaplecza finansowego, bo generują straty, nie mają potrzebnego do nadawania sprzętu, a co ważniejsze nie rozpoczęli jeszcze mimo obowiązku nadawania, to niesprawiedliwością jest odmówienie tego mediom, które działają od ponad dekady.

Dziwna decyzja w kontekście porównania ewangelicznych wartości, broniących człowieka i jego godności, jakie niesie ze sobą Telewizja Trwam, a nadawcami, którzy na swoich kanałach chcą nadawać pornografię, która przecież nie tylko deprawuje człowieka, ale dodatkowo go upodla (por. wywiad z ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem, Tyle nas, ile wywalczymy, w: Uważam Rze 22/2012, s. 28).

Drodzy Bracia i Siostry!
Uczestnicy Marszu w Obronie Wolnych Mediów!

Dziś, gdy słowo tolerancja odmienia się na wszystkie przypadki dochodzie jednak do jawnej dyskryminacji tych, którzy odważyli się iść pod prąd przyjętych niemal już w całej Europie modeli zachowań i jedynie słusznych wartości. Dziś uczestniczymy w związku z tym nie tylko w obronie wolnych mediów, ale ta nasza dzisiejsza obecność wpisuje się w szerszy kontekst walki dobra ze złem, cywilizacji śmierci z cywilizacją życia (por. bł. Jan Paweł II, Encykliki „Veritatis splendor”, „Evangelium vitae”).

Ta walka jest bardzo widoczna, kiedy zobaczymy co jest najważniejsze dla cywilizacji śmierci, nienawiści i zła. Najważniejsze są dla niej rzeczy nie ludzie, technika nie etyka, posiadanie nad byciem dla innych, sprawiedliwość swoiście pojęta nad miłosierdziem. Tymczasem cywilizacja miłości, życia, dobra głosi odwrotne wartości. W niej ważniejsza jest osoba ludzka nad rzeczą, etyka nad możliwą do zastosowania techniką, bycie dla innych nad posiadaniem: sławne papieskie „być” nad „mieć” (por. bł. Jan Paweł II, Homilia w czasie liturgii słowa skierowana do młodzieży zgromadzonej na Westerplatte, 12.06.1987 roku) i wreszcie miłosierdzie nad ślepą sprawiedliwością.

Rozpanoszona w mediach państwowych i prywatnych cywilizacja śmierci, chce dziś bardzo skutecznie zmienić myślenie człowieka. Powoli, powoli usiłuje zmienić znacznie pojęć, definicje od wieków jasno rozumianych wyrazów, by zmienić mentalność człowieka. Próbuje przez słowa, postępowanie, przez sondowanie projektów prawa, przesunąć granice, które do tej pory były nieprzekraczalne. Sonduje nas na ile może sobie pozwolić, by zniewolić umysły ludzkie, by ostatecznie poddać je w niewole, ale tak skutecznie, by myślały, że są wolne i same decydują o sobie.

Stajemy dziś oko w oko z cywilizacją śmierci, cywilizacją konsumpcjonizmu, cywilizacją rzeczy, w której osoba ludzka jest o tyle wartościowa, jeśli można ją użyć jak przedmiot do osiągnięcia stanowiska, przyjemności, swoich interesów. Przed oczami w tym miejscu staje takie samo traktowanie człowieka jak przedmiotu w hitlerowskich niemieckich obozach koncentracyjnych czy sowieckich gułagach, w zbrodniach wojennych popełnianych na niewinnych ludziach.

Cywilizacja ta chce sprawić, aby człowiek był niewolnikiem. Niewolnikiem własnych słabości, kiedy podpowiada, aby robił to co mu się żywnie podoba. Niewolnikiem też wtedy, kiedy zostaje wykorzystany jako narzędzie wbrew swojej naturze i godności. Przyjęcie takiego sposobu myślenia i działania, jaki proponuje rak cywilizacji śmierci, mimo pozorów sprawiedliwości, zabija przyjaźń, miłość, relacje międzyludzkie. Wtedy na jaw wychodzą najgorsze instynkty człowieka, z którymi trzeba walczyć, a nie je pielęgnować.

Jednak najgorszą trucizną, jaką chce w serca ludzkie wlać dziś cywilizacja śmierci, jest nie tyle wykluczenie Boga, Jego zanegowanie czy odrzucenie, ale postawienie człowieka w miejscu Boga, jak to miało miejsce w historii Kaina i Abla, budowniczych Wieży Babel i wielu, wielu innych. Skoro bowiem ludzie buntują się, gdy wydziera się im z serc Boga, to nie można stosować tej metody, gdyż wtedy się przegra. Trzeba wmówić ludziom, że to nie Ewangelią i Przykazania Boże mają być wyznacznikiem działania, ale człowiek i jego nieskrępowana niczym wolność ma być jedyną normą postępowania.

Jeśli zatem ktoś wystąpi jasno przeciwko takiemu traktowaniu człowieka, jak to czyni nieustannie Kościół, to będzie atakowany, ośmieszany, poniewierany. Tak samo jeśli ktoś przeciwstawi się ogólnie lansowanym w mediach tendencjom i chce iść pod prąd, jak Telewizja Trwam, czeka go ten sam los.

Bł. papież Jan Paweł II w encyklice społecznej „Centesimus Annus” (1991 rok), krótko po upadku komunizmu, pisał bardzo wyraźnie:

Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm

(por. Jan Paweł II, Encyklika Centesimus Annus 46). Ten totalitaryzm jawny lub zakamuflowany promuje dziś aborcję, eutanazję, in vitro, samobójstwa, tortury, niewolnictwo, niesprawiedliwości i gwałty, a nade wszystko odarcie z wiary i wartości młodego pokolenia (por. Jan Paweł II, Encyklika „Evangelium vitae” 3, 6, 59, 86, 91).

Cywilizacja miłości, życia, dobra, do której budowania zachęcał bł. Jana Paweł II stoi na straży człowieka, dba o człowieka, służy pełnemu rozwojowi człowieka. Tę cywilizację są w stanie tworzyć tylko ludzie napełnieni wiarą, nadzieją i miłością. Ludzie, których życie ożywione i oświecone jest prawdą Ewangelii. Ludzie, którzy budują w pokoju sprawiedliwość i miłosierdzie. Tak budujący ludzie dokonują dobrych wyborów, w duchu prawdy i odpowiedzialności za siebie oraz innych, wolni od egoizmu i dbający o dobro innych.

Drodzy Bracia i Siostry!
Uczestnicy Marszu w Obronie Wolnych Mediów!

Kiedy dziś stajemy tu w obronie wolnych mediów, musimy wsłuchać się w słowa Chrystusa, gdyż tylko one prowadzą właściwą drogą: „Żywe jest słowo Boże i skuteczne, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4, 12). Stajemy w duchu upomnienia braterskiego, upomnienia się o człowieka i o wartości, które budują człowieka.

Upomnienie to jest jednak najtrudniejszym z zadań ucznia Jezusa Chrystusa, gdyż oznacza stanięcie w samym centrum walki dobra ze złem. Stanięcia w tym centrum po to, aby „zło dobrem zwyciężać” (por. Rz 12, 21), jak uczył nas bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Stanięcie zaś po stronie dobra oznacza ni mniej, ni więcej, jak konflikty i napięcia. Przypomina nam o tym Jezus w Ewangelii, kiedy mówi: „Jeśli Mnie prześladowali, to i was prześladować będą” (J 15, 20).

Ewangelia dziś (por. Mk 11, 27-33) także mówi wyraźnie, że walka dobra ze złem trwa od zawsze. W czasie publicznej działalności Jezus, który promował pozytywne wartości, spotykał się z zarzutem jakim prawem to czyni, czyją mocą i władzą działa znaki i cuda. Znaki Jezusa były dobre, a zatem pytanie skierowane do perfidnych oponentów, którzy chcieli Jezusa podchwycić na słowie, musiało oznaczać ich klęskę.

Niechęć wskazania na dobre znaki Boże i odczytania ich jako działania Boga, powoduje że promujący złe wartości chowają się za niewiedzą, szukają karkołomnych argumentów wzajemnie siebie wykluczających i ponoszą klęskę. Chcąc schować się za tolerancją pokazują bardzo wyraźnie, jakie są ich ludzkie intencje, że nie chodzi o dobro, ale o własny egoizm, własne interesy, o promowanie woli przeciwnej Bogu.

Niedawno przypomniał prawdę o prześladowaniu uczniów Chrystusa papież Benedykt XVI, z okazji swoich 85. urodzin, mówiąc:

Dzisiaj słowa Ecclesia Militans (Kościół wojujący) wyszły trochę z mody, ale w rzeczywistości możemy lepiej zrozumieć, że są prawdziwe, niosą w sobie prawdę. Widzimy, jak zło chce dominować na świecie, i dlatego konieczne jest to, by podjąć walkę ze złem. Widzimy, jak zło postępuje na różne sposoby, okrutnie, posługując się różnymi formami przemocy, ale także pod maską dobra, niszcząc w ten sposób fundamenty moralne społeczeństwa

(Benedykt XVI, Przemówienie do kardynałów w czasie obiadu urodzinowego 21.05.2012 roku).

Jak zatem ma wyglądać to upomnienie z naszej strony, by nie skończyło się na nic nieznaczących hasłach, organizowanych jedynie dla poklasku pochodach, czy nie było sianiem nienawiści, ale właśnie walką o prawdę cywilizacji miłości, życia i dobra? Jak ma wyglądać to upomnienie, aby nie dać sobie wmówić, że nadzieja w tej walce jest w politykach, którzy w sposób obrzydliwy wykorzystali marsz w Warszawie, tak że jego przesłanie zostało zagłuszone?

Jedyną drogą jest droga zaproponowana przez Chrystusa, w Bożym Słowie. Św. Juda, zwany Tadeuszem, patron od spraw beznadziejnych przypomina, że mamy budować siebie, swoje życie na fundamencie wiary i świadomości pozytywnych wartości. Mamy sami tymi pozytywnymi wartościami się napełniać, modlić się w Duchu Świętym i wszystkie sprawy powierzać Bogu, a nie chcieć je jedynie po ludzki, według naszego sposobu myślenia, układać.

Dalej, jak podpowiada, św. Juda, mamy strzec siebie w miłości, a zatem nie pozwolić sobie odebrać nie tylko tych pozytywnych, dobrych wartości cywilizacji miłości, ale nie pozwolić wdzierać się do serca pogardzie i nienawiści. W ten sposób wreszcie wyrywać innych z ognia piekielnego, ratować mających wątpliwości, nie siłą bezmyślnej przemocy i podstępu, ale wskazaniem pozytywnych wartości i ich skutków w naszym życiu i otoczeniu.

Dlatego tak ważne jest rozeznanie motywacji, z jakimi tu dziś przychodzimy. Upomnienie bowiem, jak uczy Jezus w Ewangelii, ma być dla dobra a nie przeciw komuś. Mamy stawać zawsze w obronie wartości, bo wtedy zwyciężymy, a nigdy przeciw komuś, bo wtedy poniesiemy klęskę. Motywacją musi być bowiem zawsze dobro, a aby w nim trwać trzeba nieustannie prosić po moc Ducha Świętego.

Jezus podpowiada nam przez Boże Słowo, że naczelną zasadą upomnienia, w tym także tego upomnienia się o wolne media, musi być miłość. Musi być to zasada, aby nie traktować kogoś jako gorszego ode mnie, ale błądzącego, który potrzebuje mojej pomocy i światła, zgodnie z uczynkami miłosiernymi co do duszy: grzeszących upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić. Trzeba oddzielić zatem działanie od osoby, która sama w sobie jest już nieszczęśliwa, skoro posługuje się kłamstwem, manipulacją i oszustwem.

Oczywiście można dać sobie święty spokój i zamilknąć wobec tego, co się wokół nas dzieje. Można, jak stwierdzał bł. Jan Paweł II, zdezerterować, opuścić swoje Westerplatte (por. bł. Jan Paweł II, Homilia w czasie liturgii słowa skierowana do młodzieży zgromadzonej na Westerplatte, 12.06.1987 roku). Można, ale wtedy będzie to milcząca zgoda na zło, na niesprawiedliwość, na zniewolenie, na manipulację. Ważne jest, by w duchu „Westerplatte”, swojego posterunku obrony najważniejszych wartości nie opuścić do końca, by poprzez świadectwo życia wartościami i dezaprobatę dla postaw niewłaściwych, niepokoić całym sobą i stanowić rodzaj upomnienia.

To postawa upomnienia się o to, aby Polska i Europa wróciła na właściwą drogę szacunku dla człowieka i rodziny, gdyż tylko ta droga może uchronić społeczeństwa przed unicestwieniem, samozagładą do którego prowadzi cywilizacja śmierci. Prawdziwie wolny człowiek, nakierowany na dobro nie tylko swoje, ale i innych oraz dobrze funkcjonująca rodzina są jedyną gwarancją przetrwania społeczeństwa i narodu oraz ich prawidłowego rozwoju.

Drodzy Bracia i Siostry!
Uczestnicy Marszu w Obronie Wolnych Mediów!

Dziś I sobota miesiąca, a zatem dzień szczególny. Dzień, w którym mamy przypomnieć sobie, że „Serce Maryi zatriumfuje”, że naszym zadaniem jest wynagradzanie za grzechy swoje i świata, bo nie żyjemy tylko dla siebie (por. hasło roku 2012 jako kolejnego roku Nowenny Fatimskiej), jak mówi kolejny rok Nowenny Fatimskiej.

W tym dniu słowa otuchy, byśmy się nie zniechęcali prześladowaniami za przyznanie się do imienia Chrystusa, kieruje do nas także papież Benedykt XVI, nawiązując do słów nadziei, jakie znajdujemy w Ewangelii: „Idziemy naprzód. Pan powiedział: «Odwagi! Jam zwyciężył świat». Jesteśmy w drużynie Pana, a zatem w zwycięskiej drużynie”. Amen.