Dla Boga nie ma ludzi z marginesu

Drodzy Bracia i Siostry!

W okresie świątecznym przebywałem z pomocą w parafii w Katowicach. Słyszałem od wielu ludzi o wyrządzonej im krzywdzie, o ich problemach oraz widziałem wiele ludzkiej nędzy. Przeżyłem wigilię z narkomanami we wspólnocie „Dobrego Pasterza” prowadzonej przez jednego z naszych ojców o. Ryszarda Sierańskiego. Mogłem usłyszeć o tych ludzi o ich problemach, że przez najbliższych, od których oczekiwali pomocy, zostali odtrąceni, potraktowani jak trędowaci. Dopiero we wspólnocie „Dobrego Pasterza” doświadczyli miłości i życzliwości.

Brałem też udział we Mszy świętej dla bezdomnych na katowickim dworcu w sylwestrową noc. Po Mszy była okazja do rozmowy, zwierzeń, powiedzenia o swoich dramatach, o braku i obojętności ze strony najbliższych, którzy zamknęli przed nosem drzwi. Odtrąceni, zepchnięci na margines życia.

I jeszcze jeden obrazek. Pewna starsza kobieta opowiadała mi, że w jedną z niedziel wybrała się ze swoją niepełnosprawną wnuczką do kościoła na Mszę świętą. Dziecko lekko powłóczy nogami. Jednak lubiana jest przez wszystkich domowników i sąsiadów: grzeczna, zawsze uśmiechnięta, inteligentna. Gdy po Mszy wychodziły z kościoła, usłyszały przykre słowa: „Czy Pani się nie wstydzi przyprowadzać do kościoła taką pokrakę?”. Ból babci i słowa niepełnosprawnej dziewczynki: „W tym momencie Pani nie tylko obraża moją babcię i mnie, ale także Pana Boga. Dla Niego nie jestem żadną pokraką, ale ukochanym dzieckiem Bożym”. Te wszystkie problemy nie są obce i nam.

Drodzy Bracia i Siostry!

Pochylmy się dziś nad odczytanym przed chwilą fragmentem Ewangelii. Jak bardzo smutny i samotny musiał być ów trędowaty, który zaraz po pojawieniu się pierwszych odznak choroby, był izolowany od reszty społeczeństwa, o czym zresztą słyszeliśmy w pierwszym czytaniu.

Zapewne właśnie z takim bolesnym doświadczeniem oraz pragnieniem nowego życia przyszedł do Jezusa. Upada przed Nim na kolana i prosi: „Jeśli chcesz możesz mnie oczyścić” i słyszy pokrzepiające słowa Jezusa: „Chcę, bądź oczyszczony”. W tym cudzie kolejny raz objawia się miłość Boga, dla którego nie ma ludzi z marginesu. To zdarzenie kolejny raz ukazuje rozwój Królestwa Bożego na ziemi. Trędowaty nie tylko wyzdrowiał i mógł normalnie żyć w rodzinie i społeczeństwie, ale nade wszystko pokazał sobie współczesnym i nam szansę, jaką daje wiara w Jezusa.

Drodzy Bracia i Siostry!

Jednakże wiara w Jezusa Chrystusa stawia wymagania, które czasem jest nam trudno zrealizować w skutek egoizmu.

Współczesnym trądem naszych czasów jest wewnętrzne rozbicie człowieka: co innego mówi, a co innego realizuje w swoim życiu. Wokół tyle zakłamania: w reklamy, w codziennym życiu, w polityce, zakładzie pracy, że człowiek zaczyna się gubić i ulega sam zakłamaniu. I nas bezpośrednio dotyka ta sytuacja. Może nawet często chodzimy do kościoła, ale mówimy, że dziś nie można realizować tego, co 2000 lat temu głosił Jezus. Jestem wierzący, ale… Może czasem zachowujemy się jak owa kobieta w stosunku do babci i jej niepełnosprawnej wnuczki. Stajemy się zgorszeniem dla otoczenia…

Człowiek trędowaty z dzisiejszej Ewangelii znalazł nadzieję życia w prawdzie. Tę wewnętrzną harmonię zobaczył i doświadczył właśnie w Jezusie. Dlatego z wiarą prosił: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus dokonał w nim zjednoczenia tego, co rozbite, chore, poranione. Jezus dał mu nowe życie.

Z wiary w Jezusa Chrystusa wypływa także chęć dawania się bezinteresownie innym z miłością. Objawia się to szczególnie wobec tych, którzy przez społeczeństwo są zepchnięci na margines życia. Kto sam wpierw doświadczył wielkiej miłości Boga, ten wie, że dla Boga nie ma ludzi z marginesu. Bóg kocha wszystkich bez wyjątku. Bóg nie dzieli na chorych i zdrowych, dobrych i złych, pełno i niepełnosprawnych, bogatych i ubogich… Bóg czeka na każdego… Te podziały to domena ludzka.

Realizacja miłości w naszym życiu to wierne wypełnienie zostawionego przez Jezusa przykazania miłości. To jest styl życia człowieka wierzącego. Przez okazywanie miłości i dobra innym będziemy przedłużeniem rąk Chrystusa i będziemy uczestniczyli w działaniu Boga w innych ludziach. Może właśnie dzięki naszej postawie ktoś dotrze do Jezusa i poprosi Go o oczyszczenie.

Wreszcie wiara w Jezusa czyni człowieka wolnym wewnętrznie. Bóg może jedynie nam dać prawdziwą wolność. Będzie to nie wolność od wszystkiego, wolność która wszystko niszczy, ale wolność budująca, skierowana na dobro drugiego człowieka. Wiele osób i rzeczy wokół nas jest dla nas zniewoleniem. Może nawet my sami traktujemy drugiego człowieka jako źródło zysku lub rzecz do wykorzystania. Inaczej jest z Jezusem, który zawsze mówi nam „Jeśli chcesz…” i patrzy na każdego z miłością. On rozbudza w nas pragnienie wolności i prowadzi do jej właściwego przeżywania. Chrystus pomaga nam wybierać to, co piękne choć trudne i to co wielkie, choć zwyczajne. Św. Paweł mówi dziś: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”.

Drodzy Bracia i Siostry!

Jednak zanim nasza wiara przyniesie spodziewane owoce, musimy uznać nasz egoizm, naszą chorobę duchową, trąd naszej duszy. Każdy grzech ciężki, który popełniamy oszpeca nasze piękno, wyłącza nas z rodziny dzieci Bożych i czyni chorymi. Różnie reagujemy na trąd naszej duszy w zależności od tego, jak sobie ją cenimy. Jedni boją się tej choroby, a innym jest ona obojętna.

W dzisiejszej Ewangelii Chrystus pokazuje nam drogę uzdrowienia. Droga ta prowadzi do konfesjonału. Tam, podobnie jak w wypadku trędowatego, Bóg leczy nasze dusze opanowane przez trąd grzechu. Jeśli mając świadomość popełnionego grzechu, uciekniemy się jak trędowaty do Jezusa, to zawsze usłyszymy słowa: „Chcę, bądź oczyszczony”.

Ten, który daje nam tak wiele ma też prawo wiele od nas żądać, ale Jego wymagania są skromne: „Idź, pokaż się kapłanowi – wyznaj swoje grzechy, a potem ponieś ofiarę, którą ci poleci, zaparcie się siebie lub modlitwę”.

Gdy jesteśmy oczyszczeni przez Jezusa w brudu grzechu, to w naszym życiu powinna być widoczna radość, jak u trędowatego. Ludzie wokół nas powinni widzieć, że jesteśmy lepsi. Przez naszą postawę będziemy wtedy najskuteczniejszymi głosicielami miłości Boga, dla którego nie ma ludzi z marginesu i wszyscy są tak samo drodzy. Wtedy nikogo nie będzie trzeba ciągnąć do konfesjonału. Nasze życie będzie najlepszą reklamą tego sakramentu.

Drodzy Bracia i Siostry!

W tym czasie Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 Bóg ofiaruje nam szczególny okres łaski. Jezus czeka na każdego z nas, aby powiedzieć: „Bądź oczyszczony… Idź pokaż się kapłanowi… złóż ofiarę: wyrzeczenie, modlitwę…”, a będziesz prawdziwie zjednoczony, będziesz żył w prawdziwej miłości względem innych oraz zyskasz prawdziwą wolność. Bóg jednak, dając tak wiele mówi „Jeśli chcesz…”. Ode mnie zależy czy odpowiem i jak odpowiem na to wezwanie. Amen.