Drodzy Bracia i Siostry!
Omówiliśmy w poprzednich dniach rekolekcji już 4 elementy zbroi Bożej, a obecnie powoli zmierzając do ich zakończenia, chcemy omówić już dwa ostatnie, aby wiedzieć co rzeczywiście znaczy ubrać pełną zbroję Bożą. Przypomnijmy sobie więc raz jeszcze słowa św. Pawła: „Załóżcie zatem na swoje biodra pas prawdy, wdziejcie na siebie pancerz sprawiedliwości, włóżcie na nogi buty przysposobienia się w Ewangelii pokoju, a do tego wszystkiego chwyćcie jeszcze tarcze wiary, którą będziecie mogli zgasić ogniste pociski zepsucia, i weźcie hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże, i wytrwajcie” (Ef 6, 14-17).
Powoli kończymy nasz rekolekcyjny czas, przygotowując się już bezpośrednio do sakramentu pokuty i pojednania, spowiedzi świętej. Chcieliśmy przez przypatrywanie się pełnej zbroi Bożej, zauważanie na nowo wszystkich jej elementów, nauczyć się lepiej korzystać z tej pomocy, jaką daje nam Bóg w naszej codzienności.
Znów dziś, poprzez Słowo Boże, sam Bóg przypomina nam, że dając nam zbroje swojej łaski, moc Ducha Świętego, zawiera z nami nowe przymierze. Dzięki tej łasce chroni nas przed złem, jak tych 3 młodzieńców w piecu ognistym (por. Dn 3, 14-20. 91-92. 95).
Naszym osobistym Nabuchodonozorem w codziennym życiu jest szatan, który chce nas mieć w rozpalonym piecu, ale to Bóg chce nas wybawić z tego pieca i z jego rąk poprzez pełną zbroję Bożą. Dlatego moc z wysoka, dar Ducha Świętego, to Boży wysłannik, jak anioł wobec tych 3 młodzieńców, znak troski Boga o każdego z nas, abyśmy nie zginęli i mężnie trwali w Bożej nauce.
Bóg dziś proponuje nam prawdziwą, a nie pozorną wolność. Proponuje nam wyzwolenie, bo grzech niesie ze sobą zawsze niewolę. Tylko łaska Boża przynosi prawdziwą wolność, gdyż by być w domu Bożym nie można być niewolnikiem lecz synem (por. J 8, 31-42).
Prawdziwa wolność bowiem to nie oddalenie od Boga, samowola grzechu, ale bycie bardzo blisko Boga i Jego spraw. Tylko ono daje doświadczenie szczęścia, miłości, prawdy, dobra i piękna. To przecież są wartości, za którymi każdy człowiek wciąż tęskni i ich wyczekuje.
Drodzy Bracia i Siostry!
Przedostatnim elementem pełnej zbroi Bożej jest hełm zbawienia. Kolejny więc raz, by zrozumieć jego znaczenie, powracamy do stroju rzymskiego żołnierza.
Chronił on głowę żołnierza, by nic się w nią nie stało. W czasie walki, by nie spadł, mocowany był pod szyją specjalnym rzemieniem czy skórzanym paskiem, zapiętym pod brodą. Był wykonany ze skóry obitej blachą, czasem z metalowymi elementami zdobniczymi, jeśli żołnierz był człowiekiem zamożniejszym.
Hełm chronił głowę, szyję, policzki oraz twarz żołnierza przez specjalne metalowe elementy, które jako płytki do niego było odpowiednio przytwierdzone. W związku z klimatem, gdzie żołnierze się pocili, pod hełm zakładano chustę, aby metal nie obtarł ciała. W czasie drogi przewieszano sobie hełm na rzemieniu po prawej stronie zbroi, aby w razie ataku od razu móc go użyć. Zaś w czasie odpoczynku czy pracy w obozie wieszano na znajdujących się w pobliżu tarczach, aby od razu były gotowe w razie ataku.
Oprócz hełmu zwykłego, codziennego, były jeszcze hełmy paradne, zakładane na defilady, gdy zwycięzcy żołnierze powracali do swoich domów, aby wywrzeć na oglądających ten powrót odpowiednie wrażenie i ogłosić radośnie zwycięstwo. Nawiązywały one do wieńca zwycięzcy, wieńca życia, gdyż skronie zwycięskich wodzów dekorowano wieńcami z liści laurowych. Nawiązywał więc od początku do daru zbawienia dla ludzi wierzących.
Wiemy dobrze z naszego ludzkiego doświadczenia, że osoba ranna poważnie w głowę, nie tylko nie jest w stanie zebrać myśli, odpowiednio ich wypowiedzieć, ale także korzystać ze wszystkich rzeczy, które ma pod ręką. Widzimy to u osób po wypadkach, udarach czy wylewach, którzy często są uzależnieni od innych.
Głowa u św. Pawła, to symbol naszego ludzkiego umysłu, a zatem rodzących się tam myśli: dobrych lub złych. To właśnie one rodzą później nasze słowa; dobre lub złe i wreszcie rodzą nasze czyny, widoczne są w naszym postępowaniu: dobrym lub złym.
Często powtarzamy przysłowie, że „ryba psuje się od głowy”, dlatego potrzeba nam tego hełmu zbawienia. Przecież od myśli do słów czy czynów jest tak niedaleko. To jest nasze pole bitwy każdego dnia, by nie oddać z naszego umysłu wskazówek Jezusa, Bożych Przykazań, by nie uleciały z naszej głowy.
Dziś, gdy uważnie rozglądniemy się wokół siebie, to zobaczymy że raną głowy współczesnego człowieka jest dziś jakże często depresja, podejrzliwość, nieufność wobec innych. To rodzi zamknięcie się w sobie. Więc tym bardziej potrzebujemy tej ochrony dla naszej głowy.
Tą ochroną jest hełm zbawienia czyli nadzieja, jaką daje Bóg. Nie są to pobożne życzenia wypowiadane nawet z dobroci przez innych ludzi, ale nie niosące prawdziwego pocieszenia. To jest konkretna pomoc Boga dla nas, aby nasza głowa nie została zainfekowana przez to co nie Boże.
To nadzieja, że Bóg z tymi, którzy Go miłują współdziała we wszystkim dla ich dobra (por. Rz 8, 28). Bez Boga bowiem, bez zbawienia człowiek przeżywa w swojej codzienności stan niepewności, lęku, zagubienia, jak pierwsi ludzie po grzechu. Potrzeba zatem trzymać się wiernie i niewzruszeni tej nadziei, jaką daje Bóg, który zawsze wypełnia swoje obietnice wobec człowieka.
Drodzy Bracia i Siostry!
Wreszcie ostatnim elementem pełnej zbroi Bożej jest miecz Ducha czyli Słowo Boże, które daje wytrwałość. I znów, aby zrozumieć przesłanie św. Pawła, musimy powrócić do rzymskiego żołnierza.
Miecz, który nazywał się gladius, służył żołnierzowi zarówno do obrony, jak również do ataku. By jednak dobrze się nim posługiwać, nie wystarczyło jedynie samo pierwsze szkolenie z fechtunku, ale żołnierz każdego dnia przez wiele godzin musiał nim ćwiczyć by nabrać wprawy w posługiwaniu się nim. Chodziło zatem nie tyle o teorię, ale o praktykę, by był pożytek z miecza w czasie walki.
Miecz rzymski był obosieczny, czyli nie tylko można było nim przebić wroga, ale walczyć na obie strony, posługiwać się nim w taki sposób w czasie ataku wroga, aby go skutecznie odeprzeć. Dla żołnierza ten miecz był znakiem siły, władzy, panowania nad innymi. Mówiłem, już przy pasie prawdy, że aby żołnierza poniżyć zabierano mu broń razem z pasem.
Dodatkowo, żołnierze, gdy używali miecza, wznosili wojenne okrzyki i mocno uderzali w swoje wielkie tarcze tymi mieczami, by z jednej strony przestraszyć wrogów, ale z drugiej strony, by w swoich szeregach spotęgować determinację, siłę i wolę do walki.
Swój miecz żołnierze nosili przy pasie, by był zawsze pod ręką, by w razie konieczności można było go użyć. Co prawda był ostatnim elementem stroju rzymskiego żołnierza, ale elementem najbardziej istotnym, najważniejszym.
Św. Paweł mówi nam jednak o mieczu Ducha czyli Słowie Bożym. Wskazuje bardzo wyraźnie, że Słowo Boże, przyjęte do życia, prowadzi do prawdziwej mądrości. Nie chodzi tu jednak o mądrość wyuczoną, wyczytaną, ludzką, bo przecież z wielu katedr uniwersytetów padały często głupie i nieludzkie propozycje, ale o mądrość Bożą.
To Słowo, jeśli mu pozwolimy, czyni nas doskonałymi czyli formowanymi przez Boga na wzór gliny w rękach garncarza. Prawdziwy artysta potrafi z bezkształtnej gliny wyczarować piękne rzeczy. Jeśli zaś pozwolimy się formować Słowu Boga, to On potrafi uczynić piękne rzeczy w naszym życiu i nauczy nas żyć według zasad wiary.
Trzeba jednak nieustannego szkolenia w korzystaniu ze Słowa Bożego, sięgania do Biblii, by ją zrozumieć i właściwie się nią posługiwać w swoim życiu wiary i rozwijaniu pobożności. Słowo Boże, jak uczy nas sama Biblia, jest jak miecz obosieczny, zdolne jest osądzić pragnienia i myśli serca (por. Hbr 4, 12). Ono dociera do sedna i dotyka wszystkiego skutecznie.
Moc Ducha Świętego, dana nam w Słowie Bożym, ma nas ocalić, dać duchową siłę do wzrostu jako wojowników Pana. Im lepiej je rozumiemy i znamy, to tym lepiej zrozumiemy wolę Bożą dla życia naszego i naszych najbliższych, a także skuteczniej przeciwstawimy się złu w naszej codzienności.
Nie ma zatem skuteczniejszej broni w ręku ucznia Jezusa Chrystusa, jak Słowo Boże, bo wiara rodzi się z tego, co się słyszy, a tym co się słyszy jest Słowo Chrystusa (por. Rz 10, 17).
Drodzy Bracia i Siostry!
Zatem przyjąć pełną zbroję Bożą, wraz z jej ostatnimi elementami, to chronić Bożą mocą swoją głowę, aby myśleć po Bożemu a nie jedynie na sposób ludzki. By czasem nie usłyszeć jak Piotr, który po zapowiedzi męki odwodził Jezusa od tego: „Zejdź mi z oczu szatanie, bo nie myślisz o tym co Boże, ale o tym co ludzkie” (Mt 16, 23).
To wytrwać na Bożych drogach dzięki mocy słowa samego Boga. To ciągle wołać za św. Piotrem, gdy Jezus zapytał uczniów czy i oni chcą odejść: „Panie, do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68), a myśmy uwierzyli i poznali (por. J 6, 69; 1 J 4, 16), że tylko Ty jesteś naszą siłą, bo uzbroiłeś nas mocą swojego Słowa.
Ubrać pełną zbroję Bożą, to nie żądać od Boga wciąż nowych znaków jego miłości, opieki i obecności, ale zauważyć te, które nieustannie daje, a do których tak bardzo przyzwyczailiśmy się, że uważamy iż one nam się po prostu należą. Gdy jednak uważnie się rozejrzymy, to dostrzeżemy że Bóg codziennie z miłością interweniuje w naszym życiu, choć my czasem oczekujemy innego działania.
Prośmy dziś Boga, kiedy kończymy przyglądanie się elementom Bożej zbroi, a jutro będziemy uczestniczyli w spowiedzi świętej i zakończeniu rekolekcji:
„Panie, Ty jesteś jedyną naszą mocą, daj nam, abyśmy dzięki zbroi Twojej łaski, którą w tym czasie na nowo poznaliśmy, zwyciężali zawsze w Twoje imię, chronieni każdego dnia pełną zbroją Bożą”.
Amen.