Drodzy Bracia i Siostry!
Przeżywamy dziś 20 rocznicę śmierci kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia. Zmarł cicho w dzień Uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego 28 maja 1981 roku. Była godzina 4.40. Swe cierpienie i chorobę ofiarował – jak sam mówił – za Ojca świętego Jana Pawła II, leżącego w szpitalu po zamachu na jego życie; ofiarował za Kościół święty i za rodziny. Tej ostatniej sprawie wiele uwagi poświęcał w czasie swojego Prymasowskiego posługiwania.
Mawiał, że pokój w narodzie wynika z pokoju w rodzinie. Zawsze łączył te dwie sprawy: miłość do Ojczyzny i dobro rodziny. 15 sierpnia 1977 roku na Jasnej Górze mówił:
„Słyniemy z tego, że jesteśmy patriotami. To prawda. Ale może za wiele wymagań stawiamy Ojczyźnie, Narodowi, a za mało sobie. A przecież pokój w Narodzie płynie z pokoju domowego. Tak często dziś mówi się o umacnianiu pokoju. Umacnia się pokój w sercach i umysłach opanowanych łaską i żywą wiarą. Jeżeli jest on w sercu, w myśli ludzkiej, na pewno utrzyma się w rodzinie. Jeśli utrzyma się w każdej rodzinie, wówczas zapanuje w granicach naszej Ojczyzny. Innej drogi do umocnienia i zachowania pokoju nie ma!”.
W swoich przemówieniach kreślił jasny i przejrzysty obraz rodziny i jej problemów. Obraz, który nawet dziś zadziwia swoją jasnością i aktualnością. W czasie uroczystości na Skałce w Krakowie, 8 maja 1978 roku, Prymas Tysiąclecia mówił:
„Z ładem serca każdego rodaka musi się łączyć ład rodziny, bo w rodzinie buduje się porządek społeczny. Tam powstaje organizm narodowy, gdyż naród składa się z rodzin. Dlatego też rodzina, jej prawa, bezpieczeństwo i pokój muszą stać na czele wszystkich zadań życia społecznego i publicznego. Tylko tak rodzi się ład moralno-społeczny, na czele którego stoi zasada: trzeba wszystko czynić, aby przedstawiciele rodzin mieli odpowiednie warunki bytowania, aby mogli zabezpieczyć życie swoich rodzin przed wyzyskiem, niedostatkiem, nędzą i sponiewieraniem, przed poświęceniem potrzeb i zadań życia rodzinnego innym celom, zwłaszcza gospodarczym i politycznym”.
Po wyższe słowa należałoby powtórzyć dziś wszystkim tym, którzy w przedwyborczych obietnicach mówią o „polityce prorodzinnej, pomocy rodzinie”. A gdy już dojdą do władzy z tych obietnic pozostają nici. Tak często niezależnie od opcji politycznych poświęcają sprawy rodziny innym celom. Może warto by było by nasi parlamentarzyści, partie polityczne – zanim zaczną rzucać czcze obietnice – poświęcili kilka chwil na przestudiowanie słów Prymasa Tysiąclecia. Aby nie było tylko tak, że jego rok ogłosili, ale tak ważnych jego słów w ogóle nie znają.
Drodzy Bracia i Siostry!
Prymas Kardynał Wyszyński wiedział, że bez rodziny, jej patriotycznego wychowania i służby życiu, nie ma mowy o rozwoju narodu. 3 czerwca 1978 roku na Jasnej Górze mówił:
„Zastanawiają się ludzie dlaczego u nas tyle bałaganu, skoro naród wierzący. Zapewne, ten tak zwany nieład nie zależy tylko od każdego z nas. To niemalże zbiorowy nieład. A dlaczego on jest? Dlaczego, uważając się za chrześcijan, katolików, bardzo często zapominamy, że z tym łączy się poczucie rodzinności. Mamy mieć świadomość rodzinności nie tylko w naszym domu, gdzie żyje ojciec, matka i dzieci. To jest rodzina niewątpliwie, to najbardziej podstawowa komórka życia społecznego. Bez rodziny nie ma narodu, tak jak bez narodu trudno sobie wyobrazić zdrowe, porządne państwo. W rodzinie rodzi się naród i wychowuje się poczucie ładu społecznego”.
Tak często narzekamy dziś na kondycje rodziny, wychowanie dzieci i młodzieży. Ale czy słowa Prymasa Tysiąclecia nie są dla nas samych oskarżeniem. Pozwalamy przecież tak często za publiczne pieniądze deprawować dzieci i młodzież oraz niszczyć rodzinę. Zezwalamy na to finansowo lub moralnie, oddając swój głos i popierając tych, którzy są przeciw rodzinie, za legalizacją aborcji, eutanazji, za związkami homoseksualnymi. Popatrzymy na tych ludzi w świetle słów Prymasa. Wszak ich działanie to nic innego, jak niszczenie rodziny, a tym samym niszczenie narodu. Dlaczego na to pozwalamy? Musimy dziś powiedzieć za Prymasem Wyszyńskim: „Non possumus” – nie możemy na to pozwolić.
Kardynał Prymas mówił o rodzinie jako o twierdzy wiary narodu. W czasie uroczystości na Jasnej Górze 15 sierpnia 1978 roku mówił:
„Wiara jest umacniania i rozkrzewiana w świątyniach, gdzie przychodzą wierni, aby słuchać o Bogu, aby się z Nim spotkać i w sakramentach świętych zjednoczyć. Ale by ludzie przyszli do świątyni, muszą tego pragnąć, muszą wierzyć, a prawdy wiary muszą poznać w rodzinie. Rodzina jest niejako pierwszą świątynią, gdzie dzieci dowiadują się o Bogu, jest pierwszą szkołą wychowania chrześcijańskiego. To, co ojciec i matka przekażą dziecku z prawd wiary, tak zapada w dusze, jest taką siłą i potęgą, że pozostaje niezatarte w sercu człowieka nieraz do końca życia, choćby przeszedł on przez całe okresy błędnych dróg. Zdarza się, że po latach odejścia od Boga, a może i wojowania z Nim, człowiek udręczony życiem wraca do prawd, które wpoiła mu matka. Dlatego gdy Bóg jest usuwany z wychowania i ze wszystkich miejsc w życiu publicznym, musi się znaleźć w Polsce bezpieczne miejsce dla Niego”.
Czy te słowa możemy uznać za nasze? Dziś często można usłyszeć z ust samych rodziców, że od religijnego wychowania dzieci i młodzieży jest kościół, katecheza, grupy parafialne. A w rodzinie brakuje nawet podstawowych elementów religijnej atmosfery. Tymczasem nikt w kościele, szkole czy na katechezie nie jest w stanie wychować w wierze młodego człowieka, gdy wraca on do środowiska rodzinnego, gdzie często żyje się tak „jakby Boga nie było”. Przecież to jest zaniedbanie wołające o „pomstę do nieba”. Na takim fundamencie niczego nie zbudujemy.
Drodzy Bracia i Siostry!
Kardynał Wyszyński nie tylko widział zagrożenia, ale dawał też szczegółowe wskazania, jak w duchu wiary przezwyciężyć kryzys rodziny. Wskazywał na potrzebę ładu życia rodzinnego. Mówił m.in. w czasie Uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze 26 sierpnia 1980 roku:
„Ład życia rodzinnego. (…) To jest wielka praca. Uświadomiliśmy sobie, że musi w naszym życiu narodowym istnieć prymat rodziny. W tym prymacie rodziny, tak jak w kołysce, najważniejszy jest prymat życia i obrony życia, gwarancja dla rodzących się Polaków, że ukształtowani mocami Bożymi pod sercami swych matek, będą mogli bezpiecznie w Ojczyźnie Polaków żyć, rozpocząć swoje dzieje, rozwinąć je, usłużyć Ojczyźnie i wrócić do Ojca Niebieskiego, z którego wszelkie życie się wywodzi. Jeżeli tak, jeżeli istnieje prymat rodziny w społeczeństwie, jeżeli w rodzinie jest prymat życia, w takim razie ekonomia narodowa, czyli gospodarka narodowa, musi być poniekąd rodzinna. To znaczy całe życie nasze gospodarcze, cały nasz trud, codzienny wysiłek czy to na roli, czy w kopalniach, w fabrykach, w warsztatach, czy na urzędach, w szkołach i uczelniach akademickich, całe życie społeczne musi być ukierunkowane ku rodzinie. Ekonomia narodowa musi mieć na uwadze zaspokojenie potrzeb rodzin ludzi ciężko pracujących. (…) Dlatego też wszędzie gdzie by należało, trzeba wstrzymać się od wszystkiego, co podważa ustalony byt rodziny. Należałoby np. zaprzestać podważania bytu rodziny przez wysiedlanie z własnego domu, z własnej gospodarki rolnej, ze zdobytego nieraz dzięki bardzo ciężkiej pracy i oszczędności całego życia ośrodka bytowania rodziny, który zabezpiecza jej przestrzeń życiową. Tego wszystkiego należałoby w naszej Ojczyźnie unikać.”.
Jak te słowa są realizowane w naszym kraju, gdzie człowiek wykorzystuje i niszczy drugiego człowieka? Gdy pieniądze stają się ważniejsze od człowieka… Ta recepta Prymasa Tysiąclecia niech stanie się naszą. Jeśli zależy nam na dobru rodziny, to nie wystarczy zorganizować jej dni, ale w sposób konkretny działać, zaczynając od rządzących, poprzez pracodawców, na każdym z nas skończywszy. Bez tego wspólnego wysiłku będziemy postępowali wbrew słowom Jana Pawła II, który nie tylko powiedział: „Nie ma wolności bez solidarności”, ale w wolnej Ojczyźnie zaznaczył, że: „Nie ma solidarności bez miłości”.
Wreszcie Prymas Wyszyński mówił o sumieniu rodzinnym, jak sprawie bardzo ważnej i sprzyjającej rozwojowi rodziny. Wskazał jednocześnie na źródła obrony przeciw siłom, którym zależy na rozkładzie rodziny polskiej. 6 stycznia 1981 roku w Warszawie kardynał Wyszyński wołał:
„Istnieją dziś potężne siły rozkładowe rodziny. Sumienie rodzinne tak często gwałcone jest szczególnie przez rozbicie rodziny, przez ułatwione życie. Zastanawia nas to, że już 200 lat temu, w okresie, gdy Polska konała, gdy obradował ostatni Sejm Rzeczpospolitej w Grodnie, zarysowały się dwa nurty moralno-społeczne Zwolennicy jednego z nich – jak wiemy z akt Sejmu – oddawali się całkowicie egoistycznym celom: zabawa, zdrada domowa, małżeńska i zdrada Ojczyzny; przedstawiciele zaś drugiej szykowali się do Insurekcji Kościuszkowskiej. Jakże nieproporcjonalne były możliwości tych dwóch obozów! Chwilowo wzięli górę pierwsi. Doprowadził do tego egoizm, samolubstwo i rozkład rodziny. Wtedy właśnie było bardzo dużo rozwodów. Działo się to głównie wśród arystokracji rodowej. To wielkie nieszczęście osłabiło wtedy Ojczyznę i w rezultacie doprowadziło dom niewoli trwającej półtora wieku. (…) A dzieje się to – wskazywał Prymas na ówczesną rzeczywistość – w pogoni za szczęściem. (…) I już później nie ma serca męża dla żony, matki dla dzieci i dla ogniska domowego. To jest wielkie nieszczęście, taka tragedia naszego Narodu, że można ustawić ją w rzędzie bolesnych przyczyn składających się na aktualną sytuację naszego życia”.
A dziś cóż się dzieje? W telewizji, prasie, radiu: seriale o zdradzie, promowanie luźnych związków, pornografia wystawiana w najbardziej reprezentacyjnych miejscach kiosków naszego miasta, zachęcanie młodych ludzi do zniszczenia swoich najwartościowszych pragnień i poddanie się prymitywnym instynktom. A my tak często się temu bezczynnie przyglądamy, zamiast pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy za tę narodową tragedię są odpowiedzialni.
Drodzy Bracia i Siostry!
Zechciejmy zagłębić się sami w myśli Prymasa Tysiąclecia o rodzinie. W nich znajdziemy zapewne siłę do walki ze złem, które niszczy rodzinę oraz receptę na to, jak mamy w tej kwestii postępować. Amen.