Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie

Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12, 48b)

Drodzy Bracia i Siostry!

Za każdym razem, kiedy myślę o życiu i męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Za każdym razem kiedy czytam książki na ten temat, kiedy wertuję – jako osobistą lekturę – Jego kazania i wypowiedzi, to widzę jedno. Widzę, że to przesłanie, jakie przyniósł naszej Ojczyźnie i wszystkim Rodakom przed ponad 32. laty, wciąż pozostaje dramatycznie aktualne w naszych czasach.

Bo chociaż w czasie tych 32. lat zdążył paść zbrodniczy komunizm i zmieniały się wielokrotnie układy polityczne w Polsce, to jednak wciąż pozostajemy tymi samymi ludźmi. Ludźmi tak często niestety żyjącymi w zniewoleniu kłamstwa wbrew niezmiennej i wyzwalającej prawdzie, w tchórzliwym dezerterowaniu wobec potrzeby obrony podstawowych, najważniejszych wartości. Czynimy to często nawet wbrew swojemu sumieniu. Wreszcie bardziej skłonnymi jesteśmy do odwetu niż do pojednania. Czy zatem czegokolwiek nauczyliśmy się od bł. ks. Jerzego Popiełuszki?

Od pierwszych wieków w Kościele mówiono, że krew męczenników jest posiewem chrześcijaństwa (por. Tertulian). Ta krew zawsze przynosiła owoce w postaci przemiany ludzkiego serca, gdy widziano że męczennicy są w stanie za prawdę i niezmienne wartości oddać to, co jako ludzie uważamy za najcenniejsze: swoje własne życie. Co więcej – w imię tej prawdy i tych wartości – byli w stanie przebaczyć swoim prześladowcom.

Krew bł. ks. Jerzego stała się posiewem naszej polskiej wolności, ale wydaje się że gdyby dziś ks. Popiełuszko stanął pośród nas, może nie zabito by go tak, jak to uczynili 32. lata temu oprawcy zbrodniczego systemu rękami Służby Bezpieczeństwa, ale niszczono by Go medialnie, bo mówiłby dziś tak bardzo niepopularne rzeczy. Uznano by Go za śmiertelnie zagrożenie dla ludzkiej wolności, wyniesionej w naszych czasach na najwyższe podium w swojej karykaturalnej postaci, jaką jest samowola.

Dziś, gdy wspominamy kolejną rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, trzeba nam zrobić rachunek sumienia z tych wszystkich niewykorzystanych, zaprzepaszczonych szans, by Jego wskazania wcielić w życie. Tych wszystkich zmarnowanych okazji, by mógł „nas zjadaczy chleba w aniołów przerobić” (por. Juliusz Słowacki, Testament mój).

Czy pozwoliliśmy naszej wolności wydać prawdziwe owoce, o które ks. Jerzemu chodziło? Czy może są to owoce cierpkie, niezdatne do spożycia czy zawłaszczone przez grupę uprzywilejowanych ludzi? Czy wcieliliśmy wskazania Jego rozumienia solidarności, powtórzonego później przez św. Jana Pawła II: jeden z drugim a nie jeden przeciw drugiemu (por. św. Jan Paweł II, Homilia w Gdańsku, 12.06.1987)?

Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12, 48b)

Drodzy Bracia i Siostry!

Te słowa Ewangelii dobrze zrozumiał ks. Jerzy Popiełuszko, który tak naprawdę jest nam dany i zadany, podobnie jak bezcenny dar wolności, którą trzeba dobrze zagospodarować by nie stała się karykaturalną samowolą. Jest nam On dany i zadany, by Jego przesłanie wciąż na nowo odkrywać, jak dziś czynią to chociażby Francuzi, zaczytani w Jego słowa.

Dziś, w 32. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, jest dla nas wciąż darem i zadaniem, nauką do wcielenia w swoje codzienne życie. Niech więc On dziś sam do nas przemówi, niech Jego słowa drażnią nasze uszy, sumienia i serca, bo być może to jedyna droga, aby dobrze wykorzystać naszą z takim trudem zdobytą wolność i tego wielkiego daru tak łatwo nie zmarnować, nie zaprzepaścić.
Jednak przede wszystkim rodzi się dziś pytanie: dlaczego bł. ks. Jerzy tak owocnie przeżył swoje życie? Dlaczego ono było takie spełnione, pełne sensu, choć trwało jedynie 37 lat? Sam odpowiedział na to pytanie, gdy mówił: „Życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno. Zachować godność człowieka, to pozostać wolnym, nawet przy zewnętrznym zniewoleniu”.

Księdzu Jerzemu Popiełuszce, jak wskazuje dzisiejsze I czytanie (Ef 3, 2-12) została udzielona ta łaska, by zrozumieć i wypełnić Boże plany wobec Niego samego. Plany, których my do dziś nie rozumiemy, nawet po 32. latach jakie minęły od Jego męczeńskiej śmierci. To On stał się też sługą tego Bożego Planu wobec naszej Ojczyzny i wobec naszego Narodu, zapraszając do realizacji tego planu każdego człowieka bez wyjątku. On bowiem, jak św. Paweł wiedział, że każdy ma prawo usłyszeć wyzwalające słowa Jezusa Chrystusa, choć może je przyjąć lub odrzucić, ale przecież ma prawo je usłyszeć.

Czynił to nie dzieląc ludzi na lepszych i gorszych, ale z taką samą miłością idąc do internowanych w czasie stanu wojennego i ich rodzin, by nieść im pomoc, jak i do żołnierzy z którymi przy płonących koksownikach, w wigilijny wieczór stanu wojennego dzielił się opłatkiem, nie zważając na to, że z różnymi reakcjami się to spotykało.

Dzięki Bożemu patrzeniu na otaczającą Go niełatwą rzeczywistość, ks. Jerzy Popiełuszko stał się, jak mówi Ewangelia (por. Łk 12, 39-48), wiernym i roztropnym sługą Boga, którego Pan zawsze zastawał przy tym, do czego go powołał: niesieniu nadziei tym, którzy ją utracili. Dla ks. Jerzego zawsze liczył się drugi człowiek, a nie osobista wygoda czy załatwianie swoich prywatnych interesów. Nie liczyło się dla Niego prowadzenie prywatnych wojen, czy wreszcie eksponowanie samego siebie i wynoszenie się nad innych.

Ksiądz Jerzy niósł ludziom nadzieję i pomoc, a nie tropił wrogów i nie szukał wciąż swoich prześladowców. „Szykanowany, uwikłany w prowokację, gdy podrzucono mu granaty, nie roztkliwiał się nad sobą, nie opowiadał jakim jest bohaterem ile wycierpiał, tylko pomagał tym, którzy byli bardziej szykanowani, organizował Msze święte za Ojczyznę, dążył do świętości” (kazanie śp. ks. abp Józefa Życińskiego na święceniach kapłańskich w Lublinie 29.05.2010).

Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12, 48b)

Drodzy Bracia i Siostry!

To ewangeliczne zdanie towarzyszyło ks. Jerzemu Popiełuszce, kiedy stawał przed ludźmi naznaczonymi beznadziejności, rezygnacją i goryczą, jako męczennik Prawdy. Wtedy stawał wobec ludu jak prorok, jak sługa Boga, który ma jedynie słowa prawdy, słowa otuchy, słowa życia wiecznego (por. J 6, 68).

Tak widział swoją rolę jako kapłana i duszpasterza, kiedy w czasie jednego z wywiadów, stwierdził: „Rola księdza jest taka, by głosić prawdę i za prawdę cierpieć, a jeżeli trzeba, nawet za prawdę oddać życie”. Tak samo postrzegał rolę Kościoła: „Kościół zawsze staje po stronie prawdy. Kościół zawsze staje po stronie ludzi pokrzywdzonych. Dzisiaj Kościół staje po stronie tych, którym odebrano wolność, którym łamie się sumienia”.

Wytrwale stał przy prawdzie, gdyż wiedział, że: „Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą” (31.10.1982). Wiedział że ceną trwania przy prawdzie jest dorastanie do miana prawdziwego człowieka: „Aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie. Życie w prawdzie to dawania prawdzie świadectwa na zewnątrz, to przyznanie się do niej i upominanie się o nią w każdej sytuacji”.

Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12, 48b)

Drodzy Bracia i Siostry!

To ewangeliczne zdanie towarzyszyło ks. Jerzemu Popiełuszce, kiedy stawał by bronić Bożego Prawa, wartości wypływających z Ewangelicznego przesłania Jezusa. Stawał wtedy przed ludźmi jako męczennik, płacący najwyższą cenę za trwanie przy niezmiennych wartościach a zarazem jako człowiek prawdziwie wolny wewnętrznie, mimo zewnętrznego zniewolenia.

Wartość ludzkiego życia, bez wyjątku na to czyje ono było, niezbywalna godność osoby ludzkiej, to podstawowy motyw Jego działania. Tak o nim mówił: „Trzeba zdawać sobie sprawę z sytuacji geopolitycznej w jakiej się znajdujemy, a jednocześnie ta sytuacja nie może być wygodną zasłoną do tego, by zrezygnować z należnych narodowi praw”.

Wyrzucał też brak chęci walki o dobro, o wartości w codziennym życiu nas Polaków, kiedy mówił: „W dużej mierze sami jesteśmy winni naszemu zniewoleniu, gdy ze strachu albo dla wygodnictwa akceptujemy zło, a nawet głosujemy na mechanizm jego działania” (27.05.1984).

Jedyny ratunek dla Państwa i Narodu widział w tym, by każdy Polak był „człowiekiem sumienia” (por. św. Jan Paweł II, Homilia ze Skoczowa, 22.05.1995). Mówił o tej rzeczywistości bardzo mocno: „Zachowanie godności, to życie zgodne z sumieniem. To budzenie i kształtowanie w sobie prawego sumienia. To dbanie o sumienie narodowe. Bo wiemy, że gdy sumienie narodowe zawodziło, dochodziło do wielkich nieszczęść w naszej historii” (29.01.1984).

Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12, 48b)

Drodzy Bracia i Siostry!

To ewangeliczne zdanie towarzyszyło ks. Jerzemu Popiełuszce, kiedy stawał wobec ludzi w niełatwych latach komunistycznego zniewolenia, latach łamania ludzkich sumień. Stawał w obronie tych, którzy sami się bronić nie mogli i nie mogli mówić w swoim imieniu, bo odebrano im prawo głosu.

Czynił to w latach, do których niestety, jak do egipskiej ziemi niewoli, dziś jeszcze tak wielu tęskni. Stawał przed ludźmi jako męczennik ateistycznego systemu, stając się dla władzy komunistycznej i współpracujących z nią ludzi wyrzutem sumienia, który należało w końcu uciszyć.

To właśnie w moralności opartej na Bożym Prawie i Jezusowej Ewangelii widział ks. Jerzy jedyny ratunek dla Polaków, by swojego sumienia nie sprzedali za judaszowe srebrniki świętego spokoju czy pełnej miski: „Kultura narodu to również moralność. Naród chrześcijański musi kierować się sprawdzoną przez wieki moralnością chrześcijańską. Narodowi chrześcijańskiemu nie jest potrzebna tak zwana moralność laicka” (25.09.1983).

To właśnie w tych wartościach, przy których stanęła Polska w 966 roku w czasie chrztu Mieszka, widział jedyną sensowną drogę: „Wysiłek, praca wymagają wewnętrznego ładu, zdrowych zasad moralnych, a nawet bodźców i motywów religijnych, aby dobrze służyć człowiekowi”.

Dostrzegał proroczo to, co stanie się, gdy człowiek wyrzuci Boga ze swojego życia osobistego, rodzinnego, społecznego i narodowego. Mówił przecież: „Planowa ateizacja, walka z Bogiem i tym, co Boże, jest jednocześnie walką z wielkością i godnością człowieka, bo wielki jest człowiek dlatego, że nosi w sobie godność dziecka Bożego” (28.09.1982).

Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12, 48b)

Drodzy Bracia i Siostry!

To ewangeliczne zdanie towarzyszyło ks. Jerzemu Popiełuszce, kiedy praktycznie jakby „przypadkiem” stał się wobec ludzi męczennikiem pojednania, ucząc wytrwale swoim słowem i życiem, by w codzienności nie dać się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężać (por. Rz 12, 21). Wysoko, oj wysoko, postawiłeś nam ks. Jerzy w ten sposób poprzeczkę, do której pokonania mamy dorastać nieustannie.

W czasie swojego ostatniego publicznego wystąpienia, gdy prowadził rozważania różańcowe 19.10.1984 roku w Bydgoszczy, w czasie jednej z bolesnych tajemnic prosił: „Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, a przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy”.

Dziś tak wielu powołuje się na dziedzictwo bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Dziś tak wielu licytuje się na swoje zasługi w obaleniu komunizmu, żądając dla siebie zaszczytów i honorów. Dziś tak wielu sprzedaje prawdę i najważniejsze wartości za słupki poparcia, głosy przy urnie wyborczej, medialne pochwały i bycie zauważonym.

Dziś tak wielu, źle rozumiejąc wartość wolności, domaga się możliwości robienia wszystkiego, bo jedynie ja mam prawo decydować i nic mnie nie może ograniczać w moich codziennych wyborach. I w tym wszystkim powołują się na to, że przecież zostali ochrzczeni, wychowani w wierze katolickiej i trwają przy patriotycznych wartościach, a występują przeciw samemu Bogu, Jego Słowu, Bożym Przykazaniom i Chrystusowej Ewangelii.

Dziś tak wielu, mimo 1050. lat od chrztu Mieszka, żyje w pogańskiej rzeczywistości, która nie liczy się z Bogiem i człowiekiem. Rzeczywistości, która odmawia prawa do życia najbardziej bezbronnym, w których obronie nieustannie stawał ks. Jerzy. Dziś wielu samemu korzystając z dobrodziejstwa „weekendu” odmawiają innym prawa do korzystania z wolnego czasu w niedzielę, by spędzić go z Bogiem i najbliższymi a zmusza bezdusznie do niewolniczej pracy. To grzech wołający o pomstę do nieba i domagający się ludzkiej sprawiedliwości.

Dziś tak wielu tworzy sobie swój świat, często nie realny ale wirtualny, wyrzucając Boga i najważniejsze wartości poza swoje życie i często stwarzając piekło innym ludziom, bezbronnym wobec ich przemocy słownej, psychicznej i fizycznej.

Tym bardziej dziś potrzeba wcielenia w życie wskazań bł. ks. Jerzego Popiełuszki, męczennika, by prawda była na pierwszym miejscu, by Bóg i wskazane przez Niego wartości zagospodarowywały prawdziwie ludzką wolność i by człowiek nie musiał przeżywać ogromnych dylematów, gdy łamane jest jego sumienie, ponoć w imię wolności, która tak naprawdę jest zdeprawowaną samowolą.

Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12, 48b)

Drodzy Bracia i Siostry!

Święty Jan Paweł II powiedział o męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego: „Z tej śmierci kapłana, która jest w pewnej mierze symbolem – trzeba to, co podnosi na duchu, wydobyć i stale wydobywać, dla dobra wspólnego, bo na pewno ta śmierć ma swój wymiar wspólnotowy: jest dla dobra całej Ojczyzny, dla dobra Kościoła, nawet nie tylko w Polsce” (Św. Jan Paweł II, 12.02.1985).
„Przy grobie Księdza Jerzego uczymy się odpowiedzialności za Polskę, za całe to dziedzictwo chrześcijańskie, które zostało nam przekazane w ciągu stuleci. Modlimy się do Boga Ojca, aby ofiara tego kapłana przynosiła nieustannie owoce w naszej Ojczyźnie. Aby nie zabrakło ludzi, którzy w tym męczeństwie będą odnajdywać natchnienie do własnego uświęcenia oraz zachętę i siłę do autentycznej służby człowiekowi” (Św. Jan Paweł II, 19.10.1994).

Dziś, biegnąć myślami do grobu męczennika, modlimy się o to, by być wiernymi przesłaniu, które do nas kierował bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Modlimy się i wiemy, że zostaniemy prędzej czy później wysłuchani. Z tym spełnieniem się tego, co po ludzku nierealne, mam osobiste przeżycie, związane z bł. ks. Jerzym.

Jako uczeń 5. klasy szkoły podstawowej, oczywiście jeszcze w czasach zbrodniczego systemu komunistycznego, przyniosłem z domu, znalezione pośród materiałów nielegalnej „Solidarności”, zdjęcie wykonane Męczennikowi, kiedy Jego ciało złożono do trumny. Pokazywałem moim kolegom i koleżankom co oni Mu zrobili. Zobaczyła to zdjęcie moja matematyczka, żona I sekretarza PZPR, zrobiła awanturę, wezwała rodziców do szkoły i w czasie tej rozmowy mówiła m.in. że to nie jest prawda, że to niestety kłamstwo i ono zginie śmiercią naturalną za kilka lat, bo inaczej być nie może. Jednak taka jest siła prawdy i beatyfikacja Kapłana-Męczennika to pokazała, że nie kłamstwo ma ostatnie słowo, ale prawda. Że najważniejsze wartości nie umierają, nawet wtedy gdy zostaje przy nich tylko garstka ludzi, że nie da się zagłuszyć ludzkiego sumienia.

Dziś, w czasie audiencji generalnej, papież Franciszek, zwracając się do wszystkich Polaków, powiedział: „w liturgii wspominamy błogosławionego męczennika, księdza (Jerzego) Popiełuszkę. Odważnie dopominał się w sprawie robotników i ich rodzin, domagając się sprawiedliwości, godziwych środków do życia, cywilnej i religijnej wolności Ojczyzny. Słowa św. Pawła: «Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!» (Rz 12, 21), uczynił mottem swej pasterskiej posługi. Niech te słowa będą dzisiaj również dla was, dla waszych rodzin i narodu polskiego wezwaniem do budowania sprawiedliwego ładu społecznego, w codziennym poszukiwaniu ewangelicznego dobra” (papież Franciszek, Audiencja Generalna, 19.10.2016). Amen.