Józef i winnica …

Drodzy Bracia i Siostry!

Dzisiejsza Liturgia Słowa przynosi nam dwa obrazy, pozornie nie mające nic ze sobą wspólnego. To dwa obrazy, które bardzo dobrze znamy i kojarzymy. Pierwszy z nich, to historia Józefa, który przez swoich braci został sprzedany do Egiptu, a dzięki temu przyniósł swojej rodzinie wybawienie w trudnym czasie suszy (por. Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28). Druga to opowiedziana przez Jezusa przypowieść o winnicy, jej właścicielu i dzierżawcach, którym została winnica oddana oraz ich perfidnej nieuczciwości wobec właściciela (por. Mt 21, 33-43. 45-46).

Kiedy patrzymy na pierwszy z obrazów, to widzimy Józefa, który jest przez swojego ojca Izraela bardziej miłowany niż inni bracia. To wywołuje zazdrość, niechęć i wrogość braci wobec Józefa, że nawet nie są w stanie z nim spokojnie rozmawiać. Ta nienawiść tak wzbiera, że kiedy ojciec wysyła Józefa do braci pasących trzody, przygotowują oni spisek na niego, chcąc zgładzić Józefa.

Jednak w jednym z braci, Rubenie, odzywa się miłosierne sumienie i stara się odwieść braci od zabójstwa Józefa, co mu się udaje. Ma plan, aby w tajemnicy wydobyć później Józefa i oddać go ojcu. Jednak nie może spełnić swojego planu, gdyż podczas przechodzenia kupców izmaelskich pozostali bracia postanawiają sprzedać Józefa jako niewolnika za 20. srebrnych monet. I tak Józef trafia do Egiptu.

Kiedy patrzymy na drugi z obrazów, to widzimy człowieka, który wkłada cały swój wysiłek, całą swoją miłość, aby jego winnica dobrze wyglądała, by było wszystko czego w niej potrzeba: mur, tłocznia, wieża. To swoje ukochane „dziecko” oddaje ten człowiek rolnikom w dzierżawę czyli zawiera z nimi umowę i wyjeżdża.

Gdy przychodzi czas zbiorów, właściciel który tyle trudu włożył w powstanie tej winnicy, pragnie czerpać z tego korzyści. Dlatego wysyła swoje sługi, aby odebrali to, co słusznie mu się należało. Jednak rolnicy tych służących obijają, zabijają i kamieniują.

Gospodarz jednak daje jeszcze jedną szansę i wysyła więcej swoich sług, ale z nimi również przewrotni rolnicy czynią to samo. I znów, mimo takiej postawy dzierżawców, gospodarz daje jeszcze jedną szansę, wysyłając swojego syna. Myśli trochę naiwnie po tym wszystkim, co się stało, że rolnicy uszanują jego syna. Jednak rolnicy zabijają syna właściciela winnicy, gdyż widzą w nim dziedzica, a skoro nie będzie dziedzica, to majątek przejdzie na ich własność.

Na końcu Jezus zadaje pytanie o sprawiedliwość? Faryzeusze i uczeni w Piśmie odpowiadają według ludzkiej sprawiedliwości: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”. Ostatecznie w wypowiedzianych słowach Jezusa „Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”, uczeni i przywódcy ludu widzą, że to jest mowa o nich i niestety idą dalej w zaparte i starają się Jezusa pochwycić, aby Go wyeliminować.

Drodzy Bracia i Siostry!

Kiedy pierwszą z tych historii przyłożymy, jako miarę, do naszego życia, to stając w prawdzie przed Bogiem i wobec siebie zobaczymy, że każdy z nas swojej codzienności czasem jest jak Józef Egipski, sprzedany z zawiści przez swoich braci. Każdy z nas jest jednak w pewnych sytuacjach swojego życia jak bracia Józefa, sprzedający z zawiści. I każdy, w pewnych sytuacjach codzienności, jest jak Ruben, bo odzywa się w nim miłosierne sumienie.

Kiedy drugą z tych historii przyłożymy jako miarę naszego życia, to łatwo dostrzeżemy, że każdy z nas jest jak rolnik uprawiający winnice. Każdy jest jak rolnicy z przypowieści, kiedy wpuszcza lub nie wpuszcza Boga do swojego codziennego życia. Każdy jest jak ci rolnicy, podnoszący rękę na Bożych wysłańców, znaki które daje Bóg i na samego Boga, na Jego Syna.

Słysząc głos Bożego Miłosierdzia, w tym szczególnym Roku Jubileuszowym, możemy buntować się jak bracia Józefa i faryzeusze przeciwko wybraniu, jakiego dokonuje Bóg wobec człowieka. Czasem bowiem my oceniamy, że ktoś nie jest godny tej Bożej miłości, ale to na całe szczęście tylko nasze ludzkie oceny.

Możemy jednak przyjąć inną postawę: przyjąć to Boże wybranie i nawrócić się, zamienić swoje życie w przynoszącą owoc winnicę, która raduje zarówno Boga, jak i człowieka. By tak się jednak stało potrzeba światła sumienia, na wzór Rubena, by ocalić Bożą łaskę w sobie i z miłosierdziem patrzeć na drugiego człowieka.

Bóg mi zaufał i oddał mi w dzierżawę winnicę mego życia. On czeka na zaufanie Jego Miłosierdziu. Bóg czeka na czas uprawy i owocowania, ale przede wszystkim na owoce, którymi będzie się mógł cieszyć On sam, a dzięki dobrym owocom także inni ludzie, których każdego dnia spotykamy. Amen.