Drodzy Bracia i Siostry!
Od wczorajszego wieczora, kiedy stanęliśmy z Maryją pod krzyżem Jezusa Chrystusa, by wejść na codzienne kalwaryjskie drogi, dziś liturgia prowadzi nas w tej kaplicy do wielkiego czciciela Niepokalanej św. Maksymiliana Marii Kolbego, który oddał swoje życie z miłości do Boga za drugiego człowieka, aż do końca starty w sposób dosłowny na proch.
Św. Maksymilian w piekle obozu, gdzie wielu pośród jęków i okrucieństwa pytało obecność Boga czasem nawet tracąc wiarę, na kilka tygodni przed śmiercią do jednego ze współwięźniów powiedział: „Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość”. Słowa te dziś wybrzmiewają jeszcze bardziej przejmująco, kiedy w godzinie naszej celebracji odpustowej w kierunku bloku 11, do celi śmierci, zmierza pielgrzymka z Harmęż i Oświęcimia, by celebrować Eucharystię w miejscu straceń, ale też miejscu zgłoszenia się św. Maksymiliana z zamian za Franciszka Gajowniczka.
Te słowa wybrzmiewają jakże przejmująco w naszej dzisiejszej rzeczywistości pośród naszych ludzkich wzajemnych nienawiści w małżeństwach, rodzinach, sąsiedztwie, miejscach pracy, życiu społecznym, politycznym, narodowym i kościelnym. Przypominają nam, że ta nienawiść nie była, nie jest i nigdy nie będzie siłą twórczą, a jedynie niosącą bezsensowne cierpienie i rodzącą jeszcze głębsze podziały pomiędzy ludźmi.
Drodzy Bracia i Siostry!
Te słowa św. Maksymiliana w dzień naszego odpustu w Brzezince, nie są jednak jedynie przestrogą przed drogą unicestwienia i wzajemnego skakania sobie do gardeł, ale są przede wszystkim receptą na przyszłość i to receptą niosącą nadzieję na uleczenie i pozbycie się sączących się wciąż w nas zatrutych owoców szatana, które wielokrotnie już doprowadziły zarówno rękami niemieckich nazistów, jak i radzieckich komunistów wielu milionów istnień.
Tą receptą jest wskazanie, że „siłą twórczą jest miłość”, zarówno ta Jezusa Chrystusa oddającego za ludzi samego siebie, jak i św. Maksymiliana wobec współwięźnia, jak i ta nasza codzienna pielęgnowana wzajemnie ku sobie. Owocować tym konkretnym wskazaniem św. Maksymiliana, którego imieniem tu jesteśmy szczególnie naznaczeni, to wejść na drogę wskazaną przez Słowo Boże tej uroczystości. Ono dziś nam wspomina (por. J 15, 12-16), że jak Syn został umiłowany przez Ojca, który Go wydał dla naszego zbawienia, tak Jezus Chrystus wydaje się z miłości do każdego człowieka na drzewie krzyża, by udowodnić nam swoją bezgraniczną miłość.
Trwać w miłości Boga, jak poucza nas św. Jan, to dać się ogarnąć tej twórczej miłości. To trwać w Jego Przykazaniach, w miłości Boga i człowieka, bo tylko tak zbudujemy lepszy świat na dziś i na przyszłość. Tylko na tej drodze doświadczymy prawdziwej radości, bo nasze życie nie tylko będzie miało trwałe fundamenty, ale przede wszystkim będzie miało sens i da nam prawdziwe spełnienie, choć czasem ta miłość będzie oznaczała trud i poświęcenie czyli oddanie życie za.
Drodzy Bracia i Siostry!
Bóg ofiaruje nam swoją twórczą miłość i nas zobowiązuje, a tę myśl bardzo dobrze zrozumiał św. Maksymilian, abyśmy się wzajemnie miłowali nie tyle jak, nie nawet jakość tam czy wręcz dobrze, ale tak jak Jezus Chrystus nas umiłował czyli by z poświęceniem dawać swoje życia za drugiego człowieka. Może nie tyle od razu w męczeństwie – jak św. Maksymilian – ale w naszej codzienności, nie w chęci panowania nad innymi, aby stali się naszymi sługami, ale zawiązania z nimi dobrych, przyjacielskich i naznaczonych miłością relacji.
By tak jednak się stało, to my sami musimy zdać sobie najpierw sprawę, że to nie my wybraliśmy Boga, ale to On nas wybrał i daje nam konkretne zadanie na życie: abyśmy szli i owoc przynosili, co więcej by ten owoc w nas trwał w znaku wzajemnej miłości nawet wtedy, gdy spotykamy się z niezrozumieniem czy wręcz nienawiścią tego świata i z różnych strona na tym świecie doświadczamy złego traktowania.
Przechodzić ze śmierci do prawdziwego życia w Jezusie Chrystusie, to miłować swojego bliźniego, bo kto nie miłuje trwa w śmierci, w ciemności i beznadziejności nienawiści, która zamyka na życie wieczne, na Boga i na krzyż jako znak Jego miłości do człowieka i na Jego Ewangelię. My zaś mamy na wzór Jezusa Chrystusa, który za nas oddał swoje życie, mamy oddawać swoje życie za innych. Bo na nic nam zbierane przez całe życie dobra bez miłości i zauważenia człowieka w potrzebie (por. 1 J 3, 13-16).
Nasza miłość do Boga i człowieka to nie miłość łatwych deklaracji: słowa i języka, ale miłość wysiłku: czynu i prawdy, bo nasze życie tu i teraz oraz wieczność są w ręku Boga (por. Mdr 3, 1-9). Jest to nadzieja pełna nieśmiertelności, pozwalająca trwać w prawdziwym pokoju na rozkołysanych falach naszego codziennego życia, bo nasze życie – podobnie jak życie św. Maksymiliana – poddaje nas często wielkiej próbie na drodze wiary, nadziei i miłości, by Bóg znalazł nas godnymi siebie jako całopalną ofiarę.
Drodzy Bracia i Siostry!
Tylko taka postawa, jak pokazuje nam św. Maksymilian, sprawi że nasza wiara, nadzieja i miłość zajaśnienie i rozbiegnie się jak iskry po ściernisku, zapalając tym samym innych. Pismo święte bowiem poucza nas, że „Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych”. Skoro zatem święci i błogosławieni , a dla nas szczególnie św. Maksymilian, nie są od podziwiania, ale od tego aby przyjąć od nich wartości jakimi żyli i zapisać je w swoim sercu.
W ten sposób sami bowiem możemy odnowić w sobie obraz dziecka Bożego, wynosząc z tej dzisiejszej uroczystości odpustowej nie tyle dobre czy piękne przeżycia, ale wypisując w naszych sercach na dziś, na przyszłość i na wieczność słowa poświadczone przykładem życia, że „Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość”. Te słowa jednak nie tylko wypiszmy w naszych sercach, ale nade wszystko wprowadźmy za przykładem naszego Patrona w życie, bo przecież imieniem św. Maksymiliana jesteśmy w sposób szczególny naznaczeni. Amen.