Właściwie odczytać Wielkoczwartkowe znaki

Drodzy Bracia i Siostry!

Kiedy dziś, Mszą święta Wieczerzy Pańskiej, rozpoczynamy Triduum Paschalne, to widzimy bardzo wyraźnie, że Bóg przewyższa ludzką skuteczność i zaskakuje człowieka w swoim działaniu. Widzimy też przez te dni bardzo wyraźnie, że Bóg przemawia do nas przez znaki, jakimi utkane jest Triduum Paschalne. Znakami liturgicznymi, które mają za zadanie przypominać, oznajmiać, zapowiadać i zobowiązywać nas, uczestniczących w tych Świętych Obrzędach.

Przychodzimy, by czerpać z tego wielkiego misterium pełnię miłości i życia (por. Kolekta). W tym Wielkoczwartkowym Misterium Chrystusowe Ciało, wydane za nas, umacnia nas, a Chrystusowa Krew, wylana za nas, obmywa, bo kiedy obchodzimy pamiątkę ofiary Chrystusa spełnia się dzieło naszego odkupienia (por. Modlitwa nad darami).

Papież Franciszek, tak je opisuje: „ziarno Królestwa chociaż małe, niewidoczne i czasem mało znaczące, wzrasta po cichu, dzięki nieustannemu działaniu Boga. (…) To jest nasza pierwsza ufność: Bóg przewyższa nasze oczekiwania i zaskakuje nas swoją szczodrobliwością, sprawiając że nasza praca daje owoce obfitsze, niż wynikałoby z oceny ludzkiej skuteczności” (por. Biskupi Polscy, List do Kapłanów na Wielki Czwartek; Papież Franciszek, Orędzie na Światowy Dzień Modlitw o Powołania 2017).

Dlatego liturgia, w której nieustannie uczestniczymy, to nie tyle obrzędy, znaki i gesty, ale szkoła życia, szkoła przechodzenia od uczty doczesnej do uczty wiecznej. Opisany dziś rytuał Starego Testamentu, przynosił moc pod warunkiem wzięcia w nim udziału. Nie można było pożyczać krwi, a istotne w tym obrzędzie było wszystko: zasady przygotowania, postawa ciała, strój, sposób spożywania wieczerzy paschalnej a nawet los resztek, kości pozostających po spożyciu baranka.

Drodzy Bracia i Siostry!

Znaki liturgiczne, które nam w czasie Triduum Paschalnego towarzyszą najpierw spełniają funkcję przypomnienia, jak zresztą wskazuje sam Bóg w wypadku Narodu Wybranego, kiedy mówi „dzień ten dla Was będzie dniem pamiętnym” (por. Wj 12,1-8.11-14).

Krew Baranka na odrzwiach, oznaczała obmycie Narodu Wybranego i wyprowadzenie go z niewoli, była wspomnieniem wyjścia z niewoli Egipskiej i przymierza, jakie Bóg zawarł ze swoim Ludem w czasie tych dni, kiedy wędrowali do Ziemi Obiecanej.

To przypomnienie obecne jest w czasie Ostatniej Wieczerzy, kiedy Jezus zasiada wraz z uczniami do uczty paschalnej. To właśnie wtedy przypominają sobie o wydarzeniach nocy paschalnej: wyjściu z niewoli egipskiej i przymierzu, jakie Bóg zawarł z człowiekiem, by w przyszłości wszyscy zrozumieli, że „Kielich Przymierza, to Krew Zbawiciela” (por. refren psalmu).

Zadziwiające, że to właśnie plagi, które dla Egipcjan są złem niosą Narodowi Wybranemu wyzwolenie i ci, którzy do tej pory byli odrzuconymi niewolnikami, otrzymują prawdziwą wolność, za którą nieustannie tęsknili i o którą do Boga nieustannie wzdychali.

Ten opis ich uczty paschalnej jest pełen nawarstwionych symboli. Kiedy zabijano samca, pełnoprawnego w swoim stadzie, samca, z którym wiązano nadzieję na rozwój tego stada, to jednak wykorzystywano go przez zabicie, dla mięsa i skóry, aby przetrwać.

W ten sposób pascha niesie osłonięcie i wybawienie, gdyż Bóg Izraela nie jest tym, który idzie gdzieś obok swojego Ludu, ale jest Bogiem broniącym Narodu Wybranego: drzwi ich domów i drzwi ich serc. Krew niosąca oczyszczenie, w tradycji Mezopotamii, kiedy malowano odrzwia na kolor czerwono, miała odstraszać demony. Zakwas to w Starym Testamencie znak nieczystości, skalania, grzechu i odchodzenia od Boga a przaśniki – przaśne chleby to chleby, jakimi karmili się niewolnicy.

Drodzy Bracia i Siostry!

Znaki liturgiczne, które nam w czasie Triduum Paschalnego towarzyszą spełniają dalej funkcję oznajmiającą, jak zresztą wskazuje św. Paweł, Apostoł, kiedy pisze do Koryntian: „ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem” (por. 1 Kor 11,23-26).

Baranek Paschalny wyratował Żydów od śmieci fizycznej, a Jezus – „Baranek, który gładzi grzechy świata” (por. J 1, 29) od śmierci wiecznej. Przymierze, które zwarł Bóg z Nowym Ludem na drzewie Chrystusowego krzyża dotyczy wierzących w zabitego i zmartwychwstałego Chrystusa.

Św. Paweł, jak sam wyznaje, staje się niejako ogniwem łączącym Stary i Nowy Testament, ogniwem łączącym łańcuch tradycji i zbawienia, jakie zaoferował Bóg człowiekowi. Pokazuje w ten sposób na jedyne źródło nadziei w znaku odkupieńczego działania Boga, jakie zostało zrealizowane w śmierci Jezusa Chrystusa, będącej dziełem miłości, która ma być przekazywana.

Znaki liturgiczne, które nam w czasie Triduum Paschalnego towarzyszą spełniają następnie funkcję zapowiadającą, jak zresztą wskazuje nam Ewangelista Jan, kiedy stwierdza: „wiedząc, że nadeszła godzina Jego, (…) umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (por. J 13, 1-15).

W ten sposób wspominamy wyzwolenie większe niż to, jakie działo się w Egipcie. Kości Baranka Bożego, Jezusa Chrystusa, nie zostały złamane, abyśmy poznali Pana i mieli moc, by dokonać naszego exodusu – wyjścia z niewoli naszych grzechów.

Zapowiadana przez samego Jezusa Chrystusa, Jego śmierć na drzewie krzyża, to śmierć dla naszego zbawienia. To przecież śmierć niosąca odpuszczenie grzechów i dająca człowiekowi nowe przymierze z Bogiem, powrót do tego co kiedyś utracił.

Ewangelia mówi nam dziś o udzielaniu zbawienia ludziom, śmierci za każdego z nas i okazywaniu codziennej miłości. Zdjęcie szat przez Jezusa, to znak pokory, tak samo jak zdjęcie i rozwiązanie sandałów na nogach. W naszym ludzkim myśleniu każdy ma swoją rolę i pozycję społeczną, a Jezus odwraca ten ludzki sposób myślenia, wywołując ostrą reakcję św. Piotra.

Gest, jakiego dokonuje Jezus, będący normalnym gestem gościnności i troski o zaproszonych na ucztę, w tym wypadku narusza zasadę, że ten kto jest panem nie poniża się w ten sposób. Piotr rzeczywiście nie jest godny, by Jezus okazał mu szacunek. Zresztą obmycie to nie działa automatycznie, by „mieć udział” z Jezusem, czego boleśnie w swoim życiu doświadczył Judasz.

To obmycie, jakiego dokonuje Jezus, ma wymiar nie tyle fizyczny, ale przede wszystkim duchowy. Tak samo chrzest, który nas obmywa jest po to, aby dalej włączyć się w ten łańcuch Bożego działania i też obmywać innych.

Mieć „udział z Jezusem” to naśladować Jego przykład życia czyli być sługą – diakonos. Zresztą taki jest praktycznie sens każdej nauki, by prowadziła nie do wielu słów, które nie mają znaczenia i nic nie niosą ze sobą, ale do dawania przykładu.

Ewangelia zapowiada dziś „ucztę godów Baranka” z Księgi Apokalipsy. Jak słyszymy za każdym razem na Eucharystii przed Komunią, wszyscy są zaproszeni na tę ucztę. Zaproszeni by „łamać chleb” czyli być w jedności z Jezusem i innymi Jego uczniami, a nie by siać podziały i nienawiść.

Kiedy Jezus, mówi do swoich uczniów czy zrozumieli gest, który wobec nich wykonał, umywając nogi, chce by doszło do ich umysłów i serc, że mają to czynić wzajemnie wobec siebie. Taki przykład otrzymał każdy z nas, a woda w miednicy, której użył Jezus to zapowiedź Krwi Baranka, która wraz z wodą wypłyną z przebitego boku Zbawiciela, oczyszczając ludzi w sposób rzeczywisty a nie będąc jedynie znakiem krwi baranka z wieczerzy paschalnej Starego Przymierza.

Drodzy Bracia i Siostry!

Znaki liturgiczne, które nam w czasie Triduum Paschalnego towarzyszą spełniają wreszcie funkcję zobowiązującą, zgodnie ze słowami Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (por. J 13, 1-15).

Każdego dnia stajemy między wiernością do końca temu, co daje nam Bóg i porzuceniem tej wierności. Stajemy wobec wyboru dojścia jak Jezus na krzyż lub nie wyciągnięciem ręki do człowieka. Stajemy wobec wyboru, by wyjść jak Judasz przed obmyciem nóg, buntować się jak Piotr lub przyjąć ten gest Jezusa w pokorze jak inni uczniowie. Widzimy wtedy bardzo wyraźnie, jak jesteśmy słabi, ale też i jak bardzo potrzeba, abyśmy mimo naszej słabości służyli sobie wzajemnie.

Na końcu Mszy świętej w języku łacińskim słyszymy słowa „Ite, Missa est”, co można po polsku przetłumaczyć: idźcie jest misja; idźcie, jesteście posłani. Skuteczność owocowania Eucharystii w naszym życiu objawia się wtedy, gdy do Bożego daru dokładamy swój własny wysiłek.

To jednak nie działa automatycznie. Zaczyn, aby mógł zmienić smak ciasta, musi być najpierw do jego przygotowania użyty, wrzucony w inne składniki. Tak samo chrześcijanie są powołani przez Pana, aby zmieniać świat, nadać mu smak, by był dobrym i smacznym chlebem dla wszystkich.

Jednocześnie trzeba odrzucić ten zakwas, którym są złe słowo i czyn, urazy, złość i nienawiść. Trzeba przyjść do źródła, jakim jest Eucharystia – Sakrament Jedności, w którym Chrystus staje się naszą Paschą (por. KKK). Tam zawiera się „godzina Jezusa”, która jest „godziną miłości i miłosierdzia”.

Całą dzisiejsza liturgia, wraz z gestem umycia nóg, w nawiązaniu do gestu Jezusa, to postawienie przysłowiowej kropki nad „i” czyli pokazanie tego, co wynika z Eucharystii a tym co z Niej wynika jest służba. Ta miłość udowodniona na krzyżu przez samego Jezusa, stale ponawiana w Ofierze Eucharystycznej, zobowiązuje do działania.

W tym szczególnym roku trzeba nam to czynić na wzór św. Brata Alberta. Gdy idzie się z Kuźnic ku Giewontowi, w pewnym momencie mija się pustelnię Brata Alberta na Kalatówkach: drewniany domek, skromny pokoik i używane przez Świętego codzienne sprzęty, a na stole przedziwny relikwiarz.

To duża ludzka ręka, trzymająca ogromny bochen chleba, w którym umieszczone zostały relikwie św. Brata Alberta. W ten sposób nawiązano do jego słów: „Trzeba być jak dobry chleb, który leży na stole i każdy może przyjść i ukroić sobie z niego tyle, ile potrzebuje, by zaspokoić swój głód”.

Jezus dziś też wskazuje nam na Nową Pachę, która prawdziwie daje życie, choć trzeba pragnąć w niej uczestniczyć. Jezus, doświadczając zdrady Judasza przyjmuje zło a nie mu zapobiega i ma jednocześnie wielki szacunek dla wolnego wyboru człowieka.

W ten sposób zobowiązuje nas nie tyle do pustego gestu umycia nóg, ale naśladowania Jego przykładu w całej pełni: by nie wchodzić w codzienności, w spotkaniu z drugim człowiekiem, w rolę panów i władców, ale wywrócić tę ludzką logikę na rzecz służby w duchu Jezusa Chrystusa.

Dziś, gdy tak wielu ludzi staje z różnych powodów po dwóch stronach barykady, patrząc na siebie nienawistnym wzrokiem, tym bardziej potrzeba nam siły ziarna, które zmielone na mąkę jednoczy się w hostii, która za sprawą Ducha Świętego stanie się Ciałem Chrystusa. Potrzeba nam siły pomieszania wina i wody, które mocą Ducha Świętego staną się Krwią Jezusa Chrystusa. Potrzeba naśladowania Jezusa, który nikogo nie odrzuca, ale chce wszystkich pociągnąć do siebie.

Potrzeba nam jednak w tym, jak mówi papież Franciszek, nowego patrzenia. By nie koncentrować się na złu z przeszłości, ale na możliwym dobru w przyszłości. By nie przyjmować postawy zamknięcia, ale wchodzić na drogę jedności. By nie zatrzymywać się na pozorach i zewnętrznych gestach, które potrafią zmylić, ale wejść w głąb serca własnego i innych ludzi (por. Papież Franciszek, Homilia na XXXI Światowych Dniach Młodzieży, Kraków 31.07.2016).

Stół Eucharystii, ofiary dokonanej dla nas i za nas, chroni od śmierci w grzechu i zbawia na wieczność. Przecież żyjemy dzięki miłości, ofierze i śmierci Jezusa i potrzebujemy tego Daru, by nie osłabnąć w codziennej miłości, nie zniechęcić się w gorliwości i nie zejść z drogi wierności do końca.

Drodzy Bracia i Siostry!

Znaki liturgiczne, które nam w czasie Triduum Paschalnego towarzyszą i spełniają swoje specyficzne funkcje, którymi są: przypominanie, oznajmianie, zapowiadanie i zobowiązanie do konkretnego działania, mają prowadzić nas po drogach wiary.

Obmycia naszych nóg z kurzu grzechu, jaki towarzyszy nam w naszej codzienności, dokonuje Słowo Boże, choć czasem buntujemy się przeciw niemu, jak św. Piotr. Dziś tabernakulum, w którym przechowujemy Eucharystycznego Jezusa, pozostając puste, przypomina co i Kto jest istotą naszej wiary i gdzie mamy szukać źródła łaski. A obrzęd obmycia nóg, tzw. mandatum, w którym za chwile będziemy uczestniczyli, ma stanowić wyznanie naszej wiary i złączenie się w postawie służby na wzór Chrystusa.

Jezus staje przed nami w postawie zdecydowanej pokory nie tylko na Ostatniej Wieczerzy, kiedy obmywa uczniom nogi, ale zwłaszcza wtedy, kiedy jak niewolnik umiera na krzyżu. W ten sposób jasnym staje się, że służba i miłość idą ze sobą w parze i wzajemnie z siebie wynikają: nie ma miłości bez służby, a służba bez miłości  nie rodzi owoców dobra, ale niezadowolenie.

Chrystus sam pochylając się nad człowiekiem, zaprasza nas, by z postawy dumnej, wyprostowanej, przejść do pochylenia się nad człowiekiem, dotknięcia jego zakurzonych grzechem stóp i umycia nóg. Jeśli będzie to nasza wzajemna służba wobec siebie, to będzie rodziła ona wdzięczność wobec Boga, ale także i między nami.

Święta Wielkanocne, w które wprowadza nas Triduum Paschalne, to tak naprawdę święta służby nie tylko z powodu przedświątecznego przygotowania w naszych domach. To święta uczenia się służby od Mistrza, wejścia na tę drogę nie naszą ludzką mocą, ale mocą Boga, który ubierając szaty, po geście umycia nóg uczniom, chce nam dać znak powrotu do życia, chce nam dać znak zmartwychwstania.

Można powiedzieć, że sam Jezus w czasie Triduum Paschalnego staje się naszym przewodnikiem, czyli tym, który służy nam, wierzącym w Niego, prowadzi nas w ten sposób pokornie po drogach wiary. Jednocześnie jednak zachęca też, byśmy taką samą postawę przewodników na drogach wiary pełnili wobec innych ludzi, czyli nie panowali ale służyli innym. To jedyna droga, jeśli „nie chcemy się włóczyć po tym świecie bez sensu”. Amen.