Drodzy Bracia i Siostry!
Trzecim i ostatnim znakiem Bożego Miłosierdzia, Jego objawiania, jaki zgodnie z sugestią papieża Franciszka chcemy dotknąć w czwartym i ostatnim dniu naszych rekolekcji, jest nadzieja: tajemnica Boga, który daje nam nadzieję, wlewa ją w nasze serca.
Dziś na zakończenie naszych rekolekcji Bóg mówi nam o nadziei twórczej, chcącej dzielić się z innymi. Znakiem tej nadziei jest Maryja Niepokalana. Nie mógłbym jako Misjonarz Oblat Maryi Niepokalanej nie powiedzieć o niej na koniec naszych rekolekcji.
W Domu Generalnym naszego Zgromadzenia w Rzymie znajduje się figura, którą popularnie nazywa się Madonną Uśmiechu. To klęcząc przed Jej figurą św. Eugeniusz, założyciel oblatów, przeżywając trudne chwilę, które odbierały mu nadzieję, otrzymał ten uśmiech Maryi. To wlało nadzieję w Jego serce i zmotywowało do twórczego działania, aby nieć Ewangelię tym, którym brak nadziei.
Maryja pokazuje, że Bóg jest wierny swojemu słowu i daje zbawienie (por. Iz 45,6b-8.18.21b-25, Łk 7,18b-23). Zapowiedź tego zbawienia została wypowiedziana wobec Ewy, po grzechu pierwszych ludzi, a realizuje się w Maryi, która w tym adwentowym czasie w sposób szczególny nam towarzyszy.
Widzimy w Niej wyraźnie, że Bóg nie zniechęcił się człowiekiem i na nowo od człowieka zależą Boże plany i ich realizacja w świecie. Zależą od jednego słowa Maryi, od jej „tak”. Maryja w pełni zaufała Bożemu Miłosierdziu, przyjmując je i doświadczając nadziei. Ona nie zostawiła tego daru dla siebie, ale dała Miłosierdzie Boże światu, rozpalając w ten sposób nadzieję w innych. Zresztą w jednej z pieśni śpiewamy: „Ona Boga na świat nam przyniosła i na ziemi wśród łez nowe dni zajaśniały” (por. pieśń „Matka”).
Maryja, nie pozostawiając tego daru Bożego Miłosierdzia tylko dla siebie, nie popada w samouwielbienie z powodu tego, ze została przez Boga wybrana. Ona w sposób twórczy przeżywa tajemnicę Bożego Miłosierdzia. Ona daje siebie na służbę Jezusowi i Jego dziełu zbawienia już od samego początku, konkretnie służąc człowiekowi. Pomagając swojej krewnej Elżbiecie, która potrzebowała pomocy z powodu stanu błogosławionego i podeszłego wieku, realizuje Maryja w praktyce miłosierdzie.
Drodzy Bracia i Siostry!
Nas też Bóg obdarzył darem swojej łaski, darem miłosierdzia, darem miłości, która przebacza, pociesza i daje nadzieję. Dziś na zakończenie tych rekolekcji, napełniając nas samych miłosierdziem, Bóg posyła nas z tą nadzieją, jaką mamy do innych, którym może tej nadziei dziś tak bardzo brakuje.
Bóg wysyła nas, abyśmy ubogim – czyli tym, którzy nie doświadczyli Bożego przebaczenia, pocieszenia i nadziei – zanieśli nasze doświadczenie Boga przebaczającego, pocieszającego i dającego nadzieję. Jak to realizować?
Podpowiada nam sam Miłosierny Jezusa, ale podaje zadziwiającą kolejność, którą my jako ludzie przestawiliśmy, bo tak dla nas łatwiej. On mówi tak:
„Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku Mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i oddaje cześć miłosierdziu Mojemu. …obraz ten… ma przypominać żądania Mojego miłosierdzia, bo nawet wiara najsilniejsza, nic nie pomoże bez uczynków”
(Dz. 742).
W przeżywanym przez nas obecnie Roku Miłosierdzia te słowa Miłosiernego Jezusa znajdują swoistą konkretyzację w haśle tego roku, wyznaczonym przez papieża Franciszka: „Miłosierni jak Ojciec”. On zachęca nas w tym szczególnym roku łaski:
„Odkryjmy na nowo uczynki miłosierdzia względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, przybyszów w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać. – I nie zapominamy o uczynkach miłosierdzia względem ducha: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych”
(Bulla Misericordiae Vultus).
Uczynki miłosierne co do ciała świadczą bowiem o naszym człowieczeństwie i mówią jak i na ile jesteśmy ludźmi. Może je zresztą realizować każdy człowiek, zarówno wierzący jak i niewierzący. Natomiast uczynki miłosierne co do duszy świadczą o naszym chrześcijaństwie, bo one są dla tych, którzy wierzą i uznają, że jest coś więcej niż materia i ciało.
To jest też ta „wyobraźnia miłosierdzia”, zostawiona nam jako testament przez św. Jana Pawła II, który formował się w szkole Maryi i Bożego Miłosierdzia. Może ona zostać zrealizowana w konkrecie naszego zainteresowania drugim człowiekiem np. przez świece Caritas, stojącą na pustym nakryciu na wigilijnym stole, by nie był to tylko pusty gest. To może zaproszenie do tego nakrycia osoby samotnej, włączenie się w parafialną akcję pomocy innym, poprzez zbieranie produktów żywnościowych. Taka postawa sprzyja przezwyciężeniu lęku przed drugim człowiekiem, który w naszych czasach tak często nam towarzyszy.
Drodzy Bracia i Siostry!
Od jutra w liturgii rozpoczynamy już czas bezpośredniego przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. By był to dobry czas dla nas i dla innych wołajmy wraz ze św. s. Faustyną:
„Pragnę się cały przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.
Dopomóż mi Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewał i nie sądził według zewnętrznych pozorów, ale upatrywał to, co piękne w duszach bliźnich, i przychodził im z pomocą.
Dopomóż mi Panie, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniał się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.
Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówił ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miał słowo pociechy i przebaczenia.
Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiał czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmując cięższe, mozolniejsze prace.
Dopomóż mi Panie, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszył z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. (…)
Dopomóż mi wreszcie , Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuł ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. (…) Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej (…)
O Jezu mój, przemień mnie w siebie, bo Ty wszystko możesz „
(Dz. 163).
Amen.