Cnoty Boskie: wiara

Drodzy Bracia i Siostry!

Cnoty boskie: wiara, nadzieja i miłość, to trzy jasno świecące gwiazdy w życiu człowieka wierzącego, a zatem także każdego z nas. To one mają nas prowadzić ku Bogu, pozwalają do Boga zwracać się z ufnością. Święty Paweł w swoim liście, którego fragment codziennie nam będzie towarzyszył, mówi tak: „Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość – te trzy, a z nich największa jest miłość” (1 Kor 13,13).

Wszystkie one stanowią jedną nierozdzielną całość. Wskazuje znów na to bardzo wyraźnie św. Paweł: „Jedno jest ciało…, jedna nadzieja… jeden jest Pan, jedna wiara…, jeden Bóg i Ojciec” (Ef 4, 4-6). To właśnie wiara, nadzieja i miłość nie tylko prowadzą nas do Boga, do wspólnoty z Nim, ale także do wspólnoty z naszymi Braćmi i Siostrami, którzy żyją wokół nas.

Drodzy Bracia i Siostry!

Dziś pochylimy się nad pierwszą z cnót boskich – wiarą. Święty Paweł przypomina nam bardzo wyraźnie: „jedna jest wiara” (Ef 4,5). Jest ona jednością, ponieważ wypływa ze Słowa Bożego, które dla każdego z nas powinna być pochodnią na ścieżkach naszego życia, abyśmy nie pobłądzili w drodze do Boga (por. Ps 119, 105).

W kończącym się już Roku Jubileuszowym 2000 w sposób szczególny wyznawaliśmy tę prawdę, która łączy wszystkich chrześcijan: zwracaliśmy szczególną uwagę na „jednego Pana i Ojca wszystkich” (por. Ef 4,5.6). W sposób szczególny pochylaliśmy się nad wielką tajemnicą naszej wiary, jaką jest przyjęcie przez Jezusa Chrystusa, mocą Ducha świętego, ciała z Maryi Dziewicy (por. Wyznanie wiary). To wielki i potężny Bóg stał się człowiekiem i zamieszkał pośród nas: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało miedzy nami. I oglądaliśmy jego chwałę, chwałę jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i chwały” (J 1, 14).

Przecież wierzymy, że Jedyny i Prawdziwy Bóg, który dał się poznać w czasach Starego Testamentu Narodowi Wybranemu, w sposób doskonały pokazał nam siebie przez Swojego Syna Jezusa Chrystusa. To w Nim Bóg pojednał ze sobą wszystkich ludzi, przez Jego krzyż każdy z nas ma odpuszczenie grzechów i łaskę Boga. To życie otrzymują ci, którzy „wyznali ustami, że Jezus jest Panem i w sercu swoim uwierzyli w tę prawdę” (por. Rz 10,9).

Drodzy Bracia i Siostry!

„Jezus Chrystus, wczoraj, dziś i na wieki ten sam” (Hbr 13,8) – to hasło tak bardzo wpisało się w nasz Jubileusz Roku 2000. Można było bardzo często je spotkać chociażby na symbolu Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa. Ale czy próbowaliśmy w tym czasie zastanowić się nad tym, co ono oznacza dla każdego z nas osobiście? Spróbujmy to uczynić pod koniec tego roku łaski, ofiarowanego nam przez Boga. Jest to bowiem rzecz podstawowa w naszych rozważaniach o wierze.

W Ewangelii bardzo wyraźnie widzimy, jak powinna wyglądać nasza wiara – wiara w to, że Bóg istnieje, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym, który zamieszkał wśród ludzi oraz, że Duch święty działa stale w Jego Kościele. Wszystko to jednak skupia się w podstawowym zdaniu: „Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem świata i Odkupicielem człowieka. Człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa i człowiek sam siebie nie potrafi zrozumieć bez Chrystusa” – przypomina nam papież Jan Paweł II.

A jest to rzecz niezmiernie ważna dla nas. Ta wiara ma być podstawą i celem naszej chrześcijańskiej wiary. Kto bowiem zobaczył Jezusa Chrystusa, zobaczył także i Ojca, który jest w niebie (por. J 14,9). To Jezus Chrystus przez swoje narodzenie w ludzkim ciele, swoje życie oraz mękę, śmierć i zmartwychwstanie wybawił nas z niewoli grzechu i uczynił dziećmi Boga. To On nam „w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (Hbr 12,2). Jezus Chrystus jest naszym Zbawicielem i Odkupicielem. On mnie i ciebie uwolnił z niewoli zła i sprawił, że do Boga możemy wołać „Abba, Ojcze” (Rz 8,15).

Drodzy Bracia i Siostry!

W Piśmie świętym znajdujemy bardzo wiele postaci, które wobec Bożego Słowa, skierowanego do nich, okazały wiarę. Pierwsza z nich wiąże się ze Starym Testamentem. Tam przykładem wiary jest przede wszystkim Abraham. W Nowym Testamencie zaś wspaniałym przykładem jest ta, która w sposób szczególny towarzyszy nam w naszym adwentowym oczekiwaniu: Najświętsza Maryja Panna.

Abrahamowi Bóg obiecał wielkie rzeczy. Początkiem realizacji tych wielkich Bożych obietnic było urodzenie się mu w późnej starości syna – Izaaka, w którym miały się zrealizować wszystkie Boże obietnice. Ale to szczęście Abrahama zostaje niejako zamącone poprzez nieoczekiwaną prośbę Boga, aby ofiarował Mu swojego Jedynego Syna. Możemy sobie wyobrazić co się działo w sercu Abrahama. Przecież to poprzez Izaaka Bóg miał obdarzyć cały ród Abrahama swoim błogosławieństwem, a tu żąda przecież zabicia tego jedynego syna. Sytuacja trudna, niezrozumiała… Abraham jednak nie zadaje zbędnych pytań, ale czyni tak, jak Bóg Mu polecił, jest Bogu całkowicie posłuszny. Idzie i chce na górze złożyć w ofierze swojego syna. Jednakże ręka anioła powstrzymuje go od tego. Abraham uwierzył nadziei wbrew nadziei i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość.

I właśnie w tym całkowitym zawierzeniu Bogu Abraham może być i dla nas przykładem. Na drogach naszego życia spotkana nas tak wiele niezrozumiałych sytuacji. Nawet w samych prawdach wiary nie potrafimy wielu rzeczy zrozumieć, czytając Pismo święte – wiele rzeczy wydaje się nam niezrozumiałych, gdy uczestniczymy we Mszy świętej mamy przed sobą wielką tajemnice naszej wiary. A zatem ta niepewność, jak w wypadku Abrahama, stale nam towarzyszy. Może szczególnie wtedy, gdy nas samych czy naszych najbliższych spotka jakieś nieszczęście: śmierć kogoś bliskiego, utrata pracy, nieszczęśliwy wypadek… I wtedy nasza wiara zostaje poddana próbie. Jedni wychodzą z tej próby zwycięsko, jak Abraham, a inni zostają przez te trudności pokonani – załamują się, przestają się modlić i chodzić do Kościoła… Bo po co? Tymczasem Bóg oczekuje od nas właśnie takich Abrahamowych odpowiedzi, całkowitego zawierzenia Mu.

W naszym muzeum misyjnym w Obrze znajduje się bardzo wymowna rzeźba: duża ludzka dłoń – dłoń człowieka dorosłego, a w nią wtulona mała postać dziecka. Artysta z Madagaskaru, zapytany o sens tej rzeźby odpowiedział: „Ma ona przedstawiać wielką dobroć Boga względem każdego z ludzi. W ręku Boga jesteśmy bowiem zawsze bezpieczni, nawet wtedy, gdy wszystko wokół nas zdaje się temu przeczyć. Jesteśmy tak bezpieczni, jak owe dziecko wtulone w rękę swojej matki lub ojca. I to właśnie jest piękne, to chciałem wyrazić w mojej rzeźbie”.

Drugą postacią jest Maryja. Oto do tej młodej dziewczyny żydowskiej przychodzi pewnego dnia Archanioł Gabriel i oznajmia jej wielkie rzeczy, mianowicie to, że stanie się Matką Zbawiciela – Mesjasza. Możemy wczuć się w jej sytuację, sytuację niepewności… Jednak, mimo tego całego ryzyka, Maryja odpowiada Bogu swoje „Tak” – „niech mi się stanie według Twego Słowa” (Łk 1,38).

Często i w naszym życiu bywa podobnie. Z jednej strony chcemy, aby Bóg dał nam odczuć swoją obecność, a z drugiej strony boimy się tego kontaktu z Bogiem. Boimy się dlatego, ponieważ tak często mógłby zażądać od nas czegoś, czego nie zaplanowaliśmy, nie przewidzieliśmy w scenariuszu naszego życia. A właśnie w wierze chodzi o to, abyśmy pozwolili Bogu działać nie tak, jak my chcemy, ale tak, jak On chce. Czasem podobni jesteśmy do człowieka z pewnego powiadania. W czasie spaceru ten człowiek spadł w przepaść…, ale w ostatnim momencie, gdy spadał zdążył się chwycić wystającego drzewka. Wie, że sytuacja jest trudna, więc zaczyna się modlić: „Panie Boże! Pomóż mi w tej ciężkiej sytuacji! Przecież obiecałeś, że ktokolwiek prosić będzie w Imię Twoje, to mu się spełni”. I wtedy nagle słyszy głos: „Dobrze! Pomogę Ci, ale musisz zrobić jedną rzecz, a mianowicie puścić się gałęzi, na której wisisz”. I człowiek ów odpowiada: „Co to, to nie! Jeśli ją puszcze, to zginę”. Zabrakło w tym miejscu wiary i ufności Bogu.

Drodzy Bracia i Siostry!

Przykładem połączenia postawy Abrahama i Maryi, może być w naszych czasach, zmarły w 1996 roku na raka kard. Józef Bernardin, arcybiskup Chicago – wielki świadek wiary, nadziei i miłości. Pozwólcie, że zaproszę Go dziś do nas, aby nam pokazał co to znaczy wiara.

Wzruszającym zapisem jego zmagania się w wierze jest książka – świadectwo, w której zwarte są trzy ostatnie lata życia Kardynała. Lata te obejmują sprawy, które po ludzku wydawać by się mogły nie do uniesienia, a jednak…

Pierwszy rok przyniósł fałszywe oskarżenie o molestowanie seksualne. Próbowano oskarżyć autorytet moralny Stanów Zjednoczonych, tego, który zawsze stawał po stronie prześladowanych, odrzuconych… Uczynił to młody człowiek, namówiony przez jednego z adwokatów… Wszyscy, choć oficjalnie tego nikt nie powiedział, uznali Kardynała za winnego… Tymczasem, wbrew fałszywym oskarżeniom, Kardynał zachowuje spokój, bo wierzy w Boga – Jemu na modlitwie powierza swoją sprawę. Prawda wypływa wreszcie na wierzch. Człowiek, który oskarżał Kardynała Józefa – zresztą sam chory na nieuleczalną chorobę – przyznaje, że kłamał. Ten czas kończy się wspaniałym spotkaniem Kardynała z jego oskarżycielem. W pokoju tego chorego człowieka, przy jego łóżku, Kardynał Bernardin odprawia Mszę świętą. Wzruszające spotkanie pełne łez – przebaczenie, którego podstawą jest niezachwiana wiara Kardynała.

Rok drugi, tuż po szczęśliwym rozwiązaniu pierwszego problemu, przynosi niespodziewaną diagnozę: rak trzustki. Normalną reakcję powinno być zamknięcie się w sobie… Tymczasem dzięki wierze Kardynał Józef nie tylko, że pokonuje strach przed chorobą, ale przede wszystkim zaczyna sam pomagać tym, którzy są w podobnej sytuacji, jak on. Zawsze, przebywając w szpitalu, pozostaje najpierw kapłanem, a dopiero później jest pacjentem. Rozmawia z wieloma ludźmi, którzy poprzez swoja chorobę przeżywają kryzys wiary. On własnym życiem pokazuje, że można inaczej żyć z chorobą. Pisząc w czasie choroby tę książkę, Kardynał Bernardin pozostawia i nam świadectwo wielkiej wiary oraz ukazuje, jak chrześcijanin, człowiek wierzący w Chrystusa i życie wieczne, które On nam wszystkim obiecał, powinien zachować się w obliczu śmierci.

Ostatni rok, to oswajanie się ze śmiercią. Nawrót choroby, po przeprowadzonej operacji, ogłoszenie informacji o swojej chorobie wobec wszystkich w archidiecezji, ostatnie spotkanie z papieżem Janem Pawłem II, wspólna modlitwa z kapłanami oraz kończenie książki-świadectwa „Dar pokoju”. Książki, która została ukończona 1 listopada 1996 roku na trzynaście dni przed śmiercią. I bijąca z niej wielka wiara w obcowanie świętych, zmartwychwstanie ciała i życie wieczne (zob. Wyznanie wiary).

Drodzy Bracia i Siostry!

Każdy uczeń Jezusa Chrystusa powinien nie tylko wierzyć, zachowywać wiarę w swoim sercu, nią żyć, ale przede wszystkim wyznawać wiarę i odważnie świadczyć o niej w swoim własnym środowisku. Chrystus przecież powiedział wyraźnie: Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz, kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,32-33).

A przecież dziś tak wielu z nas mówi tak: „Jestem człowiekiem wierzącym, ale..”. W wypadku wiary nie ma żadnego ale. Bardzo często wiele osób spoza naszego kraju, gdy przyjeżdża Jan Paweł II, mówi: „Polacy potrafią tylko Papieża oklaskiwać, ale nie potrafią go słuchać” – i jest w tym wiele prawdy. On przecież w sposób jasny mówi na czym polega prawdziwa wiara. Jeśli wsłuchamy się w Jego słowa, to zobaczymy, że wiara to przyjmowanie całej Ewangelii, nawet wtedy gdy jest ona niewygodna, tej Ewangelii, która jest głoszona w Kościele. Albo się jest za Jezusem Chrystusem, albo też przeciw Niemu. Za Jezusem Chrystusem trzeba iść „na całość” – „Kto chce iść za Mną niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje. A kto straci swe życie z mego powodu, ten je znajdzie” (por. Mt 10,38-39).

Wiara też nie polega tylko na poświęceniu Panu Bogu trochę czasu w niedzielę, codziennie rano i wieczorem. Wiara nie jest tylko moją prywatną sprawą. Wiara powinna przemieniać całe nasze życie, wpływać na nasze myślenie, nasze życiowe wybory. Nie może być bowiem takiej sytuacji, że uznaje się za człowieka wierzącego, a żyję tak, jakby Boga nie było. Nie może być takiej sytuacji, że uznajemy się za ludzi wierzących, a jesteśmy za tym, co nie jest zgodne z Ewangelią.

A na czym ma polegać to nasze wyznawanie wiary. Nie na jakiś sprawach wielkich, ale na drobnych, codziennych… To będzie codzienna modlitwa w rodzinie, regularne uczestniczenie we Mszy świętej niedzielnej, z szacunkiem uczyniony krzyż, a nie gesty przypominające odpędzanie much, przeżegnanie się w czasie przechodzenia lub przejeżdżania obok kościoła, nierozmawianie w czasie Mszy świętej, niepalenie pod kościołem papierosów w czasie trwania nabożeństwa, przyklękanie a ni kucanie przed Jezusem Chrystusem, ukrytym w Eucharystii. To będzie uczciwa praca w zakładzie pracy, sumienna nauka w szkole, przestrzeganie w codziennym życiu przykazania nie kradnij, nie zabijaj (siebie – poprzez szkodzenie własnemu zdrowiu i innych poprzez narażanie ich na utratę zdrowia), nie cudzołóż. To będzie staranie się o dobro własnej rodziny: małżonka i dzieci, dbanie o dobre wychowanie dzieci i młodzieży, dobre traktowanie członków rodziny i nie nadużywanie alkoholu, a także nie rozpijanie dzieci i młodzieży. To będzie uwaga zwrócona wobec zła, które dzieje się wokół nas, a nie udawanie, że nie widzimy cierpienia i niesprawiedliwości wobec innych, a może nawet i bardziej sprawiedliwe traktowanie bliźniego: odpowiednie, sprawiedliwe i godne wynagrodzenie za pracę, a nie zatrzymywanie należnej zapłaty – co jest grzechem wołającym o pomstę do nieba. To będzie też popieranie „cywilizacji życia” od poczęcia aż do naturalnej śmierci, a nie dokonywanie wyborów, które są jawnym opowiedzeniem się za „cywilizacją śmierci”. Trzeba jasno przypomnieć słowa Jezusa: „Gdzie jest Twój skarb, tam też jest i serce Twoje”.

W tym dniu rekolekcyjnym zastanówmy się w sposób szczególny właśnie nad tym, w jaki sposób przeżywam swoją wiarę? W jaki sposób wykorzystuję ten najwspanialszy dar Boga, który został mi dany w sakramencie Chrztu świętego? Czy wierzę całkowicie w to, co mówi do nas Bóg?

Drodzy Bracia i Siostry!

Ta wiara, która dziś pozwala widzieć jeszcze niejasno, jakby w zwierciadle (por. 1 Kor 13, 12), kiedyś doprowadzi nas do całkowitego i pełnego poznania Boga. Wtedy zobaczymy go takim, jakim jest, spotkamy się z Nim twarzą w twarz.

Musimy pamiętać o tym, że tak rozumianą wiarę musimy rozpatrywać w jedności z nadzieją, do której ona prowadzi i miłością, którą pobudza. O tym jednak w dalszej części naszych rekolekcyjnych rozważań w czasie kolejnych dni. Amen.

Nabożeństwo na zakończenie Mszy świętej

(Po Mszy świętej następuje wystawienie Najświętszego Sakramentu i wszystko odbywa się przed wystawionym Panem Jezusem. Należy przygotować: monstrancję, wodę święconą i kropidło)

Wystawienie:

Kaznodzieja:

Rok Jubileuszowy Chrześcijaństwa kieruje nasz wzrok na Jezusa Chrystusa, Jedynego Zbawiciela świata i Odkupiciela każdego człowieka, tego, który „wczoraj, dziś i na wieki Ten sam” (por. Hbr 13,8). On wybawił nas z niewoli zła i uczynił Bożymi dziećmi. Dziś wyrzeknijmy się wszelkiego zła, aby żyć jak przystało na Boże dzieci, odkupione drogocenną Krwią Chrystusa. A zatem pytam każdego z Was, tu zgromadzonych:

K: Czy wyrzekacie się grzechu, od którego odkupił Was Jezus Chrystus, aby żyć w wolności prawdziwych dzieci Bożych?

W: Wyrzekamy się.

K: Czy wyrzekacie się wszystkiego, co prowadzi do zła, aby grzech, który przynosi człowiekowi nieszczęście i niewolę, Was nie opanował?

W: Wyrzekamy się.

K: Czy wyrzekacie się szatana, „ojca kłamstwa” i „zwodziciela człowieka”, który jest głównym sprawcą grzechu?

W: Wyrzekamy się.

Dziś mówiliśmy o skarbie naszej wiary, o tym, jak mamy ją przeżywać. Wyznajemy tę wiarę w czasie każdej niedzielnej i świątecznej Mszy świętej. Zechciejmy dziś odnowić w sobie naszą wiarę. Zachciejmy dziś w sposób świadomy przypomnieć sobie tu, przed Jezusem Chrystusem Eucharystycznym, podstawy naszej wiary. To, co wydarzyło się w naszym życiu przed laty w chwili chrztu świętego. A zatem pytam każdego z Was, to obecnych:

K: Czy wierzycie w Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi, który tak umiłował świat, że syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w niego wierzy miał życie wieczne?

W: Wierzymy.

K: Czy wierzycie w Jezusa Chrystusa jedynego Zbawiciela, bez którego nie można zrozumieć człowieka, który dla naszego zbawienia narodził się z Maryi Dziewicy i przyjął ludzkie ciało, żył wśród ludzi, poniósł mękę i śmierć, a trzeciego dnia zmartwychwstał i zasiada po prawicy Ojca?

W: Wierzymy.

K: Czy wierzycie Ducha świętego, który nieustannie działa w jedynym, świętym i apostolskim Kościele, a także pobudza człowieka do wiary i przynagla, aby się nią dzielić oraz prowadzi do pełnienia dobrych czynów miłości względem każdego potrzebującego człowieka?

W: Wierzymy.

K: Czy wierzycie w obcowanie świętych, odpuszczenie grzechów, zmartwychwstanie ciała i życie wieczne, czyli to, że każdy z nas ma w niebie przygotowane przez Chrystusa mieszkanie?

W: Wierzymy.

K: Taka jest nasza wiara. Taka jest wiara Kościoła, której wyznawanie jest chlubą w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

W: Amen.

Kaznodzieja:

Niech pokropienie tą wodą święconą przypomni nam te wszystkie obietnice, które złożyliśmy dziś wobec Boga. Niech pamięć tego faktu pobudzi nas do mężnego wyznawania naszej wiary w codziennym życiu i naszym środowisku.

(Następuje pokropienie wiernych wodą święconą)

Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem