Jak pielęgnować osobistą i świadomą wiarę?

Drodzy Bracia i Siostry!

Modlimy się dziś do Boga „…daj swojemu ludowi miłować to, co nakazujesz, i pragnąć tego, co obiecujesz, abyśmy wśród zmienności świata tam wznieśli nasze serca, gdzie są prawdziwe radości…” (por. kolekta). Co to oznacza? Jak pomaga nam pielęgnować osobistą i świadomą wiarę? Z odpowiedzią przychodzi Słowo Boże tej niedzieli. Opisana w modlitwie rzeczywistość to nasze powołanie jako ludu Bożego. Jakie ono jest? Odpowiedzi udziela nam Księga Jozuego (por. Joz 24, 1-2a. 15-17. 18b).

Stawiać się przed Bogiem i wciąż na nowo przypominać sobie kto jest naszym Panem. Odpowiadać sobie wciąż na pytanie komu służę? Czy stworzonym sobie na własny użytek bożkom przeszłości, których symbolizuje tęsknota za tą druga strona rzeki? Czy może bożkom wygodnej teraźniejszości, których symbolizuje kraj nowego zamieszkania?

Czy może bożkom przyszłości, nierealnych marzeń i bujania w obłokach bez odniesienia do rzeczywistości? Tymczasem moim powołaniem jest służyć jedynemu i prawdziwemu Bogu, wspominając wciąż Jego działanie i otrzymane od Niego łaski.

Drodzy Bracia i Siostry!

Dalej, odpowiadając sobie na pytania dotyczące naszej wiary chcemy zapytać jakie jest nasze powołanie we wspólnocie Kościoła, w którym przecież uczestniczymy? Tu z pomocą przychodzi nam św. Paweł, jak kiedyś czynił to wobec Efezjan (por. Ef 5, 21-32).

Nasze ludzkie relacje w Kościele mają być na wzór dobrych relacji małżeńskich, bo Chrystus jest Oblubieńcem a Kościół Oblubienicą Pana. Mamy być sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej, bo przecież Jezus jest głową Kościoła, a my – każdy z osobna – ważną Jego częścią, by wspólnie tworzyć Ciało Pana.

Mam miłować Kościół pomimo Jego grzeszności i słabości, bo przecież składa się z grzeszników, ale miłować tak naprawdę dla miłości Pana, bo Chrystus wydał samego siebie za ten Kościół i włączył każdego z nas przez obmycia oczyszczające, któremu towarzyszy słowo czyli włączył przez chrzest do tego Kościoła Bożego.

Współpracując z tą łaską tworzymy wspólnotę wiary czyli Kościół, który ma być dzięki łasce Pana chwalebny, bez zmarszczki czy czegoś podobnego. W ten sposób mamy być święci i nieskalani, ale to dzieje się tylko mocą Pana a nie naszą ludzką mocą, bo Pan ten Kościół żywi i pielęgnuje.

Drodzy Bracia i Siostry!

Czasami tę prawdę trudno przyjąć ze względu na swoje negatywne osobiste doświadczenia. Czasem trudno przyjąć na dziś, nie ma co tu ukrywać, medialną złą prasę Kościoła. Rodzi się często wstyd przyznania do tej wspólnoty wiary, a czasem zgorszenie zalewa nasze serce jak tych słuchaczy Jezusa z dzisiejszej Ewangelii (por. J 6, 54. 60-69). „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?”, ale prawdziwa miłość stawia wymagania, bo wierzy że jesteśmy zdolni do wielkich, dobrych i pięknych rzeczy.

Dziś Jezus, wśród tylu odchodzących od wiary na naszych oczach, pyta też osobiście każdego z nas „Czyż i wy chcecie odejść?”. Brak odpowiedzi i zmagania się z tym pytanie w ostateczności sprawi, że w końcu porzucimy wiarę. Gdy jednaj podejmiemy zmaganie się z tym pytaniem Jezusa, nie idąc na łatwiznę rezygnacji i „świętego spokoju”, kiedy osobiście na to pytanie odpowiemy, to zrozumiemy to samo co zrozumiał św. Piotr.

Wtedy będziemy wołali jak on „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś świętym Boga”. To jest jedyna droga i jedyna okazja, aby w nas zrodziła się wiara nie przejęta z tradycji czy wychowania, ale jako nasza osobista. To droga naszego świadomego bycia we wspólnocie Kościoła i wtedy będzie ona miała wpływ na nasze życie i codzienne wybory. Amen.