Jaką lekcję wyciągnąć z „Cudu nad Wisłą”?

Drodzy Bracia i Siostry!

Po dniu fatimskim, święcie Matki Bożej Kalwaryjskiej, po dniu wielkiego czciciela Niepokalanej św. Maksymiliana Marii Kolbego, przeżywamy dziś uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, która z ciałem i duszą została wzięta do nieba. Jednocześnie w tym dniu przeżywamy 104 rocznicę Bitwy Warszawskiej i tzw. „Cudu nad Wisłą”.

Ten cud w pewien sposób obrazuje dzisiejszej pierwsze czytanie (Ap 11,19a;12,1.3-6a.10ab). W tym obrazie z Księgi Apokalipsy wobec Boga i historii rozgrywa się walka pomiędzy dobrem i złem, pomiędzy pobożnością i bezbożnością, dziećmi Boga i dziećmi szatana. To widać w tych dwóch symbolach apokaliptycznych: Niewiasta obleczona w słońce i gwiazdy jako znak tego co Boże oraz wielkiego niszczycielskiego smoka, który chce wyeliminować obecność Boga i w swą ideologiczną niewolę zaprząc człowieka.

Zapewne tak też rozumiała i widziała część naszych Rodaków te słowa przed ponad 100 laty, kiery to czerwony, bezbożny i niszczycielski smok Rosji Sowieckiej nadciągał i wydawało się, że nic nie jest w stanie go powstrzymać. Wielu już wtedy myślało, że trzeba się przystosować, pójść na kompromis i układy, poddać się bo nikt nie da mu rady. Inni zaś lekceważąc niebezpieczeństwo bawili się w restauracjach, kawiarniach i lokalach Warszawy jakby w swoim ostatnim balu życia.

Część Rodaków jednak – świadoma grożącego Polsce, Europie i Światu niebezpieczeństwa – zjednoczona pod przewodnictwem Nuncjusza Apostolskiego w Polsce abp. Achille Rattiego, późniejszego papieża Piusa XI, z różańcami w ręku walczyła o ocalenie. To dyplomatyczne spóźnienie się na ostatni pociąg papieskiego legata, któremu nakazano wyjechać ze wszystkimi przedstawicielstwami dyplomatycznymi, wraz z duchową siłą Kościoła, dodawało odwagi i nadziei w tej walce.

Drodzy Bracia i Siostry!

Skąd przyszło zwycięstwo? Zapewne także z umiejętności polskich dowódców i męstwa obrońców Ojczyzny, ale nade wszystko – choć dziś wielu świeckich i duchownych próbuje to kontestować – od Boga przez wstawiennictwo Maryi. Wielu wziętych później do niewoli sowieckich żołnierzy zaświadczało bowiem, że nad polskimi żołnierzami widziało dziwną kobiecą postać i słyszało nieziemskie głosy.

To zwycięstwo było możliwe, gdyż wobec niebezpieczeństwa utraty życia, wolności i religii skłóceni wciąż do tej pory ze sobą Polacy, zjednoczyli się we wspólnym wysiłku, by „jeden z drugim a nie jeden przeciw drugiemu” (por. św. Jan Paweł II) wobec tej śmiertelnej walki, jak mawiał wówczas Achille Ratii „anioła ciemności, który toczy gigantyczną bitwę z aniołem światła”, modlitwa połączona z ofiarą (por. św. Jan Paweł II), stała się najpotężniejszą siłą zdolną do zwycięstwa, a jego znakiem do dziś pozostaje data tego zmagania o Polskę w Grobie Nieznanego Żołnierza (por. abp Antonio Guido Filipazzi, Nuncjusz Apostolski w Polsce, w stołecznym sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku, 13.08.2024).

Drodzy Bracia i Siostry!

Jakąż z tego lekcję mamy wyciągnąć dla nas, by historia stała się rzeczywiście nauczycielką życia? Jaką lekcję możemy przyjąć z tych wydarzeń, sprzed ponad wieku, kiedy wojna czai się znów u naszej wschodniej granicy, gdy czerwony, złowrogi smok Rosji zagraża dziś Polsce, Europie i Światu?

Pierwszą lekcją jest jedność między nami, by nie były dla nas gorzkimi słowa bł. Stefana kardynała Wyszyńskiego, że Polacy potrafią dla Ojczyzny ginąć, ale nie potrafią dla niej pracować, bo „Sztuką jest umierać dla ojczyzny, ale największą sztuką jest dobrze dla niej żyć”. Drugą lekcją jest wytrwała modlitwa, która we wspólnocie Kościoła formuje człowieka ku wielkim rzeczom. To ta modlitwa roku 1920 uformowała przecież późniejsze pokolenie naszych narodowych bohaterów, walczących o Polskę z niemieckim, nazistowskim okupantem a następnie tym radzieckim, sowieckim.

Poucza nas dziś św. Paweł (1 Kor 15,20-26), że jak przez człowieka przyszła śmierć i zagłada, tak przez człowieka – Jezusa Chrystusa – dokona się zmartwychwstanie i zwycięstwo, bo Bóg położy pod swoje stopy wszystkich swoich nieprzyjaciół, których głowy wciąż się przeciw Niemu podnoszą, jak wciąż odrastające głowy smoka-hydry, a ostatecznie zostanie też pokonana śmierć wśród różnokolorowych, bezbożnych ideologii

Drodzy Bracia i Siostry!

Chcemy więc dziś z Maryją i na Jej wzór, tej Wniebowziętej, tej Kalwaryjskiej oraz tej wędrującej z pomocą do Elżbiety (por. Łk 1,39-56), „błogosławionej, bo uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana”, wznieść naszą pieśń dziękczynienia, nasze Magnificat do Boga.

Najpierw dziękując za to zwycięstwo w walce z bezbożną ideologią ze Wschodu sprzed ponad 100 laty, która chciała zniszczyć człowieka i Boga, a dzięki jedności i modlitwie Polaków została zatrzymana i pokonana. Dalej chcemy dziękować za wszelkie zwycięstwa duchowe naszego Narodu przez ten ponad wiek, kiedy nawet w czasie niewoli u boku Matki, która wszystko rozumie, czuliśmy się prawdziwie wolni.

Wreszcie chcemy w tym dziękczynieniu, jakim jest Eucharystia, prosić o jedność dla nas, dla naszych rodzin, sąsiedztwa, miejsc pracy, społeczeństwa, życia politycznego i kościelnego, by Polacy ze sobą zjednoczeni przed Bogiem na modlitwie, pod opieką Maryi, wypraszali dobrą przyszłość dla siebie i kolejnych pokoleń. Amen.