Drodzy Bracia i Siostry!
Nasze życie codzienne jest pełne pocałunków, które ludzie sobie przekazują przy powitaniu czy pożegnaniu. Niektórzy, będący ze sobą bardzo blisko, całują w usta, inni w policzek, a wreszcie inna grupa całuje dłonie, jako gest oznaczający szarmancję. Tego gestu nie wstydzą się młodzi, ludzie w średnim wieku i starsi, nie wstydzą się kobiety i mężczyźni. To znak uczucia, jakie łączy ludzi ze sobą.
Także i liturgia pełna jest pocałunków, choć może czasem sobie tego nie uświadamiamy. Kapłan całuje ołtarz na początku i na końcu Eucharystii, stułę przed rozpoczęciem świętych czynności, sprawowania sakramentów. Kapłan lub diakon całują księgę Ewangelii po jej odczytaniu, całują Boże Słowo.
Pocałunkami obdarzamy relikwie Krzyża Świętego, świętych i błogosławionych. W czasie triduum paschalnego, które tą Mszą Świętą Wieczerzy Pańskiej rozpoczynamy, ten gest towarzyszy nam dwa razy. Dziś przy obmywaniu nóg, kiedy kapłan 12. osobom obmyje i ucałuje nogi, jako widoczny znak miłości wobec człowieka, jakiej wzór dał sam Chrystus. Drugi raz, kiedy w nabożeństwie ku czci Męki Pańskiej, będziemy całowali znak krzyża, znak naszego zbawienia, znak miłości Boga wobec ludzi.
Zasadniczo na kartach Nowego Testamentu, a szczególnie Ewangelii czyli Dobrej Nowiny o Miłosierdziu Boga, znajdujemy trzy rodzaje pocałunków, które dotykają ciała i duszy, jak uczynki miłosierdzia. Pierwszy rodzaj pocałunku, to Judaszowy gest zdrady, jakiej dokonuje On w Ogrodzie Oliwnym (por. Łk 22, 47-48). Drugim jest gest grzesznicy, która nieproszona przychodzi do domu Szymona, łzami obywa nogi Jezusa, włosami je wyciera i z miłością namaszcza stopy Chrystusa i całuje stopy Mistrza (por. Łk 7, 36-48). Wreszcie trzecim jest gest Jezusa, jakiego dokonuje On w czasie Ostatniej Wieczerzy wobec swoich uczniów, stając w pozycji niewolnika wobec ludzi, których bardzo umiłował (por. J 13, 1-15).
Drodzy Bracia i Siostry!
Co oznaczał i oznacza gest pocałunku. W tradycji żydowskiej był znakiem miłości, przyjaźni, życzliwości, gościnności, pokoju i pojednania. Wiele z tych znaczeń ma także i w naszej Europejskiej kulturze.
Tradycja chrześcijańska stosowała go w konkretnych okolicznościach. Przy przyjmowaniu chrztu przez kobiety i mężczyzn przekazywano im pocałunek pokoju, jako znak powitania we wspólnocie wiary. Gdy ktoś zgrzeszył ciężko czy zaparł się wiary, to ten sam gest czyniono wobec niego, gdy powracał do wspólnoty Kościoła, jako znak przyjęcia na nowo do wspólnoty uczniów Jezusa.
Towarzyszył on także pożegnaniu kobiety czy mężczyzny, gdy udawali się na męczeńską śmierć i miał być znakiem przekazania dar Ducha Świętego, a zwłaszcza potrzebnego w takiej chwili daru męstwa. Wreszcie, kiedy kiedyś całowało się biskupa w pierścień, który zawierał relikwie, to nie oddawano czci osobie, ale wyznawano przez ten pocałunek miłość do Kościoła, zbudowanego na fundamencie apostołów i ich następców.
Jak zatem dziś w świetle powyższych refleksji odczytać usłyszaną przed chwilą Ewangelię? Najpierw trzeba to uczynić w świetle jej pierwszych słów: „umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował”. Wtedy dopiero dostrzeżemy że męka i śmierć Boga dla zbawienia człowieka, to pocałunek Bożego Miłosierdzia.
Bóg bowiem z tego dzieła zbawienia nikogo nie wyklucza, gdyż w czasie tego gestu na Ostatniej Wieczerzy obecny jest również Judasz, który już w swoim sercu realizował „sprzedanie” Jezusa. Dlatego dziś papież Franciszek powraca do pierwotnego znaczenia tego gestu, że nie tylko kapłanom, co więcej nie tylko mężczyznom, ale wszystkim przedstawicielom Ludu Bożego obmywa się nowi, aby ten gest dotyczący wszystkich podkreślić (por. Dekret Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z 21.01.2016 roku).
Ten znak obmycia, oczyszczenia nóg apostołom, jakiego dziś dokonuje Jezus, to w tym szczególnym roku jubileuszu 1050. rocznicy chrztu Polski, znak nawiązania do mojego chrztu, który stał się osobistym pocałunkiem Bożego Miłosierdzia, złożonym z wielką miłością przez Boga na swoim umiłowanym dziecku.
Dalej, gdy patrzymy na tę Ewangelię, to widzimy, że Bóg oddał wszystko w ręce Jezusa. Dlatego On w sposób całkowicie świadomy oddaje swoje życie za człowieka, za każdego z nas, składając ten przejmujący pocałunek na każdym człowieku, odkupionym za cenę Jego Krwi.
Kiedy wreszcie widzimy, że Jezus zdjął swoje szaty i przepasał się prześcieradłem, to nie tylko widzimy zapowiedź tego, co stanie się na Golgocie z obnażeniem Jezusa całkowicie przed innymi, ale przede wszystkim to gest oddania się całkowicie na służbę człowiekowi. Oddał się na tę służbę, by nieustannie obmywać grzeszne stopy, ubrudzone grzechem i nieprawością oraz umacniać tych, którzy w Niego uwierzą pocałunkiem Bożej łaski.
Jezus w ten sposób dał przykład prawdziwego pocałunku miłości, który czyniony jest z głębi serca, a nie z wyrachowania, skoncentrowanego na chęci osiągnięcia jakiś korzyści czy jakiegoś zysku.
Drodzy Bracia i Siostry!
Zadajmy sobie dziś pytanie, u progu tego triduum paschalnego, zwłaszcza wobec tego, że jutro będziemy adorowali krzyż Chrystusa przez pocałunek. Jaki będzie ten mój pocałunek wobec Boga? Jaki jest ten mój codzienny pocałunek wobec drugiego człowieka? Czy jest to pocałunek Judasza, pełen fałszu i zdrady czy może grzesznicy, która bardzo umiłowała? Zależy to tak naprawdę od tego, co zrozumiałem z tego pocałunku Jezusa, składanego na stopach Jego uczniów, z tej danej mi dziś lekcji miłosierdzia.
Niech w tej refleksji towarzyszą nam słowa św. Augustyna, przywołane niedawno przez papieża Franciszka: „Niech sobie chrześcijanin za ujmę nie uważa czynić to, co Chrystus uczynił. Gdy bowiem do nóg brata pochyla się ciało, to i w sercu albo się budzi, albo gdy już w nim było, umacnia się uczucie pokory […] Przebaczajmy więc sobie winy wzajemnie i za nasze przewinienia nawzajem się módlmy i tak poniekąd wzajemnie umywajmy sobie nogi [In Joh 58.4-5]” (por. Przemówienie papieża Franciszka do włoskich wolontariuszy z 12.03.2016 roku). Amen.