Jakie życie, taka śmierć, nie dziwi nic … (por. Edyta Geppert)
Drodzy Bracia i Siostry!
Tak swojego czasu pięknie śpiewała o śmierci Edyta Gepert. Śpiewała z nadzieją, bo śmierć to nie lęk, trwoga, koniec życia, ale to nadzieja i pewność wiecznego życia. Jednak, aby tak podchodzić do śmierci, która przecież czeka każdego człowieka, trzeba zanurzenia w Bogu czyli świętego życia.
Czasem jednak mamy wykrzywiony obraz świętości i wydaje się nam, że jest ona tylko dla wybranych, dla prawdziwych „Bożych atletów”. Tymczasem świętość jest dla każdego człowieka bez wyjątku, bo Bóg wierzy w nasze możliwości i dla każdego przewidział tę drogę.
Kim zatem jest święty? By dać najprostszą odpowiedź na to pytanie, trzeba stwierdzić, że święty to dobry człowiek. Dobry w znaczeniu ludzkim czyli taki prawdziwy człowiek z krwi i kości, ale też mający wrażliwość na drugiego człowieka. Święto to też dobry człowiek w znaczeniu wiary czyli dobry Boży człowiek, żyjący łaską Boga.
Po co są nam święci? I znów prosta odpowiedź na to pytanie. Po to, aby wskazywać nam drogę do nieba, do wieczności, by pokazać nam jaka jest recepta nie tylko na szczęśliwe życie, ale przede wszystkim na świętość. Oni, pokazując że świętość możliwa jest w każdym wieku i okolicznościach życia, czynią nas już teraz świętszymi.
Jakie życie, taka śmierć, nie dziwi nic …
Drodzy Bracia i Siostry!
Jaki jest ten przepis na świętość? Jaka to konkretnie receptura? Jak dobrać składniki, aby wyszło „dobre ciasto” a nie „zakalec”? Ta te i podobne pytania odpowiada nam dziś Słowo samego Boga. To słowo niosące nadzieję nawet wobec śmierci i ludzkiego odchodzenia.
Bóg nas opieczętował swoją łaską (por. Ap 7,2-4.9-14). W ten sposób zabezpieczył nas przed złem, które nas niszczy. Złem, które stara się „zakalcowatym” uczynić nasze życie. Jezus oddał za nas swoje życie, abyśmy my mogli spokojnie żyć, by zło nas nie dotykało na wieczność. Dlatego nad grobami naszych bliskich stawiamy krzyże, aby sobie tę prawdę nieustannie przypominać.
Krew Jezusa, płynąca ze źródła miłosierdzia na drzewie krzyża, z przebitego boku Zbawiciela nas oczyszcza, ożywia i uzdrawia. Dlatego mamy nieustannie płukać swe szaty „we Krwi Baranka”. Płukać szaty swojego życia w tej Krwi, to zarówno płukać w Niej swoje człowieczeństwo, jak również życie wiary i świętość.
Święty Jan Apostoł i Ewangelista podpowie nam „kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty” (por. 1 J 3,1-3). Uświęcać się w Jezusie Chrystusie, to przyjąć Jego program życia dla swojej codzienności, swojej wiary i swojej świętości.
Tym programem są Ewangeliczne Błogosławieństwa, które dziś wybrzmiewają w liturgii uroczystości Wszystkich Świętych w sposób szczególny (por. Mt 5,1-12a). To całościowy program życia Ewangelią, do którego nieustannie dorastamy i on nie jest gotowy raz na zawsze w naszym życiu.
Jakie życie, taka śmierć, nie dziwi nic …
Drodzy Bracia i Siostry!
Dziś, wspominając Wszystkich Świętych: tych ogłoszonych przez Kościół oficjalnie, jak i tych „cichych świętych dnia codziennego” oraz stając nad grobami naszych bliskich zmarłych, którzy już odeszli do wieczności, uświadamiamy sobie że wszyscy razem jesteśmy wielką wspólnotą Kościoła.
Tę wspólnotę stanowimy my, dorastający jeszcze do świętości, szukający na nią recepty i starający się wprowadzić ją w swoją codzienność. My, którzy idziemy jeszcze drogą życia, pielgrzymujący do niebieskiej Ojczyzny.
Tę wspólnotę stanowią święci, którzy już pełnię obiecaną im przez Boga osiągnęli. Kiedy nadaje się dzieciom imiona, kiedy chrzci się je przyzywając tych świętych patronów, to po to, aby życie patrona wstało się drogowskazem na drogach codzienności, jak w praktyce tę świętość zrealizować.
Wreszcie tę wspólnotę stanowią cierpiący w czyśćcu. Kiedy nastaje już wieczór uroczystości Wszystkich Świętych i gdy gromadzimy się na cmentarzu nad grobami naszych bliskich zmarłych, to pamiętamy także o tych, którzy potrzebują naszej modlitewnej pomocy, aby osiągnąć pełnię szczęścia z Bogiem w niebie.
Jakie życie, taka śmierć, nie dziwi nic …
Drodzy Bracia i Siostry!
Wszystkich nas: świętych, oczyszczających się w czyśćcu i nas pielgrzymujących jeszcze na ziemi, jednoczy Eucharystia. Ten szczególny sakrament Bożej Miłości i Miłosierdzia, który ma moc oczyszczenia.
On świętym i błogosławionym dał siłę do tego, aby z „ciasta ich życia” wyszedł „dobry chleb” a nie „zakalec”. On daje moc, aby oczyszczający się w czyśćcu, dopiekli dzieło swojego życia w ogniu Bożej Miłości. On dam daje też moc, aby tak przeżyć nasze życie, abyśmy na jego końcu mogli wyśpiewać za Edytą Geppert z radością i nadzieją: „Jakie życie, taka śmierć, nie dziwi nic…”. Amen.