Ewangelia: Łk 2, 22-32
Bracia i Siostry!
Czciciele Matki Bożej Pocieszenia!
Jako wspólnota wiernych chcemy wejść z Maryją w Trzecie Tysiąclecie Chrześcijaństwa. Temu miała służyć peregrynacja kopii obrazu Matki Bożej Pocieszenia po naszych domach. Taki jest też cel naszych tegorocznych spotkań w III sobotę miesiąca, kiedy staramy się dostrzec to, czego Maryja, obecna w tajemnicy odkupienia, chce nas nauczyć.
W związku z tym, że nasze spotkania z Matką Bożą Pocieszenia w miesiącu lutym jest naznaczone sceną ofiarowania w świątyni jerozolimskiej, zechciejmy dziś zatrzymać się zatrzymać na tym fragmencie Pisma Świętego. Zechciejmy jeszcze raz przypomnieć sobie słowa, które były czytane w kościele na początku tego miesiąca, 2. lutego. Powstańmy!
(należy odczytać Łk 2, 22-32)
Bracia i Siostry!
Czciciele Matki Bożej Pocieszenia!
W scenie tej widzimy Maryję i Józefa, którzy posłuszni Prawu przychodzą do Jerozolimy, aby w świątyni dokonać oczyszczenia oraz ofiarować małego Jezusa. Możemy wyobrazić sobie z jaką wielką radością to czynili, z jaką dumą, że mogą ofiarować Bogu Tego, którego On ofiarował całemu światu.
Jakże i my podobni jesteśmy do Maryi. Gdy spotyka nas jakaś radość, zaszczyt, często widzimy w tym „uśmiech losu”, „łut szczęścia”. Dzielimy się swoją radością z najbliższymi, rodziną, znajomymi, kolegami czy koleżankami w pracy. Chcemy nasze szczęście wręcz wykrzyczeć wokół nas. Chcemy, aby wszyscy o naszym szczęściu wiedzieli.
Maryja z Józefem pełni radości i uniesienia słyszą jednak nagle zupełnie niespodziewane słowa z ust starca Symeona. Słyszą zaskakujące błogosławieństwo, że Jezu stanie się „światłem na oświecenie pogan i chwałą ludy Izraela”. Zapewne na twarzy Maryi pojawiło się zdziwienie.
My także dziwimy się w wielu sytuacjach, kiedy to problemy i troski jakby same się rozwiązują, choć nie staraliśmy się o to za bardzo. Dziwimy się temu, co nas spotkało. Może nawet, prowadzeni przez Ducha Świętego, jak starzec Symeon, idziemy do tej świątyni i dziękujemy Bogu za wspaniałe dary i łaski, którymi nas obdarza oraz dziękujemy za wysłuchane prośby. Wiemy, że tak jest, bo przecież każdego miesiąca tu, przed obrazem Matki Bożej Pocieszenia, odczytywane są liczne podziękowania za otrzymane łaski. Jakże wtedy jesteśmy podobni do Maryi i Józefa, który z radością przestępowali próg świątyni w Jerozolimie.
Bracia i Siostry!
Czciciele Matki Bożej Pocieszenia!
Jednak w jeszcze większe zdziwienie wprawiły Maryję słowa skierowane przez Symeona do Niej samej. Były to słowa, których może nikt by się nie spodziewał w tym tak podniosłym momencie: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i powstanie wielu…, a Twoją duszę miecz przeniknie”. Słowa budzące trwogę, słowa mówiące o cierpieniu. Maryja złożyła Panu Bogu ofiarę ze swego Syna i wiedziała zapewne dobrze, że każde całkowite ofiarowanie się Bogu wymaga samozaparcia i wyrzeczenia. To właśnie chwila ofiarowania w świątyni małego Jezusa staje się dla Maryi początkiem tajemnicy jej cierpienia, które swój szczyt znajdzie na Golgocie.
I nas każdego dnia trapią różnego rodzaju trudności i przeciwności. Może wiele razy zdarzyło się nam, że ciesząc się z ofiarowanego nam przez Boga błogosławieństwa, dowiadywaliśmy się o jakimś nieszczęściu czy tragedii, która dotknęła nas samych, naszych bliskich czy ludzi, których dobrze znamy. Jak w takich sytuacjach wygląda nasze ofiarowanie się Bogu? Czy jest ono takie same, jak wtedy, gdy spotyka nas szczęście? Czy w takich trudnych momentach kierujemy nasze myśli do Boga? A może te momenty są dla nas jedynymi chwilami, w których zwracały na Boga uwagę – „jak trwoga to do Boga”?
Bracia i Siostry!
Czciciele Matki Bożej Pocieszenia!
Kilka dni temu pewna kobieta powiedziała mi następujące zdarzenie. „Mój mąż miał 47 lat. Od liku lat miał problemy z sercem, ale nie były to zbyt poważne komplikacje. Na początku grudnia wyjechał do sanatorium do Ustki. Po kilku dniach przeprowadzania zabiegów leczniczych, zemdlał w czasie ich trwania. Wezwano karetkę pogotowia i zabrano go do szpitala. Tam znów stan jego się pogorszył i musiano go reanimować. Udało się, ale mąż zapadł w śpiączkę, która trwała 3 tygodnie. Nie reagował na żadne bodźce zewnętrzne. Podłączono go specjalnej aparatury. Wciąż siedziałam wraz z córką przy nim w szpitalu w Słupsku, mówiąc sobie, że chociażby odzyskał przytomność, nawet jeśli będzie musiał resztę życia spędzić na wózku. Gdy stan się unormował przewieziono go ze Słupska do rodzinnej miejscowości. Ruszał jedynie oczami, a usta układały się tak, jakby chciał odpowiedzieć na zadawane przez nas pytania. Były za niego odprawiane Msze święte. Rodzice męża, którzy do niedawna pokazywali się w kościele bardzo rzadko, modlili się codziennie o jego uzdrowienie. Przeżywali dosłownie tę tragedię na kolanach. Sami zresztą mówili, że gdy był zdrowy, to nigdy nie myśleli o tym, że trzeba za to dziękować Bogu, dopiero w czasie choroby zrozumieli, że życie człowieka nie zależy tylko od nas samych. Jednak zupełnie niespodziewanie, pomimo wysiłków lekarskich mąż umarł. Wtedy dopiero – proszę Ojca – zrozumiałam co to znaczy ofiarować wszystko Bogu: chwile radosne, które wspólnie przeżywaliśmy oraz chwile smutku i tragedii. To Bóg pozwolił mi przetrwać te ciężkie chwile”.
Bracia i Siostry!
Czciciele Matki Bożej Pocieszenia!
Jak wielu z nas doświadczyło czy doświadcza podobnych sytuacji w naszym życiu. Z tymi trudnymi problemami przychodzimy przed oblicze Matki Bożej Pocieszenia, wypowiadamy je w ciszy swojego zbolałego sercach lub piszemy na kartkach, które są odczytywane na nabożeństwie. I czasem na tym poprzestajemy.
Tymczasem Maryja chce nas nauczyć tego, jak ofiarować Bogu wszystko to, co nas spotyka: radości i smutki naszego życia. To Ona, nie tylko w scenie ofiarowania w świątyni, ale całym swoim życiem pokazuje nam, jak to realizować w naszym życiu. Maryja staje obok nas z Jezusem na rękach. Ona pozwala nam Go dotknąć i cieszyć się Jego obecnością. Dzięki temu Maryja pokazuje nam, że Bóg jest stale obecny w naszym życiu, szczególnie wtedy, gdy jest nam ciężko.
Maryja podpowiada nam także, że zawsze powinniśmy w chwilach radości i smutków kierować swoje kroki do świątyni, a swe myśli zwracać do Boga, który obdarza nas wszelkim dobrem i dla którego wszystko jest możliwe. Maryja pokazuje nam, że nie tylko mamy przychodzić do Boga ze sprawami trudnymi, prosząc o ich rozwiązanie, ale nade wszystko dziękować Bogu za chwile szczęścia i radości, gdyż we wszystkim należymy do Boga. On jest Panem historii i tylko On potrafi pisać prosto po krzywych liniach ludzkiego życia.
Maryjo, Matko Boża Pocieszenia, naucz nas trzymać się mocno Jezusa i ofiarować się Mu w każdej chwili naszego życia. Niech On będzie naszą siłą, nadzieją i bogactwem. Niech będzie światłem i drogowskazem w różnych sytuacjach naszego życia. Amen.