„Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrze wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie” (Łk 6, 36-38)
Drodzy Bracia i Siostry!
Trzeba nam te słowa odczytać w kontekście przeżywanego Roku Miłosierdzia oraz chęci nowego życia w Chrystusie. Pięknie wyjaśnia znaczenie tego wezwania do miłosierdzia papież Franciszek, ogłaszając Rok Święty. Tekst ten, pisze Papież:
„mówi przede wszystkim, aby nie sądzić i by nie potępiać. Jeśli nie chce się zostać osądzonym przez Boga, nie powinno się stawać sędzią swego brata. Ludzie bowiem z ich osądem zatrzymują się zwykle na tym, co zewnętrzne, podczas gdy Bóg patrzy na to, co w środku. Jakież zło czynią słowa, które są spowodowane uczuciami zazdrości i zawiści! Mówić źle o bracie, gdy jest nieobecny, jest równoznaczne przedstawieniu go w złym świetle, szkodzeniu jego reputacji i pozostawieniu go na łaskę i niełaskę plotek. Nie sądzić i nie potępiać znaczy również, pozytywnie rzecz ujmując, umieć dostrzec dobro, które jest w każdej osobie i nie pozwolić na to, aby cierpiała ona z powodu naszego częściowego osądzenia i naszej zarozumiałej znajomości wszystkiego. Ale to nie jest jeszcze wystarczające do wyrażenia miłosierdzia. Jezus wzywa również do przebaczenia i do dawania. Mamy być narzędziami miłosierdzia, ponieważ pierwsi otrzymaliśmy je od Boga. Mamy być szczodrzy dla wszystkich, wiedząc, że również Bóg wielkodusznie udziela nam swojej dobroci”
(Bulla Misericordiae Vultus, nr 14).
Pięknie tę tajemnicę opisaną przez Papieża wyraził sam Jezus, objawiając się św. s. Faustynie. W czasie jednego ze swoich objawień Chrystus Miłosierny skierował do św. s. Faustyny słowa, które dziś kieruje także do nas:
„Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku Mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i oddaje cześć miłosierdziu Mojemu. …obraz ten… ma przypominać żądania Mojego miłosierdzia, bo nawet wiara najsilniejsza, nic nie pomoże bez uczynków”
(Dz. 742).
Odpowiedzią św. s. Faustyny na to zalecenie Jezusa stała się słowa zapisane w „Dzienniczku” (por. Dz. 163), na których postawie powstała modlitwa, która nam towarzyszy w czasie tych rekolekcji już od pierwszego dnia naszych rozważań.
Warto zauważyć, w jaki sposób Jezus stopniuje uczynki miłosierdzia: najpierw praktykowanie miłosierdzia przez czyn, dopiero później przez słowo, by dopiero na samym końcu podać modlitwę. Kiedy we wczorajszym spotkaniu chcieliśmy się zapalić ogniem Miłosierdzia, skorzystać z Jego bezmiaru, to dziś chcemy zrozumieć że doświadczenie Bożego Miłosierdzia we własnym życiu zobowiązuje. Zobowiązuje, by tym darem dzielić się z innymi, by słowem i przykładem pomagać innym zachować godność dziecka Bożego (por. Nałożenie białej szaty w czasie obrzędów chrztu świętego, w: Obrzędy chrztu dzieci).
Okazuje się bowiem, że bez uczynków miłosierdzia nie ma sensu cześć wobec obrazu Jezusa Miłosiernego. Bez uczynków miłosierdzia nie ma sensu obchodzenie Święta Bożego Miłosierdzia. Bez nich nie ma też sensu całe nabożeństwo: odmawiane modlitwy i koronki. Dlaczego tak się dzieje?
Miłosierdzie Boże pozwala dostrzec właściwe oblicze Boga, bez jakiś naszych ludzkich przeinaczeń i zniekształceń, ale pozwala także dostrzec prawdziwe oblicze człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boże (por. Rdz, 1, 26–28; Bł. Jan Paweł II, Homilia na kanonizacji św. s. Faustyny Kowalskiej, 30.04.2000). A skoro tak, to mam obowiązek naśladować, kopiować Boga w Jego postępowaniu i świadczonym miłosierdziu, gdyż otaczający mnie cierpiący ludzie są nie tylko pytaniem, jakie do mnie dociera, ale i zadaniem, jakie na mnie czeka.
Jezus w Ewangelii wyraźnie podkreśla, że „Błogosławieni [czyli szczęśliwi] miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7). Dalej wzywa nas: „Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec Wasz niebieski” (Łk 6, 30). By wreszcie w scenie sądu ostatecznego, na pytanie kiedy widzieliśmy go w potrzebie, ostrzec: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili… Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili” (Mt 25, 40. 45).
Drodzy Bracia i Siostry!
W ten sposób na podstawie Słowa Bożego okazuje się, że miarą otrzymania i doświadczenia miłosierdzia Boga jest miłosierdzie świadczone innym, ta swoista – jak podkreślał św. Jan Paweł II – „wyobraźnia miłosierdzia” (por. Św. Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy świętej beatyfikacyjnej, Kraków 18.06.2002).
Wyobraźnia miłosierdzia oznacza zatem otwarcie na drugiego człowieka, towarzyszenie człowiekowi w trudnościach i pomoc w podźwignięciu z trudnej sytuacji. Wskazuje w ten sposób wyraźnie, że za darem kieszeni musi iść dar serca i dar ducha, bo w przeciwnym wypadku będzie to jedynie działalność dobroczynna, filantropia, a nawet forma wolontariatu, ale nie prawdziwa miłość.
W sposób bezpośredni oznacza to ni mniej ni więcej, jak odnowienie praktykowanie tych, często zapominanych uczynków miłosiernych co do duszy i co do ciała, a to tym samym tak naprawdę zysk dla nas. One bowiem coraz bardziej otwierają serca nas samych na Boże przebaczenie, na Miłosierdzie Boga, gdyż to co rozdajemy wraca do nas w podwójny sposób. Praktykowanie tych uczynków sprawia, że wzrastamy i dojrzewamy w miłosierdziu, ale też możemy korzystać z jego owoców, doświadczając ich od Boga i innych ludzi.
Uczynki te powoduję, że stajemy w postawie obrony drugiego człowieka, który jest krzywdzony oraz obronie tego, który zadaje ranę, by widząc nasz sprzeciw wiedział, że są ci, którzy na to nie pozwolą. To właśnie droga uleczenia ran serca, zadanych człowiekowi przez złe relacje międzyludzkie, iluzje oferowane przez nierzeczywisty medialny świat.
O znaczeniu uczynków miłosierdzia przypomniał papież Franciszek w kontekście Roku Miłosierdzia, kiedy napisał:
„Odkryjmy na nowo uczynki miłosierdzia względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, przybyszów w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać. – I nie zapominamy o uczynkach miłosierdzia względem ducha: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych”
(Bulla Misericordiae Vultus nr 15).
Sensem Roku Świętego jest zatem to, by zrozumieć:
„…że miłosierdzie pozwala nam lepiej żyć. Uczynki miłosierdzia nie są bowiem jakimś «podatkiem» do zapłacenia. Są dla nas wyzwoleniem od siebie samych, od naszych lęków, i pozwalają nam spotkać się z naszym bliźnim. Uważa się je za uczynki pokutne, ale pokuta służy temu, żebyśmy odnaleźli siebie samych, żebyśmy czuli się lepiej. A jeżeli nie stosujemy tego «lekarstwa», jakim jest miłosierdzie, czujemy się gorzej. Puszymy się sobą, jesteśmy pełni lęków, wpadamy w obłęd. Gdy nie ma miłosierdzia, przychodzą niepokoje albo zachowujemy się w sposób nieludzki. (…) potrzebujący mają poczuć «ciepło naszej obecności, przyjaźni i braterstwa». Czy jest do pomyślenia miłosierdzie bez ciepła? Nie, ponieważ chodzi tu o serce! Niestety często robimy to jak funkcjonariusze. Myślimy, że kiedy spełnimy jakiś uczynek miłosierdzia, jesteśmy w porządku. Ale wtedy nie jest to już miłosierdzie. Kiedy zabraknie serca, czyli ciepła, nie umiemy zobaczyć, kto jest głodny czy spragniony, kto jest więźniem, chorym czy przybyszem”
(por. ks. bp Matteo Zuppi, biskup pomocniczy diecezji rzymskiej, Serwis Radia Watykańskiego z 20.09.2015).
Drodzy Bracia i Siostry!
Wzorem dla naszego miłosierdzia jest miłosierdzie Boga. Jeśli dokładnie spojrzymy, to zauważymy, że Miłosierdzie Jezusa charakteryzuje się radością z odnalezienia zagubionych. Miłosierny Pan bowiem pochyla się nad cierpieniem, grzechem, roniąc nawet łzę nad ludzką niedolą. Jezus ma przecież miłosierny słuch, kiedy słyszy błagalne wołanie ślepca Bartymeusza (por. Mk 10, 47-51), ma miłosierny, dostrzegający niedolę wzrok, kiedy spotyka się z Samarytanką przy studni (por. J 4, 1-42). Jezus, Miłosierny ma miłosierne, współczujące serce kiedy wskrzesza Łazarza (por. J 11, 1-44) czy Młodzieńca z Naim (por. Łk 7, 11-17) oraz ma miłosierne ręce, kiedy pomaga i odpowiada na konkretne potrzeby ludzi, którzy go otaczali, dając im jeść (por. Mt 14, 13-21) czy uwalniając od grzechów, jak w wypadku cudzołożnicy (por. J 8, 1-11).
To właśnie od Jezusa pełnego miłosierdzia, mamy uczyć się podobnej postawy. Mamy mieć miłosierny słuch, aby usłyszeć wołanie ludzi, którzy nas otaczają a wołają nieustannie o pomoc. Mamy mieć miłosierne oczy, aby zauważyć potrzebujących, nawet wtedy, gdy poprzez swoje słowa nikt nas o pomoc i ratunek nie prosi. Mamy mieć pełne miłosierdzia serce, które potrafi współczuć z drugim człowiekiem, ale jest do tego zdolne jedynie kiedy samo przepełnione jest Bożym Miłosierdziem. Mamy mieć wreszcie miłosierne ręce, by nie poprzestać tylko na słowach i deklaracjach, ale nieść konkretną ulgę w cierpieniu poprzez czyny.
To niezbędne cechy, aby dostrzec i zainteresować się tragediami pojedynczych ludzi i całych grup na świecie, oprzeć się fałszywym objawieniom, niosącym strach, którym dziś tak wielu ludzi ulega. Jedynym skutecznym lekarstwem na to wszystko, jak wspominał św. Jan Paweł II jest Boże Miłosierdzie, które – jak podkreślała św. s. Faustyna leczy i wzmacnia (por. Dz. 206).
To właśnie to orędzie kieruje do nas dziś Jezus i z tym orędziem posyła nas, jak kiedyś św. s. Faustynę i św. Jana Pawła II:
„Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z Moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego serca. Kar używam, kiedy Mnie sami zmuszają do tego; ręka Moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości; przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia”
(Dz. 1588).
Widać z tego bardzo wyraźnie, że praktykowanie tych uczynków miłosiernych co do duszy i ciała, nad którymi zatrzymamy się w kolejnych dniach rekolekcji, to pomoc sobie i innym, by wyjść z niewoli do prawdziwej wolności, która swoje źródło ma w Bożym Miłosierdziu, gdyż jak przypomina nam św. s. Faustyna, sam Jezus powiedział:
„Nie znajdzie ludzkość ukojenia, dopóki się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia Mojego”
(Dz. 300).
Amen.