Drodzy Bracia i Siostry!
Nasz świat, w którym żyjemy, to świat licznych badań, wskaźników i pytania o ludzkie opinie. Jest wiele takich badań, z których się szczycimy, nimi się chlubimy i chwalimy ich wynikami, bo pokazują rzeczy które nas cieszą. Jest jednak wiele takich, które chcielibyśmy ukryć, gdyż wywołują wstyd i zażenowanie, bo pokazują negatywne rzeczy o nas samych.
Jednym z takich wstydliwych badań jest pytanie o ilość marnowanego jedzenia na naszym Europejskim kontynencie. Okazuje się, że Europejczycy marnują 16% jedzenia rocznie, jakie wytwarzają i kupują. Przeciętne rodzina, w zależności od kraju i zasobności swojego portfela, marnuje od 45 do 123 kg jedzenia rocznie. Gdy pomnożymy to poprzez liczbę rodzin na naszym kontynencie, to otrzymamy zawrotną sumę 47 mln ton marnowanego jedzenia każdego roku na naszym kontynencie.
Z tego w Polsce marnuje się 9 mln ton rocznie. 7 mln ton w sklepach, gdzie nie udało się tej żywności sprzedać, straciła datę ważności a 2 mln ton w naszych domowych lodówkach. Przeciętna Polska rodzina marnuje rocznie ok. 50 kg jedzenia za sumę od 25 do 45 złotych na osobę w danej rodzinie. Zwrócił uwagę na ten problem ks. abp Wiktor Skworc, w czasie dorocznej Pielgrzymki Kobiet w Piekarach w tym roku.
Stajemy wobec tej statystyki ze wstydem zwłaszcza z trwającym Roku Miłosierdzia, kiedy często słyszymy „głodnych nakarmić”. To szczególne wyzwanie, gdy widzimy że jest tylu ludzi marnujących jedzenie, a jest tylu ludzi na świecie – zwłaszcza w krajach misyjnych Afryki, Azji i Ameryki Południowej – którzy nie mają co do ust włożyć, aby mogli zaspokoić swój głód, czasem też szukają nawet zepsutego jedzenia na śmietniskach, aby zjeść samemu lub dać jeść swojej rodzinie. To marnotrawstwo woła o pomstę do nieba.
Ta statystyka zawstydza nas i dziś, kiedy przeżywamy uroczystość Św. Jadwigi Śląskiej, pomagającej tym, którzy nie mieli pożywienia i współczesnej patronki Ogólnopolskiego Caritasu. Ona potrafiła odmówić sobie, aby dać innym. W ten sposób, troszcząc się o innych, stała się Ewangeliczną Rodziną Jezusa, a wszyscy potrzebujący stali się przez wiarę braćmi i siostrami, gdyż w każdym widziała przychodzącego Jezusa (por. Mk 3, 31-35). Ona żyła Ewangelią na co dzień, a nie od święta, zgodnie z tym co słyszeliśmy dziś w czytaniach była niewiastą bojącą się Pana (por. Prz 31, 10-13. 19-20. 30-31) oraz wdową, o której można było powiedzieć tylko dobre rzeczy, bo pilnie brała udział w każdym dobrym dziele (por. 1 Tm 5, 3-10).
To wołanie św. Jadwigo o troskę o ubogich kontynuuje dziś papież Franciszek. Pisze on w wielu językach i do wielu milionów ludzi na portalu społecznościowym: „nie możemy spać spokojnie, kiedy dzieci umierają z głodu”. Wskazuje nam konkretną troskę o drugiego człowieka.
Bóg chce objawić swoje miłosierdzie w nas i przez nas, przez nasze słowa, gesty i czyny. Okazać miłosierdzie drugiemu człowiekowi to znak, że jesteśmy ludźmi, że nie przestaliśmy nimi być. Okazać miłosierdzie, to także pokazać swoją wiarę czyli rozpoznać w potrzebującym człowieku samego Jezusa Chrystusa
To nie z brania, ale z dawania rodzą się prawdziwe ludzkie relacje: trwałe i głębokie. To nie z brania, ale z dawania rodzi się wrażliwość ludzkiego serca. To nie z brania, ale z dawania rodzi się to, co św. Jan Paweł II, określił „wyobraźnią miłosierdzia”. A wszystko to po to, by nasze czasy, na które często narzekamy, że są nieludzkie w międzyludzkich relacjach, odzyskały ludzką twarz.
Nie chcemy dziś spać spokojnie, gdy tyle dzieci umiera z powodu głodu, a tyle jedzenia się marnuje. Chcemy mieć w sobie ten niepokój św. Jadwigi, papieża Franciszka czy św. Jana Pawła II, by pochylić się z miłosierdziem nad cierpiącymi ludźmi.
Dziś, gdy towarzyszy nam troska misyjna o niemających nic do jedzenia oraz świadomość jak wiele Bożych darów jest marnowanych przez ludzi, jak wiele marnuje się jedzenia, chcemy zobaczyć, ze tym potrzebującym ludziom w krajach misyjnych nie tylko wiarę, ale i pożywienie niosą misjonarze. Oni stają się taki „współczesnymi św. Jadwigami”, narzędziami w ręku Boga, by nieść pomoc, karmić głodnych, poić spragnionych, nagich przyodziać i czynić wiele innych dobrych rzeczy.
W ich pracę my także może się włączyć, choć nigdy na misje nie wyjedziemy. Św. Teresa do Dzieciątka Jezus też nigdy poza swoją Francję nie wyjechała, a jest patronką misji świętych, gdyż troskę o nie miała w swoim sercu. Możemy włączyć się w posługę misjonarzy poprzez naszą modlitwę, ofiarowane w ich intencji cierpienia i utrapienia codziennego życia, które nas spotykają. Możemy też wesprzeć ich ofiarą materialną, aby mogli nieść konkretną pomoc, dając przysłowiową kromkę chleba, garść ryżu na pożywienie i kubek czystej wody do picia.
Możemy dziś, jak każdego roku, nabywając po Mszy świętej przed kościołem „Kalendarz Misyjny Polskich Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej”, wspomóc to dzieło. Misjonarze przecież karmią rzesze głodnych i pobudzają sumienia w świecie pełnym marnotrawstwa i pragną wzbudzić ducha dzielenia się z potrzebującymi. Z tymi ubogimi w Meksyku pracuje również, pochodzący z Waszego miasta, o. Marcin, który pracuje w Meksyku.
Dziś zatem mogę te dzieła miłosierdzia wesprzeć, nabywając kalendarz misyjny i składając przy tej okazji ofiarę na dzieła misyjne prowadzone przez Polskich Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. To zaproszenie, jakie kierujemy dziś do Was, abyście włączyli się w naszą posługę i pochylili się konkretnie nad potrzebującym człowiekiem.
Drodzy Bracia i Siostry!
Dziś stajemy wobec zasadniczych wyborów. Mogę dalej marnować jedzenie, a ktoś na świecie będzie cierpiał głód, bo nie ma minimum do przeżycia, bez którego my nie wyobrażamy sobie codzienności. Mogę mieć w sercu obojętność i udawać, że nie ma takiego problemu i jednym słowem go nie widzieć, ale problem głodu na świecie i marnotrawstwa jedzenia nie zniknie. Mogę wreszcie mieć „miłosierne serce” i pochylić się z troską nad potrzebującym człowiekiem, wspierając ręce misjonarzy, które są jak czułe, miłosierne ręce Boga, pragnące dotknąć zranionego człowieka. Amen.