„Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.”
(Mt 25, 13)
Pewien człowiek szukał szczęścia. Poszedł do mędrca i prosząc o radę, powiedział: „Jestem gotów uczynić wszystko, aby być w życiu naprawdę szczęśliwym. Powiedz mi, co mam uczynić, aby szczęście na zawsze zagościło w moim sercu?”. Mądry człowiek pomyślał chwilę i tak odpowiedział: „W drodze do szczęścia musisz pozbyć się tego wszystkiego, co nie pozwala ci być prawdziwie szczęśliwym. Musisz stanąć przed Bogiem w prawdzie i – co najtrudniejsze – pokochać innych tak samo mocno jak siebie. Wtedy odnajdziesz prawdziwą drogę do szczęścia”.
Drodzy Bracia i Siostry!
Przy końcu roku liturgicznego, wszak już za 2 tygodnie rozpocznie się Adwent, Kościół zaprasza nas do zastanowienia się nad naszym ostatecznym losem. Sprzyja ku temu jesienna, listopadowa atmosfera – przyroda zdaje się umierać, we Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny myśleliśmy w sposób szczególny o tych, którzy już od nas odeszli. Dziś jesteśmy zaproszeni do refleksji nad tematem powtórnego przyjścia Chrystusa, sądu ostatecznego i zmartwychwstania. Można powiedzieć, że nasza myśl kieruje się ku przyszłemu szczęściu, szczęściu, którego przecież pragnie każdy z nas.
Drodzy Bracia i Siostry!
„Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.” (Mt 25, 13)
W Ewangelii Jezus porównuje Królestwo Boże do 10 Panien. Pięć z nich to Panny mądre, które odpowiednio przygotowały się na spotkanie Ukochanego. Nie tylko zadbały one o swój wygląd zewnętrzny: odpowiedni makijaż oraz wspaniałe stroje, ale przede wszystkim zabrały to wszystko, co było najbardziej potrzebne w oczekiwaniu: lampy i odpowiedni zapas oliwy (zob. Mt 25, 1-5). Tę zapobiegliwość Panien mądrych pochwala dziś w pierwszym czytaniu Księga Mądrości (zob. Mdr 6, 12-16).
Druga grupa, to Panny nierozsądne – jak je nazywa Ewangelia. Nie bójmy się powiedzieć, że to są to Panny głupie. Możemy wyobrazić sobie, że zapewne tak długo układały włosy, malowały się, przeglądały w lustrze oraz przebierały ubrania, że w ostatniej chwili, wybiegając z domu, zabrały jedynie lampę, zapominając sprawdzić czy jest w niej dostateczna ilość oliwy i by odpowiedni zapas oliwy zabrać ze sobą (zob. Mt 25, 1-5). Ta głupota niedługo bardzo się zemściła na owych Pannach.
Gdy rozległo się wołanie, że oczekiwany długo Gość nadchodzi Panny mądre dolały zabranej ze sobą oliwy do swoich lamp i już były gotowe na przyjęcie Ukochanego. Panny głupie zaś, zamiast czekać na tak oczekiwanego Gościa, musiały wpierw iść i kupić potrzebną oliwę do swoich lamp. Z tego też powodu rozminęły się z Ukochanym i nie zostały wpuszczone na wesele, gdzie już bawiły się Panny mądre (zob. Mt 25, 6-13).
„Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.” (Mt 25, 13)
Drodzy Bracia i Siostry!
Jakże ta opowieść Jezusa przypomina nam nasze własne życie, życie wiary. Przecież każdy z nas, patrząc na siebie, może dziś, w tej chwili, pokusić się o to, aby stanąć obok tych ewangelicznych Panien: dobrych i złych.
Gdy stawaliśmy się Dziećmi Bożymi przez sakrament chrztu, to w czasie tego sakramentu kapłan, przekazując naszym rodzicom i chrzestnym zapaloną świecę powiedział: „Przyjmijcie światło Chrystusa. Podtrzymywanie tego światłą powierza się wam, rodzice i chrzestni, aby wasze dziecko, oświecone przez Chrystusa, postępowało zawsze jak dziecko światłości, a trwając w wierze, mogło wyjść na spotkanie przychodzącego Pana razem ze wszystkimi Świętymi w niebie” (zob. Obrzęd Chrztu Dzieci). Słowa te odnoszą się jednak osobiście do każdego z nas. Kapłan powiedział do nas za pośrednictwem naszych rodziców i chrzestnych: „Przyjmij światło Chrystusa. Podtrzymuj je w sobie, abyś postępował zawsze w światłości, a trwając w wierze mógł wyjść na spotkanie przychodzącego Pana”.
Każdy zatem otrzymał tę lampę wiary, jak Panny z dzisiejszej Ewangelii. Wiemy też – bo tego uczy nas Kościół – że Jezus przyjdzie powtórnie. Do tego ponownego przyjścia każdy z nas ma się odpowiednio przygotować. Nikt z nas nie wie, ile będzie miał na to czasu: dzień, miesiąc, rok… Nie znamy „dnia ani godziny” (Mt 25, 13).
Jedni postępują jak Panny mądre z dzisiejszej Ewangelii. Nie szukają złudnego szczęścia. Nie pokładają ufności w tym, co nie może dać bezpieczeństwa, radości i szczęścia. Zresztą sami widzimy, że te wszystkie rzeczy, o które tak codziennie zabiegamy, nie cieszą nas długo. Wciąż potrzebujemy nowych i nowych, i nowych… A przecież nie przyczyniają się one do przybrania poziomu oliwy w naszych lampach wiary.
Ci, którzy postępują jak owe mądre Panny, troszczą się przede wszystkim o to, aby nie zabrakło oliwy w ich lampach, aby zawsze byli gotowi na przyjście Pana. Mając świadomość swej grzeszności, ułomności i wad, wciąż na nowo napełniają lampę swojego życia dobrą oliwą wyznając swoje grzechy w sakramencie pokuty i pojednania oraz przyjmując z radością Boże miłosierdzie i przebaczenie. Uczestnicząc w Eucharystii i spożywając Ciało Chrystusa, wiedzą, że posilają się pokarmem na trudną drogę codzienności. Modląc się nieustannie, aby Bóg oddalił od nich wszelkie przeciwności, wiedzą że będą mogli, wolni od wszelkiego niebezpieczeństwa, służyć Bogu każdego dnia (por. Kolekta). To wszystko zaś sprawia, że z radością przeżywają swoje życie, pomagając bliźnim i ufnie oczekując przyjścia Chrystusa.
Drodzy Bracia i Siostry!
Jednak, jeśli dobrze rozejrzymy się wokół siebie lub popatrzymy na swoje życie, to zobaczymy ludzi podobnych do owych głupich Panien z Ewangelii. Zabiegają oni tylko o to, co materialne. Najważniejsze jest, aby mieć jak najlepszy samochód, dużą ilość pieniędzy – może często zdobytych poprzez kradzież czy krzywdę bliźniego, zająć jak najlepsze stanowisko – nie licząc się w realizacji swej władzy z żadnym człowiekiem. Samochód goni samochód, pieniądz goni pieniądz, stanowisko – stanowisko. Trzeba wciąż mieć lepszy od innych samochód, garnitur, telefon komórkowy, komputer. Trzeba być bowiem lepszym od innych.
Zawrotne tempo tej karuzeli wciąż trwa. Zaklęte koło złudnego szczęścia. Wciąż brakuje czasu dla dzieci i małżonka: pieniądze zamiast miłości. Codzienna modlitwa i niedzielna Eucharystia zaczynają być wtedy stratą czasu. Kontakt z Bogiem staje się coraz słabszy. Ubywa oliwy w lampie wiary. Ludzie tacy żyją w ciągłym stresie i niepewności o jutro. Z braku czasu, są przecież inne ważniejsze obowiązki i sprawy do załatwienia, wciąż na później pozostawia się napełnienie swej lampy oliwą. Gdy będę na emeryturze, to wszystko nadrobię, mam jeszcze czas – słyszy się nieraz. Skąd to wiesz człowieku…
„Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.” (Mt 25, 13)
Bracie i Siostro!
A Ty, gdzie byś siebie postawił? W której znalazłbyś się grupie: Panien mądrych czy głupich? Jak wygląda lampa Twej wiary? Czy pełna jest oliwy: modlitwy, dobrych uczynków? Czy Twoje światło tak świeci przed ludźmi, aby widząc Twoje dobre czyny chwalili „Ojca, który jest w niebie” (Mt 5, 16)? Jeśli tak, to spokojnie możesz oczekiwać Pana, idąc, pomimo trudności wąską drogą prowadzącą do życia wiecznego, ku wiecznemu szczęściu. Odnalazłeś już prawdziwą drogę do szczęścia.
A może postawiłbyś się w gronie głupich Panien. Może lampa Twej wiary jest już prawie bez oliwy? Może jej knot już ledwie się pali lub zdążył już zgasnąć? A może, co gorsza, wyrzuciłeś lampę swej wiary gdzieś w kąt? Może wciąż na później odkładasz nabycie oliwy? Może tłumaczysz się, że brak ci czasu na modlitwę, spowiedź odkładasz na później, nie posilasz się Ciałem Chrystusa na tej trudnej drodze codziennego życia i nie czynisz wokół siebie dobra? Na nic, Bracie i Siostro, nie przyda Ci się wiedza o tym, że Pan przyjdzie, skoro Go nie ma w Twej duszy, brak Go w Twoim sercu i umyśle, nie mówi On wcale przez Ciebie. Czy jesteś pewien, że zdążysz kupić oliwy do Twojej lampy przed przyjściem Pana? Możesz nie zdążyć jak owe głupie Panny z dzisiejszej Ewangelii. Możesz się z Bogiem rozminąć. Może to dzień ostatni w Twym życiu – jak śpiewamy w piosence. Możesz nie zdążyć na ucztę weselną, drzwi zostaną przed Tobą zamknięte. Czy nie budzi to w Tobie niepokoju?
Drodzy Bracia i Siostry!
„Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.” (Mt 25, 13)
„Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei.” (1 Tes 4, 13) – mówi nam dziś św. Paweł. Każdy z nas może dziś napełnić lampę swojej wiary oliwą sakramentu pokuty, przyjmując Ciało Chrystusa w Eucharystii jako pokarm na drogę, modląc się dziś, aby ta moc płynąca z Eucharystii „trwała w nas i przemieniała nasze życie” (Modlitwa po Komunii).
Otrzymujemy znów kolejną szansę, aby rozpalić w sobie na nowo to światło otrzymane na Chrzcie świętym w postaci zapalonej świecy. Mamy żyć w światłości, abyśmy mogli w wierze i ufności wyjść na spotkanie przychodzącego Pana (zob. Obrzęd Chrztu Dzieci), którego czasu: dnia i godziny przybycia nie znamy.
Bóg chce nam dać największe szczęście, którego tak bardzo pragniemy. My ze swej strony musimy jednak pozbyć się tego wszystkiego, co nam przeszkadza stanąć w prawdzie przed Bogiem i prawdziwie kochać bliźnich. Wtedy odnajdziemy prawdziwą drogę do szczęścia. Ale czy My jesteśmy na to gotowi?