Drodzy Bracia i Siostry!
Kiedy słyszymy od kogoś słowa „musisz się nawrócić” czy „modlę się o Twoje nawrócenie”, to wtedy jakoś wewnętrznie i zewnętrznie buntujemy się. Nawracać się przecież muszą wielcy grzesznicy, ale ja? A przecież Jezus, wskazując na potrzebę ciągłego nawrócenia oraz faryzejską postawę, że ja to już jestem święty i wspaniały, przypomina, kiedy ludzie wokół w jakiś nieszczęściach, które spotkały innych, widzą karę Boga: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie” (por. Łk 13, 3).
W świetle tych słów Jezusa nie dziwią słowa, które od tego adwentu aż do końca roku liturgicznego będą nam towarzyszyć we wspólnocie Kościoła: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (por. Mk 1, 15b). Najpiękniejszym życzeniem, jakie jako człowiek mogę usłyszeć, to słowa że ktoś życzy mi nawrócenia, że modli się o moje nawrócenie.
Tylko bowiem wtedy, gdy ono stanie się moim udziałem, mogę być pewny mojego zbawienia, do którego zaprasza mnie Chrystus. W chwili chrztu świętego zostałem zaproszony do tej wspólnoty zbawienia, gdy naznaczony zostałem Chrystusowym Krzyżem oraz ochrzczony w imię Trójcy Świętej, w mocą Ducha Świętego. Wtedy stałem się świątynią Boga, która wciąż potrzebuje oczyszczenia.
Drodzy Bracia i Siostry!
Czas rekolekcji, to czas szczególnego zatrzymania się nad Bożym Słowem, nawrócenia i uwierzenia temu Słowu. To czas, jaki daje nam Bóg abyśmy się nawrócili i uwierzyli w Ewangelię. Co zatem dziś, na początku tych rekolekcji mówi do nas Bóg przez swoje Słowo?
Prorok Izajasz przypomina, że brak nawrócenia prowadzi człowieka do upadku, a tym samym do pogrążenia się w smutku i beznadziejności. Natomiast nawrócenie i wierność Bogu daje prawdziwą wewnętrzną radość, choć trudności i problemy na drodze Bożych Przykazań nie znikają.
Słowo, które wciąż do nas kieruje Bóg dla naszego nawrócenia mówi nie do rozumu, ale pragnie poruszyć nasze serce. Największą bowiem odległością na świecie jest między rozumem i sercem, to sytuacja przejścia od tego, że coś wiem, ale tym mam żyć w codzienności.
Dobra Nowina o zbawieniu, jaką proponuje nam Bóg wzywa do nawrócenia czyli przygotowania dróg Panu. Ale ona w tym wezwaniu nie poniża człowieka, jak to często czyni słowo ludzkie, ale wzywając umacnia na tej drodze.
Dobra Nowina w spotkaniu z moim grzechem niesie mi nadzieję: nie bój się, oto Pan Bóg przychodzi z mocą. Tą mocą jest Jego Słowo przez, które nas pasie i prowadzi do drogach życia.
Nasz dobry Bóg otacza nas swoim ramieniem, obejmuje w naszych trudnościach i okazuje nam swoją czułość i troskę. Bezbronne jagnięta otacza opieką i niesie je blisko swojego serca. Owce karmiące, czyli przekazujące życie, prowadzi łagodnie (por. Iz 40, 1-5. 9-11). Taki Bóg objawia się nam dziś na początku naszych adwentowych rekolekcji, kiedy może kolejny raz w swoim życiu doświadczamy goryczy jakiejś porażki w życiu zawodowym, rodzinnym czy duchowym.
A jak wielką gorycz musi czuć Bóg, który proponując nam drogę nawrócenia i wiary w Jego Ewangelię, spotyka się z obojętnością czy nawet odrzuceniem. Przecież On chce nas ocalić z tego wszystkiego, co jest goryczą w naszym sercu, wydobyć z tego wszystkiego co wyznajemy na początku Eucharystii, kiedy mówimy „zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem” (por. akt pokutny).
On daje nam soje Słowo, aby naznaczyło błogosławieństwem, jak przed Ewangelią, nasze myśli, słowa i serce, a tym samym pozwoliło iść drogą Bożą. W ten sposób wołamy „Okaż swą łaskę i daj nam zbawienie” (por. refren psalmu).
Pragniemy tego zbawienia, które jest owocem Bożej łaski, a Boża łaska to darmowy dar Boga dla mnie. Każda łaska wykorzystana, to moja wygrana, objawiająca się w nawróceniu, a każda łaska zmarnowana, to moja życiowa porażka. Moim szczęściem jest bowiem zmiana, przemiana, powrót w moim życiu na drogi Boże.
Nasz Bóg jest cierpliwy i daje czas, bo nie pragnie śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i miał życie (por. Ez 33,11). Nam ludziom, którzy przyzwyczailiśmy się to tego, że w naszym funkcjonowaniu jest system nagród i kar, czasem wydaje się że Bóg powinien ukarać, a zwleka z karą. Tymczasem On wciąż daje szansę, w odróżnieniu od nas ludzi, ale pragnie szczerego nawrócenia czyli odrzucenia zła, które dotąd zajmowało pierwsze miejsce w życiu.
Nawrócić się, jak wskazuje nam św. Piotr, to być w swoim postępowaniu pobożnym i świętym, co jednak nie oznacza świętoszkowatym czy dewotem. Nawrócenie jest nam potrzebne, aby nie bać się spotkania z Panem na końcu czasów, bo ono wyzwala nas z lęku.
Nawrócenie powoduje, że rozsypuje się egoizm, próżność, lenistwo czy zatwardziałe serce i to wszystko wobec miłości Boga. Radość zbawienia rodzi w nas prawo miłości, a nawrócić się, to przyjąć w pełni od Boga to prawo. Trzeba jednak uczyć się go wciąż na nowo, wtedy kiedy spotkamy się w życzeniami nawrócenia, to będziemy wdzięczni, a nie będziemy czynili wyrzutów przez zaciśnięte zęby (por. 2 P 3, 8-14).
Drodzy Bracia i Siostry!
Wezwanie, które przed chwilą usłyszeliśmy przed Ewangelią, że mamy prostować drogi dla Pana, wskazuje wyraźnie, że nawrócenie mamy rozpocząć od siebie, a nie – jak to często lubimy robić – od innych. To my przecież dla innych mamy stać się tym znakiem nadziei, który prowadzi do nawrócenia, ale dopiero gdy sami się nawrócimy.
Ewangelia pokazuje nam drogę nawrócenia czyli uzdrowienia myśli, słów i czynów. Ewangelia to uwierzenie w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. W ten sposób staje się ona początkiem przemiany, bo kto poznał prawdziwie Jezusa, ten już nie może być takim samym człowiekiem, jakim był przed tym spotkaniem. Widzę w ten sposób, że jeśli grzeszę myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, to Jezus wciąż nie jest dla mnie początkiem.
Jan Chrzciciel stał się znakiem zapowiadającym zbawienie w Jezusie Chrystusie. Czynił to poprzez dawanie świadectwa własnym życiem: czynił dobro i go nie zaniedbywał. Czynił to przez autentyczne słowo, które wzywało do nawrócenia, gdyż wszystko co mówił wypływało od Boga a nie było czynieniem czegoś na pokaz wobec krewnych czy znajomych. Czynił to wreszcie przez zmianę myślenia najpierw swojego a później innych, by odrzucić wygodnictwo w swoim myśleniu i działaniu. Przede wszystkim jednak nie zatrzymywał wzroku na sobie, ale wskazywał na początek, na tego, który ma noc, na Jezusa Chrystusa.
Przed chwilą modliliśmy się na początku Eucharystii, aby troski doczesne nie przeszkadzały nam w dążeniu na spotkanie z Jezusem Chrystusem, a nadprzyrodzona czyli pochodząca od Boga mądrość kształtowała nasze czyny i w konsekwencji doprowadziła nas do zjednoczenia z Chrystusem.
Taki będzie też cel naszych rekolekcji adwentowych, kiedy w czasie porannych spotkań będziemy koncentrowali się na słowach „nawracajcie się” i rozważali wypowiadane każdej niedzieli słowa: „zgrzeszyłem myślą, uczynkiem i zaniedbaniem”. Skorzystajmy wszyscy z tej drogi, jaką dają nam tegoroczne rekolekcje, by pozwolić Bogu by przez naszą wiarę w Ewangelię dokonało się nasze prawdziwe nawrócenie. Amen.