Nie byle jaka przemiana, ale najlepsza

Drodzy Bracia i Siostry!

Czas, jaki obecnie przeżywamy, to czas owocowania truskawek. Kiedy przychodzi nam je kupić, to najpierw staramy się wybrać najlepsze, te które nam się podobają, jednym słowem cieszą oko. Chcemy jednocześnie wybrać najlepsze, najsłodsze i dlatego często je próbujemy, bo jak inaczej można to sprawdzić. Nie wystarczy bowiem, że owoc będzie dobrze wyglądał, choć dziś tak wielu ludzi kupuje, ale on jeszcze musi być zdatny do spożycia.

Kiedy tak myślimy o tych truskawkach, to wiemy też ile potrzeba było różnych czynników i okoliczności, aby one spełniały nasze oczekiwania. Owoc przecież potrzebuje odpowiednich warunków, takich w sam raz. Gdy będzie za mało wody, to owoce będą wyschnięte i małe, gdy będzie za mało słońca, to owoc będzie kwaśny i niedojrzały, a gdy będzie za dużo wody to po prostu zgnije. By owoc spełniał nasze oczekiwania wszystkiego musi być w sam raz.

Tak samo jest z naszą wiarą i pobożnością, która by nam samy „smakowała” i także „smakowała” innym, potrzebuje odpowiednich czynników do swojego rozwoju. Czas misji fatimskiej, który przed nami a który dziś wieczorem specjalnym nabożeństwem rozpoczynamy, to czas odpowiedniego dostosowania składników, by wydać dobre owoce.

Czas misji fatimskiej, jaki przeżywamy, to czas szczególny, gdyż jest to czas Roku Świętego Miłosierdzia, szczególnego czasu łaski Pana Boga. Czas misji fatimskiej to również czas szczególny, bo ma nas przygotować na 100. lecie objawień w Fatimie, jakie będziemy przeżywali w 2017 roku, poprzedzając go rozważaniami na temat misji Anioła, który te wydarzenia zapowiedział i na nie dzieci przygotował.

Kiedy spojrzymy na dzieci fatimskie: bł. Franciszka, bł. Hiacyntę i późniejszą s. Łucję, to zobaczymy ich wiara, pobożność, zrozumienie tajemnic objawienia owocowała stopniowo. Najpierw było przecież spotkanie z Aniołem w 1916 roku, jako przygotowanie na przyjście Matki Bożej w roku 1917. Gdy zaś objawiła się dzieciom Pani Fatimska, to przez kolejne miesiące od maja do października czyniła to stopniowo, objawiając kolejno jakie orędzie chce przekazać światu za ich pośrednictwem.

Drodzy Bracia i Siostry!

W czasie tej Eucharystii, którą rozpoczynamy naszą misję fatimską, usłyszeliśmy Ewangelię o Weselu w Kanie Galilejskiej (por. J 2, 1-11). Tekst dobrze nam znany, gdyż często przez nas słyszany, ale chcemy na niego spojrzeć przez pryzmat szczególnej obecności Maryi w tym wydarzeniu. Sami zresztą w czasie tych misji fatimskich mamy doświadczyć tej tajemnicy w następnych dniach.

Wesele to uroczystość radosna, ale jak to niektórzy wiedzą z doświadczenia także zajmująca wiele czasu: przygotowanie uroczystości, zaproszenie gości, dopilnowanie wszystkiego. Zjawiło się wielu zaproszonych gości, a wśród nich jest Jezus i Jego uczniowie. Być może chciano podnieść prestiż tego wydarzenia, zapraszając znanego Nauczyciela i Jego uczniów.

O Maryi Ewangelia wspomina, że „była tam Matka Jezusa”. Może to oznaczać to, że była ona w jakiś sposób zaangażowana w pomoc w przygotowaniach tej uroczystości, bo słudzy bez dyskusji zgadzają się na Jej polecenie. Potwierdzi to później fakt, że Maryja zauważyła brak wina, którego braku nie zauważyli inni goście uroczystości.

Maryja, gdy zauważa ten brak, nie krytykuje, nie gani, nie rozpowiada, ale szuka pomocy tam, gdzie rzeczywiście można ją znaleźć czyli u Jezusa Chrystusa. Maryja, pomimo na pierwszy rzut oka, wymijającego dialogu z Jezusem, nie zraża się i dalej ufa bezgranicznie w Jego pomoc.

Potwierdzeniem tej postawy jest to, że Maryja wskazuje sługom „zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. W ten sposób Maryja daje wskazania sługom, ale nie wyręcza Jezusa w Jego misji, nie wypcha się na siłę w Jego miejsce. Ona podprowadza człowieka i pozwala Bogu działać.

Okazuje się, że aby mógł dokonać się cud, potrzebne są zwykłe, codzienne, ludzkie rzeczy. Wykorzystane przecież zostaje 6. stągwi kamiennych, przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, których każdego dnia używano i które zrosły się z tym domem i domownikami, jako naturalny element.

To jednak nie wystarcza, bo te stągwie byłby puste, gdyby nie zaufanie sług do słów Maryi i do poleceń Jezusa. Przecież słudzy, słuchający Jezusa, czynią rzeczy coraz bardziej niedorzeczne: najpierw wlewają wodę, a później mają ją zanieść staroście weselnemu. I wtedy okazuje się, że wino nie jest byle jakiej jakości, co więcej nie jest dobre, ale jest bardzo dobre.

Ten znak miłości Boga i Jego troski o człowieka i jego nawet najprostsze, najzwyklejsze sprawy, rodzi chwalenie Boga za Jego dobroć. Jednak przede wszystkim rodzi wiarę w sercach uczniów, gdyż Ewangelia powie nam: „uwierzyli w Niego Jego uczniowie”.

Drodzy Bracia i Siostry!

My dziś również z Maryją wchodzimy do Kany Galilejskiej, zaproszeni na te misje fatimskie. Ona troszczy się o nas i o ten czas. Ona prowadzi do Jezusa i Go nie zasłania. Ona dokładnie zauważa jak bardzo brakuje wina wiary w nas, ale w tym wszystkim nas nie ocenia, nie szufladkuje. Ona robi jedno: prowadzi do Jezusa i mówi nam dziś, na początku tych misji fatimskich, „zróbcie wszystko, co On wam powie”.

Dziś, gdy pozwalamy się Maryi prowadzić do Jezusa, Jezus chce abyśmy ofiarowali Mu te stągwie naszej codzienności ze wszystkim, co w nich jest, choć może czasem nawet wstydzimy się znajdującej się w nich zawartości. Jezus chce, abyśmy Mu zaufali na wzór Maryi, bo wtedy są możliwe rzeczy, których się nie spodziewamy.

Dziś, gdy rozpoczynamy naszą misję fatimską, Jezus chce abyśmy zostali świadkami cudów Jego Miłosierdzia. Świadkami cudów nie takich sobie, nie dobrych, ale najpiękniejszych. Jezus, otwierając nam oczy na te cuda, które czyni, chce pobudzić nas do chwalenia Boga, przez wiarę chce wlać otuchę w nasze serca i uczynić z nas narzędzia wobec innych ludzi, aby i oni chwalili Boga i mieli nadzieję.

Jeśli pozwolimy, aby ta Ewangelia – Dobra Nowina – stała się naszą historią, to cud przemiany będzie mógł się dokonać w tych dniach misji fatimskiej, a owoce naszej wiary i pobożności nie tylko będą pięknie wyglądały, ale smakowały nie tylko nam, ale też i ludziom, którzy na drogach codzienności nas spotykają. Amen.