Drodzy Bracia i Siostry!
Wracamy dzisiaj pamięcią do wydarzeń sprzed 80. laty. Do wydarzeń, które rozegrały się w nocy z 20 na 21 lipca 1943 roku, a właściwie już nad ranem i w sam dzień, gdy odbywała się pacyfikacja Radwanowic. Zamordowano wtedy 30 osób, 20. oddzielonych po brutalnych torturach i przesłuchaniach oraz 10. których odliczono pozostałym, bo bestialskim Niemcom potrzeba było jeszcze okrutniejszego widowiska, by zastraszyć okoliczną ludność. Było to 28. mężczyzn i 2. kobiety, najmłodsza z ofiar miała lat 17, a najstarsza 52. Ich imiona wyczytaliśmy wraz z wiekiem na początku tej Eucharystii.
Wracamy dzisiaj do wydarzeń tragicznych, ale świadczących o bohaterstwie Ofiar niezależnie od ich wieku, kiedy spokojna wieś Radwanowice została otoczona przez 1500. niemieckich żołnierzy i 500. granatowych policjantów. Wracamy do tego co wydarzyło się w stodole przeznaczonej do zupełnie innych funkcji niż sala tortur, a rolnicze narzędzia do czego innego niż zadawanie cierpienia. Myślimy o cenie jaką zapłaciły Ofiary pacyfikacji za wsparcie antyniemieckiej konspiracji doświadczając okrucieństwa posuniętego do granic barbarzyństwa.
Uczyniła to nie tylko nieludzka, ale też i bezbożna władza niemiecka, a nie jacyś mityczni germanie czy naziści. To Niemcy dokonali tej okrutnej zbrodni, tak samo jak w wielu wsiach małopolskich, które w tym czasie doświadczyły pacyfikacji. To Niemcy dokonali tej okrutnej zbrodni na niewinnych ludziach, którym nawet odmówiono przyzwoitego, godnego i chrześcijańskiego pochówku, ustawienia na ich grobie krzyża.
To jednak nie złamało miejscowej ludności, bo choć dołu do którego wrzucono ofiary pilnowały straże, to jednak wciąż na tym grobie pojawiały się świeże kwiaty. Widać zatem, że to co się wydarzyło nie złamało tych, którzy przeżyli i byli świadkami tej okrutnej niemieckiej zbrodni, bo mimo szykan, zakazów i straży, wciąż pamiętali o zamordowanych a zaraz po wojnie urządzili im pogrzeb na rudawskim cmentarzu, na który udamy się po zakończeniu tej Eucharystii, by pomodlić się na grobie pomordowany
Drodzy Bracia i Siostry!
80. lat temu na naszej ziemi, polskiej ziemi, małopolskiej ziemi, rudawskiej ziemi, rozegrała się tajemnica nieprawości „mysterium iniquitatis”, które miało pogrzebać Boga i nadzieję w sercach ludzi pacyfikowanych Radwanowic i całej okolicy. Miało zwłaszcza jednak pogrzebać ducha narodowego i nadzieję na odzyskanie wolności, a dziś – za naszą wschodnia granicą – rozgrywają się przecież podobne, okrutne zbrodnie na niewinnej ludności.
Św. Jan Paweł II, który sam na tej małopolskiej ziemi był bezpośrednim świadkiem tego niemieckiego bestialstwa w książce „Pamięć i Tożsamość” wskazał: „Społeczeństwo nie tylko odrzucało hitleryzm jako system zmierzający do zniszczenia Polski…, ale w swym oporze trzymało się wartości o wielkiej pozytywnej treści… W owych czasach było to odzyskiwanie i potwierdzanie fundamentalnych wartości, jakimi społeczeństwo żyło i jakim pragnęło pozostać wierne” (por. „Pamięć i Tożsamość”: 9. Nauka z najnowszej historii).
Będąc świadkami niemieckiego bestialstwa, panoszenia się rasy niemieckich panów, którym wydawało się że są jedynymi panami życia i śmierci, społeczeństwo wiedziało – jak wskazuje dalej papież Polak – że „żyć tak, «jakby Bóg nie istniał», to znaczy ustawiać się poza współrzędnymi dobra i zła, to jest poza tym kontekstem wartości, których On sam, Bóg, jest źródłem” (por. „Pamięć i Tożsamość”: tamże).
Dlatego, mimo grożącego niebezpieczeństwa i konsekwencji z jakich wszyscy mieszkańcy Radwanowic zdawali sobie sprawę, walczyli o wolność, o moc samostanowienia o sobie, o Polskę. Czynili to zdając sobie sprawę – znów używając słów św. Jana Pawła II z książki „Pamięć i Tożsamość” – że „Ojczyzna jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli i jako taka, jest też wielkim obowiązkiem. Analiza dziejów dawniejszych i współczesnych dowodzi, że Polacy mieli odwagę, nawet w stopniu heroicznym, dzięki której potrafili wywiązywać się z tego obowiązku, gdy chodziło o obronę ojczyzny jako naczelnego dobra” (por. „Pamięć i Tożsamość”: 12. Patriotyzm).
Drodzy Bracia i Siostry!
Te słowa św. Jana Pawła II dobrze charakteryzują naszych Bohaterów z Radwanowic. Te słowa jednak zadają też nam żyjącym dziś pytanie o to po co tu dziś jesteśmy na tej uroczystości ku ich czci? Te dwa słowa papieskiej książki „Pamięć i Tożsamość” wyjaśniają i oddają wszystko, gdyż jesteśmy tu dziś z powodu pamięci i tożsamości. Bez pamięci o tych, którzy przed nami żyli na tej polskiej i małopolskiej ziemi, którzy na tej ziemi oddali daninę swojej krwi za naszą wolność, nie ma naszej tożsamości. Ta tożsamość przecież wykuwana była na tej ziemi przez minione pokolenia, które pamiętały o daninie krwi pokoleń poprzednich.
Spróbujmy więc dziś w świetle Słowa Bożego odczytać po tych 80. latach od tego niemieckiego bestialstwa, ich ofiarę (por. Wj 11, 10 – 12, 14). Ofiara baranka paschalnego to znak przyszłego wyzwolenia w historii Narodu Wybranego, Izraela, gdy wychodził z ziemi egipskiej, ziemi niewoli, bestialskiego traktowania i poniżenia. Jednak w historii zbawienia, planie zapisanym przez Boga, Baranek paschalny to też zapowiedź Jezusa Chrystusa „Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata…” (por. J 1, 29) i dokona pełnego wyzwolenia świata i człowieka.
Krew tego baranka na odrzwiach i progach domów to znak przynależności do wspólnoty narodowej i religijnej, która jest gotowa by wyruszyć w drogę z kraju niewoli do ziemi wolności, by w ten sposób tworzyć swoją historię. Ta krew baranka paschalnego na odrzwiach i progach domów to znak ocalenia wspólnoty narodowej i religijnej od plagi niszczycielskiej, od ręki faraona, która podnosi rękę na Boga i drugiego człowieka.
W świetle tych słów odczytajmy dla taj tę ofiarę niewinnej krwi sprzed 80 laty. Krwi przelanej przez ludzi, którzy należeli do tej samej wspólnoty narodowej. To ludzie prześladowani za tworzenie historii, walkę o wolność, samostanowienie i Polskę poprzez tę pomocą jaką ofiarowali walczącym bezpośrednio z broną w ręku przeciw niemieckiemu okupantowi. To też ludzie przynależący do jednej wspólnoty religijnej, bo w czasie egzekucji niemieccy oprawcy zrywali z ich szyi medaliki i szkaplerze, pokazując pogardę dla Boga i wiary.
Drodzy Bracia i Siostry!
Po co była ta danina niewinnie przelanej krwi? Do czego da danina przelanej krwi wzywa nas dzisiaj i o czym przypomina znacząc od tylu już lat odrzwia i progi naszego ojczystego, polskiego i małopolskiego domu? Mówi nam wciąż to samo o przynależności do wspólnoty narodowej i religijnej, by również i dziś niosła ocalenia… Pokropmy na nowo tą szlachetną i niewinną krwią odrzwia i progi naszych serc, mieszkań, a nade wszystko ojczystego i małopolskiego domu, aby wynieść naukę na przyszłość, by nie utracić tego co najważniejsze.
Niemieccy oprawcy pomordowanych mieszkańców Radwanowic nic a nic nie zrozumieli słów z dzisiejszej ewangelii (por. Mt 12, 1-8): „Gdybyście zrozumieli, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary», nie potępialibyście niewinnych”. Oni nie zrozumieli, ale czy my dziś rozumiemy te słowa we wspólnocie narodowej i religijnej? Czy rozumiemy czym dla nas są wydarzenia przelanej niewinnie przed 80. laty krwi mieszkańców Radwanowic?
Niech w zrozumieniu daniny tej przelanej dla nas krwi pomogą nam słowa innego świadka tamtych mrocznych czasów bł. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, wypowiedziane przed niemal 45 laty, a które nic a nic nie straciły na aktualności wobec naszych aktualnych polskich swarów: „Bądźcie odpowiedzialni za ład społeczny i moralny, ład myśli i uczuć, odpowiedzialni za przyjęte na siebie obowiązki, za miejsce, jakie zajmujecie w Ojczyźnie, w narodzie, w państwie, w życiu zawodowym. Tą drogą idzie się do wielkości. A narodowi potrzeba wielkości. Nie myślcie, że naród może wypełnić swoje zadanie tylko z pomocą ludzi bez wyrazu, którzy żyją byle jak, aby przeżyć, aby jakoś się odkuć… Łatwizna życiowa jest największym wrogiem współczesnej Polski. Nie tylko niekompetencje, ale i nieuczciwość ludzi kompetentnych, wykształconych, znających swoje zadania, nawet dobrze uposażonych, może doprowadzić do straszliwej katastrofy naszej Ojczyzny” (Przemówienie z 1979 roku). Amen.