Wierność wierze ponad własne życie

Czytania na nabożeństwie Słowa Bożego:

I czytanie – Rz 8, 31-39

Ewangelia – J 17, 6-19

 

Drodzy Bracia (i Siostry)!

Wielu z nas już zapewne gdzieś słyszało o męczennikach z Pratulina: Wincentym Lewoniuku i jego 12. towarzyszach. Męczennicy ci są jednak bardziej znani w kościele grecko-bizantyjskim, unickim oraz w diecezji siedleckiej, niż szerszemu ogółowi wiernych. Zachciejmy i my, dziś, w tym kolejnym dniu Oktawy modlitw o Jedność Chrześcijaństwa, przyjrzeć się ich życiu: kim byli?, jaka była ich wiara?, dla jakich wartości poświęcili swoje życie?

Drodzy Bracia (i Siostry)!

„Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej” (Rz 8, 35), to słowa św. Pawła do Rzymian, które mogliśmy usłyszeć przed chwilą w pierwszym czytaniu. Dobrze zrozumieli je pratulińscy męczennicy, wierni Kościoła unickiego, świadkowie Ewangelii – męczennicy: Wincenty Lewoniuk, Daniel Karmasz, Łukasz Bojko, Bartłomiej Osypiuk, Onufry Wasyluk, Filip Geryluk, Konstanty Bojko, Anicet Hryciuk, Ignacy Frańczuk, Jan Andrzejuk, Konstanty Łukaszuk, Maksym Hawryluk, Michał Wawryszuk. Większość z nich była ojcami rodzin, a jedynie dwóch kawalerami. Najmłodszy z nich miał lat 19, a najstarszy 50.

Ci prości, ubodzy i cierpiący za wiarę ludzie, nie ugięli się nawet wobec gróźb władz carskich. Parafianie z Pratulina sprzeciwili się bowiem postanowieniu urzędników carskich, którzy zmusili miejscowego duszpasterza unickiego do opuszczenia Pratulina i chcieli na jego miejsce obsadzić proboszcza wyznaczonego i podporządkowanego władzom carskim. Nie pomogły kontrybucje nakładane na wieś i jej mieszkańców, oni pozostali wierni swojemu sumieniu i wierze swoich ojców. Nie chcieli przyjąć narzuconego im duszpasterza. Jednak największy egzamin wiary przyszło Wincentemu Lewoniukowi i 12 towarzyszom zdać 24 stycznia 1874 roku.

W tym dniu do Pratulina przybyła carski naczelnik powiatu Kutin wraz z wojskiem kozackim pod dowództwem pułkownika Steina. Chcieli siłą wprowadzić do cerkwi proboszcza narzuconego przez władzę. Naprzeciw uzbrojonych żołnierzy, przed drzwiami kościoła, stanęli bezbronni parafianie pratulińscy. Na ich czele znalazło się 13. mężczyzn. Oni to z krzyżem w ręku jako jedyną bronią i śpiewem „Kto się w opiekę…” zostali zastrzeleni przez rosyjskich żołnierzy. Wydarzenie to przedstawia obraz umieszczony na ołtarzu. Jeden z nich Daniel Karmasz, trzymając chwilę przed śmiercią krzyż w ręku, mówił otaczającym go ludziom, że tu odbywa się „nie bitwa o kościół, ale walka za wiarę i Chrystusa”. Natomiast Feliks Osypiuk przed samą śmiercią potwierdził to przekonanie, mówiąc, że giną „za Boga i wiarę”. Jedni zginęli na miejscu, inni śmiertelnie ranni dogorywali w swoich domach. Ci ludzi nie żywili urazy i nienawiści do swoich oprawców, ale modlili się za nich i cieszyli się, że mogli oddać życie za wiarę.

Drodzy Bracia (i Siostry)!

„… ani śmierć, ani życie (…) ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38-39). Kościół polecił odczytać te słowa na wspomnienie męczenników z Pratulina, słowa, które najbardziej pasują do ich świadectwa wiary. Czego mogą oni nauczyć nas? Jakie pozostawili po sobie dziedzictwo?

Papież Jan Paweł II, w Rzymie, w czasie beatyfikacji bł. Wincentego Lewoniuka i 12. towarzyszy 6 października 1996 roku wypowiedział następujące słowa: „Oni dali świadectwo niezłomnej wierności Panu winnicy. Nie sprawili mu zawodu, ale zachowując jedność z Chrystusem, niczym latorośle z krzewem winnym, przynieśli oczekiwane owoce nawrócenia i świętości. Potrafili wytrwać nawet za cenę najwyższej ofiary. Jako wierni «słudzy» Pana, pełni ufności w moc Jego łaski, dali świadectwo swej przynależności do Kościoła katolickiego w wierności własnej tradycji wschodniej. Nie szczędząc siebie, męczennicy z Pratulina bronili nie tylko świątyni, przed którą ponieśli śmierć, ale także Kościoła, który Chrystus zawierzył apostołowi Piotrowi. Tego Kościoła, którego czuli się częścią jako żywe kamienie”.

Drodzy Bracia (i Siostry)!

Męczeństwo tych wiernych synów Kościoła unickiego jest dziedzictwem całego Kościoła w Polsce na nadchodzące trzecie tysiąclecie. Męczennicy pratulińscy nie tylko wnieśli wielki wkład w budowanie jedności Kościoła, ale ciągle uczą tego każdego z nas. Dali oni wspaniałe świadectwo wielkodusznej ofiary według słów Chrystusa do Ojca: „…zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno” (J 17, 11).

Męczennicy z Pratulina uczą nas wreszcie wierności krzyżowi Chrystusa. Ten krzyż był jedyną ich bronią i świadkiem ich męczeństwa 14 stycznia 1874 roku oraz stał się ich drogowskazem do nieba. Gdy któryś z nich padał śmiertelnie raniony, ten krzyż wędrował z rąk do rąk wiernych unitów. Ten krzyż każdy z męczenników nie tylko trzymał w ręce, ale przede wszystkim miał głęboko wyryty w swoim sercu jako znak miłości Boga oraz jedności Chrystusowego Kościoła. Wyrazem wiary w jednoczącą moc krzyża była dekoracja ołtarza w Siedlcach podczas ostatniej pielgrzymki papieskiej, gdzie Chrystus spinał swoimi ramionami rozpołowiony krzyż.  To właśnie dzięki temu krzyżowi męczennicy z Pratulina mogliby powtórzyć za św. Pawłem: „Jeśli Bóg z nami, to któż przeciwko nam?” (Rz 8,32). To właśnie przez ten krzyż i zdobytą palmę męczeństwa włączyli się oni w wielkie dziedzictwo wiary św. Jozafata Kuncewicza i całego Kościoła unickiego, doświadczającego cierpienia aż do naszych czasów.

Drodzy Bracia (i Siostry)!

Nowa Ewangelizacja potrzebuje właśnie takich świadków wiary, krzyża i jedności Kościoła. Potrzebuje ludzi naprawdę zakorzenionych w Bogu, którzy są gotowi ofiarować samych siebie w obronie wiary i jedności Kościoła, ludzi kochających Kościół i odpowiedzialnych za Niego. Dziś, na progu Trzeciego Tysiąclecia, świat potrzebuje tych, którzy rozpalą w sobie światło wiary i wniosą je w Trzecie Tysiąclecie. Pouczeni przykładem męczenników z Pratulina, módlmy się za ich wstawiennictwem, abyśmy mogli temu zadaniu sprostać. Amen.