Drodzy Bracia i Siostry!
Kiedy do naszego domu mają zawitać goście, zwłaszcza dawno nie widziani, to przygotowujemy dom na ich przybycie: sprzątamy mieszkanie i odświętnie stroimy stół. Co więcej, chcąc ich dobrze przyjąć i ugościć, przygotowujemy dla nich to co lubią. Jednym słowem czynimy wszystko, by czuli się dobrze. Kiedy już wreszcie przybędą i zawitają w progi naszego domu, to poświęcamy im czas, siadając z nimi przy stole i często nie możemy nagadać się do późna w nocy.
Czy jednak ten sam wysiłek uszanowania i ugoszczenia człowieka przenosimy na nasze spotkanie z Bogiem? To właśnie o tym mówi nam dziś Słowo Boże 16. niedzieli zwykłej w ciągu roku. Mówią nam o tym kolejne postacie, jakie przewijają się przez biblijne czytania: Abraham, św. Paweł oraz Marta i Maria.
Drodzy Bracia i Siostry!
Abraham (por. Rdz 18, 1-10a) pomimo swojego rozgoryczenia spowodowanego tym, że nie spełniły się obietnice Boga w czas wciąż płynie i oboje z Sarą są już starzy, przyjmuje Boga w gościnę. Najpierw krząta się, by wszystko dobrze przygotować: przynosi wodę do obmycia, z pomocą Sary przygotowuje i wypieka podpłomyki, przyrządza mięso we współpracy ze służącym, wreszcie podaje do tego twaróg i mleko. Stwarza zatem warunki zewnętrzne do przyjęcia Bożych Posłańców a z Nimi i samego Boga, ale później towarzyszy im stojąc czyli jest otwarty na łaskę Bożą, gotowy na jej przyjęcie i otwarty na Boże błogosławieństwo.
Święty Paweł (por. Kol 1, 24-28), pisząc że dopełnia cierpień Chrystusa w swoim życiu, nie mówi w ten sposób o tym, aby cierpieniach Jezusa na krzyżu czegoś brakowało. Pokazuje w ten sposób bardzo wyraźnie, że on nie chce dla Boga jedynie czegoś robić, aktywnie dbając o wiarę zewnętrzną. Dobrze przecież wie ze swojego doświadczenia osobistego, że kiedy prześladował uczniów Chrystusa, też bardzo drobiazgowo dbał o swoją wiarę wyrażaną na zewnątrz, ale była to droga błędna, droga do nikąd. On chce więc do Boga się upodobnić, zrobić Mu rzeczywiste miejsce w swoim sercu i w swoim życiu, by Bóg mógł też przez niego działać wobec innych ludzi, gdy będzie dawał o Nim świadectwo.
Wreszcie stają przed nami dwie siostry: Marta i Maria oraz ich dwie postawy wobec potrzeby ugoszczenia Jezusa w swoim domu (por. Łk 10, 38-42). Marta wciąż uwijająca się, troszcząca się o sprawy zewnętrzne, z całego serca chcąca ugościć Jezusa, zabiegana by przygotować wszystko na dobre przyjęcie Jezusa. Ma pretensje, że Maria się nie angażuje, słyszy że troszczy się o wiele a potrzeba mało albo tylko jednego. Po drugiej stronie zaś Maria, siedząca u stóp Jezusa jak pilny uczeń u stóp nauczyciela, nie przerywająca Mu, nie zagaduje gościa i nie bawi rozmową, ale słucha i robi wszystko by tego słowa nie stracić. To ona, zgodnie ze słowami samego Jezusa, wybrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.
Drodzy Bracia i Siostry!
Kiedy przychodzimy w niedzielę na Eucharystię i jednocześnie świętujemy ją spotykając się w gronie rodziny, nie tylko ważne jest to zewnętrzne przygotowanie: znalezienie czasu, przyjście czy odpowiedni szanujący Boga strój. Jednym słowem nie chodzi tylko o poświęcenie tego czasu jak Marta, ale przede wszystkim o słuchanie Słowa Bożego, aby ono nas skutecznie przemieniało i byśmy nim żyli jak Maria. Dlaczego?
Wtedy gdy będzie dla nas ważne spotkanie z Bogiem, stworzymy warunki do jego przeżycia oraz będziemy słuchali Jego słów i wypełniali je, to wtedy świętując niedzielę w gronie bliskich nie tylko przygotujemy dla nich odpowiednie warunki, gdy przyjdą do nas w gościnę, ale słuchając Boga nauczymy się w ten sposób słuchać siebie wzajemnie, a co za tym idzie bardziej siebie rozumieć. Amen.