Wolność i zniewolenie idą z sobą w parze

Drodzy Bracia i Siostry!

Dziś słowo „wolność” odmieniane jest w różnych sytuacjach przez wszystkie przypadki. Czynią to niemal wszyscy ludzie na całym świecie, ale jakże często inaczej tę wolność rozumieją, pojmują. Czasem jako prawdziwą wolność, a czasem jako samowolę, że mogę robić to co mi się żywnie podoba.

Każdy człowiek ma w sobie pragnienie wolności, każdy pragnienie być wolnym, a gdy nim nie jest. to wtedy ogromnie cierpi. Jednak potrzeba dorastania do prawdziwej wolności, która szanuje wartości, a nie się im przeciwstawia. O takiej prawdziwej wolności mówi dziś I czytanie mszalne z środy V tygodnia Wielkiego Postu (por. Dn 3, 14-20. 91-92. 95).

Szadrak, Meszak i Abed-Nego to ludzie prawdziwie wolni, nie mający w sobie lęku przed niczym i przed nikim. Oni są wierni swoim przekonaniom nawet za cenę życia i nawet wtedy, gdy ich zewnętrznie uwięziono, to oni są w swoim sercu wewnętrznie wolni.

Król Nabuchodonozor to postać, która chce zniewolić ludzi, wyznaczać obowiązujące wszystkich zasady, nawet za cenę łamania sumień swoich poddanych. Tym symbolem zniewolenia jest złoty posąg, któremu należy oddawać chwałę. Niby nic wielkiego, wystarczy wykonać mały zewnętrzny gest i po kłopocie, ale nie dla ludzi sumienia.

Szadrak, Meszak i Abed-Nego są przede wszystkim wolni od pokusy, której uległ król Nabuchodonozor, by stawiać siebie w miejscu Boga, który najlepiej ustalił zasady dla ludzi. Oni nie chcieli być nie tylko panami swojego życia, ale i życia innych ludzi. I na nic się zdają prośby, groźny czy Gniew Nabuchodonozora, kiedy oni zaufali prawdziwemu i miłosiernemu Bogu.

Szadrak, Meszak i Abed-Nego nie wystawiają Pana Boga na próbę, ale w swojej wewnętrznej wolności zdają się na Niego całkowicie i bez reszty, bo wiedzą że się nie zawiodą. Oni z Bogiem się nie targują, nie licytując się „Panie Boże jeśli spełnisz to o co proszę, to…”. Oni nie składają wobec Boga obietnic bez pokrycia.

Drodzy Bracia i Siostry!

O prawdziwej wolności i wyzwoleniu mówi dziś Jezus w Ewangelii (por. J 8, 31-42). Mówi o wyzwoleniu z tego wszystkiego, co nakłada na nas kajdany zła, słabości grzechu. Jezus pokazuje, że chce człowieka wyzwolić od niepokoju, lęku, zranień, egoizmu i kręcenia się wokół swoich spraw, od niespełnionych oczekiwań, pragnień i planów.

Szatan, jak zauważa Jezus, próbuje mieszać w tym dziele wyzwolenia i zachwycie prawdziwą wolnością. On, ojciec kłamstwa i niewoli, pokazuje wolność Chrystusa jako nienowoczesną, nie na dzisiejsze czasy, jednym słowem jako zniewolenie człowieka.

Jezus przypomina, że każdy grzech i trwanie w nim rodzi niewolę, a prawda ma moc wyzwalającą. Można bowiem usprawiedliwiać się przed Bogiem i ludźmi, mówiąc: „nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem, staram się żyć dobrze…” a tak do końca nie chcieć niewygodnej prawdy o sobie i starać się ukrywać ją za wszelką cenę.

Żydzi w Ewangelii albo są nieświadomi, albo nie chcą widzieć swojej niewoli i zakłamania. Oni boją się prawdy o sobie, ignorują ją a nawet walczą z Tym, który im tę prawdę przynosi. W ten sposób odrzucają słowa Jezusa, odrzucają zbawienie.

Dziś w czasie tej Eucharystii modliliśmy się: „oświeć serca Twoich dzieci”; „przemień dary w sakrament uzdrawiający nasze dusze” oraz „niech oczyści nasze serca ze złych skłonności i utwierdzi nas w przyjaźni z Tobą” (por. Kolekta, Modlitwa nad darami i Modlitwa po Komunii środy V tygodnia wielkiego postu).

Momentem naszego prawdziwego wyzwolenia oraz może bolesnego stawania w prawdzie przed Bogiem, sobą i innymi ludźmi, jest sakrament pokuty i pojednania. To właśnie spotkanie z Bożym Miłosierdziem jest mocą wyzwalającą z niewoli i zakłamania.

Drodzy Bracia i Siostry!

Panie dobrze wiedzą, że aby przepis się udał potrzeba jego dokładnego zastosowania, bo tylko wtedy można przygotować pyszne danie. Ważne są składniki, ich proporcje, czas przygotowania poszczególnych elementów oraz zastosowana temperatura. Panowie zaś wiedzą, że aby właściwie korzystać z jakiegoś urządzenia, to trzeba to zrobić zgodnie z instrukcją, jaka została do tego urządzenia dołączona. Jakże mało osób czyta jednak te instrukcje, a przecież producent zastrzega sobie, że nie przyjmuje napraw gwarancyjnych, jeśli urządzenie nie zostało właściwie zastosowano, zgodnie ze wskazaniami instrukcji obsługi.

Jaki zatem jest przepis na dobrą spowiedź? Jaką zastosować instrukcję obsługi, aby tę spowiedź dobrze przeżyć? Są to wciąż te same elementy. 5 elementów niezmiennych, służących nie do zapamiętania ale do zastosowania, do realizacji.

Potrzeba jednak, aby te 5. elementów zostało poprzedzone modlitwą do Ducha Świętego, aby dał światło do dobrego przeżycia tego czasu spowiedzi. Czasem mamy przed spowiedzią trudności, ale gdy każdego dnia przy wieczornej modlitwie podsumujemy swój dzień, to przed spowiedzią nie będzie problemu, aby to wszystko w świetle daru Ducha Świętego zebrać.

By widzieć wreszcie grzech i zło we właściwej perspektywie, która daje nadzieję, a nie przytłacza, potrzeba najpierw zobaczyć ogrom Bożego Miłosierdzia w swoim życiu. Potrzeba dostrzec otrzymane łaski, jakie stały się naszym udziałem od ostatniej spowiedzi świętej i za nie podziękować.

Wreszcie na końcu można przejść do tych 5. elementów przepisu na dobrą spowiedź czy instrukcji jej owocnego przeżycia.

Rachunek sumienia to przypomnienie sobie wszystkich swoich grzechów. Nie ma to być jednak formularz rozliczeniowy, jak w urzędzie skarbowym z cyframi po przecinku, ale zobaczenie stanu swojego serca. Zobaczyć najpierw grzechy ciężkie, ile ich było i dlaczego zostały popełnione, a następnie grzechy lekkie, by w ten sposób dążyć do większej doskonałości. I w takiej samej kolejności, najpierw ciężkie a następnie lekkie, je później wyznać w spowiedzi.

Żal za grzechy nie ma być czyniony ze strachu przed jakąś niewyobrażalną karą. Wtedy będzie to tylko żal Judasza, który zaprowadził go do beznadziei. Ma to być żal z miłości, jak w wypadku św. Piotra, który niesie nadzieję mimo tego, że swoim postępowaniem obraziło się Bożą Miłość.

Mocne postanowienie poprawy może pojawić się wtedy, kiedy dobrze zrobimy rachunek sumienia i wzbudzimy żal za grzechy. Wtedy będziemy bowiem wiedzieli, że to postanowienie nie może być bile jakie czy być jedynie słowną formułką w spowiedzi, ale ono ma być konkretne. Jednym słowem: wiem z czego mam się poprawić i mam plan jak to wprowadzić w życie. Oczywiście nie chodzi o wszystko od razu, bo nic z tego nie wyjdzie, ale warto pomiędzy jedną a drugą spowiedzią wybrać jedną rzecz i nad nią szczególnie pracować.

Dopiero w tym momencie może być mowa o szczerej spowiedzi czyli wyznaniu wszystkich grzechów, które mają zostać zatopione w oceanie Bożego Miłosierdzia. Dlatego do wyznanych grzechów, jeśli nie były celowo zatajone i ukryte, nie ma co wracać, bo to tak jakby nie wierzyć w to Boże Miłosierdzie. Zresztą na końcu spowiedzi mówimy „więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję” czyli ni mniej ni więcej, że powierzamy Bogu grzechy wyznane i te, których w tym momencie sobie nie przypominamy.

I na koniec zostaje jeszcze jedna, ostatnia już rzecz: zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźnim. Nie chodzi tu jedynie o odmówienie pokuty, bo o tym najczęściej pamiętamy, bo przecież kapłan nam zadał jakąś modlitwę. Mamy odmówić tę, a nie inną, a i tak jest ona niewielka w porównaniu do naszych grzechów. Największy problem mamy jednak z tym, aby wynagrodzić ludziom, a to oznacza oddać rzecz zabraną, naprawienie wyrządzonej krzywdy, odwołanie nieprawdziwego słowa

Tak dobrze przeżyta spowiedź, gdy zastosujemy wszystkie części przepisu i instrukcji, bo bez choćby jednej z nich spowiedź jest nieważna, to wtedy nie tylko będziemy mieli poczucie spotkania z Bogiem Miłosierdzia, ale także będziemy widzieli rozwój swojej wiary. Amen.