Drodzy Bracia i Siostry!
Jak każdej niedzieli znajdujemy się w szkole Jezusa Chrystusa. Nie jest to zwykła nauka, która potrzebna jest nam tylko do życia codziennego, ale coś więcej. Ta nauka, która płynie ze słów Jezusa Chrystusa daje życie wieczne. Zatrzymajmy się więc dziś na Słowie Bożym, na tym co Bóg chce do nas powiedzieć poprzez słowa Pisma świętego.
Możemy powiedzieć, że historia Marty i Marii została w Ewangelii wg św. Łukasza zapisana w sposób dość humorystyczny. Dla Marty ważniejsze było krzątanie się wokół obowiązków domowych i tylko to zaprzątało jej głowę, a tymczasem Maria wolała „siedzieć u nóg Pana” niż wypełniać obowiązki życia codziennego. Znając zasady gościnności możemy powiedzieć, że Marta postępowała według zwyczaju, a Maria według własnego wyboru. I nie oznacza to wcale, że Maria chciała być z Jezusem, a Marta nie. Obie pragnęły przebywać z Jezusem. Jezus jednak pragnie zwrócić Marcie uwagę, aby całe swe siły skoncentrowała na słuchaniu Go. Jezus bowiem pragnął, aby Marta zobaczyła, że Maria „obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona. Można powiedzieć, że jest to wezwanie skierowane do Marty, aby się odprężyła.
Ten fragment Ewangelii wcale nie prowadzi, jak czasem rozumieją niektóre osoby, do radykalnego rozdzielenia pracy i modlitwy, ale pragnie uświadomić nam, że najwspanialsze chwile w życiu przeżywa się ponad troskami i niepokojami z powodu narzuconych obowiązków. Rozumiemy to chyba szczególnie w tym okresie wakacji, kiedy udajemy się na urlopy i w tych chwilach doświadczamy radości i odprężenia.
Drodzy Bracia i Siostry!
Dzisiejsza Ewangelia uświadamia nam w tych porównaniach samego Jezusa Chrystusa bardzo ważną rzecz dla naszego życia duchowego. Wspaniale wyraził to Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński: „Życie wewnętrzne, duchowe, będzie zawsze podstawą i warunkiem mojego życia zewnętrznego, społecznego, pracy społecznej. A to życie wewnętrzne, wiemy jest przeżywaniem prawd Bożych”.
Tak samo, jak po okresie intensywnego wypoczynku urlopowego doświadczamy jakiegoś większego zapału do pracy, którą wykonujemy, tak samo dzieje się w wypadku naszego życia duchowego. Przebywanie z Bogiem na modlitwie dostarcza nam energii i siły do życia Słowem Bożym w codziennym życiu.
Niedawno, gdy byłem na Pieszej Poznańskiej Pielgrzymce na Jasną Górę z grupą z mojego rodzinnego Leszna, to w czasie wielu rozmów można było usłyszeć, że na Pielgrzymce jest zupełnie inaczej, czuje się ducha chrześcijańskiego. Zaraz jednak wiele razy słyszałem, że ten zapał mija, gdy przychodzi codzienność, szare życie. I gdy tak staraliśmy się wspólnie dojść dlaczego tak się dzieje, stwierdziliśmy, że środowiska, w których nie sprzyjają przeżywaniu wiary, pomimo tego, że tak wiele osób deklaruje się jako wierzące. Niestety wielu chrześcijan żyje tak jakby Boga nie było i na domiar złego jeszcze sprowadza z drogi dobra innych. Brakuje życia prawdami Bożymi, brakuje prawdziwego życia wewnętrznego, które wpływałoby na codzienne życie.
Drodzy Bracia i Siostry!
Do tego, aby właściwie godzić postawę Marty – zakrzątanej o codzienność i postawę Marii – zasłuchanej w słowa Jezusa, powołany jest każdy z nas. Trudność polega na tym, aby znaleźć właściwą równowagę pomiędzy tymi dwoma elementami. Tylko wtedy nasze życie codzienne będzie prawdziwie przeniknięte Bogiem. Czego zatem nam potrzeba?
Potrzebujemy, wbrew naszym czysto ludzkim sposobom myślenia, modlitwy i Eucharystii. Potrzebujemy tego, co stało się doświadczeniem Abrahama pod dębami Mamre, gdy przyjmował trzech wędrowców, którzy okazali się wysłańcami Boga. To doświadczenie spotkania z Bogiem stało się początkiem wielkiego szczęścia Abrahama i obietnicy, że stanie się ojcem wszystkich narodów. Bóg, którego spotkał obdarzył go wspaniałymi darami.
Czasem mówimy, że na modlitwę nie starcza czasu, że nie mamy kiedy pójść na Mszę świętą niedzielną. A tymczasem im więcej się staramy, zabiegamy o różne sprawy doczesne, to tym bardziej wymykają się one nam spod kontroli. Budowanie życia chrześcijańskiego bez modlitwy to tak, jakbyśmy stawiali dom bez fundamentów – wbrew wszelkim zasadom budowlanym. Psalmista mówi bardzo wyraźnie: „Jeżeli Pan domu nie zbuduje na próżno się trudzą Ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, daremnie czuwają straże”, a Jezus mówi w Ewangelii jeszcze dobitniej: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić”.
Potrzeba nam przełożenia doświadczenia wiary na codzienne życie: kontakty w rodzinie, miejscach pracy, wśród tych osób, które spotykamy na drogach codziennego życia. Chodzi bowiem o to, aby nasze spotkanie z Bogiem, to „przeżywanie prawd Bożych” nie miało miejsca tylko w świątyni, w kościele. Wtedy bowiem będziemy podobni do biblijnych faryzeuszów, którzy co innego mówili a co innego czynili. Naszymi mogą stać się słowa świętego Pawła: „Jest nią Chrystus wśród was – nadzieja chwały. Jego to głosimy, upominając każdego człowieka i ucząc każdego człowieka z całą mądrością, aby każdego człowieka okazać doskonałym w Chrystusie”. Głosić nie tylko słowem, ale przede wszystkim czynem wypływającym ze spotkania z Bogiem.
Często w ostatnich miesiącach i tygodniach zastanawiamy się skąd tyle nieładu w naszej Ojczyźnie, w naszym mieście, w naszych rodzinach i domach oraz miejscach pracy. Dlatego właśnie tyle kradzieży, afer, oszustw, eliminowania osób mówiących prawdę, niszczenia człowieka, który odważył się upomnieć o swoje prawa, że brakuje podstawy i warunku dobrego życia zewnętrznego: brakuje dobrze przeżywanego spotkania z Bogiem i życia tym, co Bóg do nas mówi.
Drodzy Bracia i Siostry!
W Afryce Zachodniej żyje plemię Jorubów. Jedzą oni przeważnie prawą ręką, którą myją przed i po posiłku. Nie wolno jeść lewą ręką, a podanie czegoś innej osobie lewą ręką uważane jest za zniewagę. Jeśli ktoś musi użyć lewej ręki, najpierw przeprasza, zanim coś zrobi. Zachować informacje w lewej ręce, która jest rzadziej używana, oznacza trzymać ją blisko serca i nic z niej nie uronić. Gdyby zatem rozmowa Jezusa z Martą odbywała się w warunkach tego plemienia brzmiałaby mniej więcej tak: Jezus: Marto! Marto!; Marta: Tak, Panie!; Jezus: Ile razy wypowiedziałem Twe imię?; Marta: Dwa razy; Jezus: Ile masz uszu?; Marta: Dwoje; Jezus: Do czego ci służą?; Marta: Do słuchania; Jezus: A więc zachowaj to, co chcę ci teraz powiedzieć, w lewej ręce, abyś nią nie jadła.
Jezus w swojej szkole wskazuje nam na wielką wagę naszego życia duchowego i na jego przełożenie na codzienne życie, zwykłe ludzkie sprawy. Jezus zaprasza nas, ale odpowiedź i tak pozostaje w naszej gestii. Możemy powiedzieć nawet, że to od nas zależy czy zrealizujemy to swoiste zadanie domowe: stały kontakt z Bogiem oraz uczciwe i dobre życie. Amen.