Cóż Ci Jezu damy za Twych łask strumienie

Zaprawdę ich służba jest najwznioślejsza spośród wszystkich, jakie istnieją, ponieważ tylko oni konsekrują i rozdzielają Ciało i Krew Pana. Tak więc ci, którzy ich nie szanują, popełniają większe zło od tego, które uczyniliby lekceważąc wszystkich innych ludzi tego świata

(Św. Franciszek z Asyżu).

Dostojny „srebrny” Jubilacie, ojcze Marku!
Drodzy Bracia i Siostry!

To piękne zdanie, wypowiedziane przez św. Franciszka z Asyżu, pokazuje dlaczego dziś na tej szczególnej Eucharystii się gromadzimy. Gromadzimy się bowiem, aby wraz z obecnym tutaj jubilatem, o. Markiem Modrzewskim OMI, naszym parafianinem, dziękować dobremu Bogu za Jego dary.

Jubileusz bowiem, to najpierw czas dziękczynienia. Czas okazywania wdzięczności najpierw Panu Bogu, a następnie drugiemu człowiekowi. To czas pewnego podsumowania otrzymanych od Boga i innych ludzi darów a jednocześnie czas, by uzmysłowić sobie wielkie ilości tych łask, które przez kapłańskie ręce zostały rozdzielone ludziom i zaowocowały wdzięcznością skierowaną do Boga.

Jednak jubileusz to także czas zanurzenia się na nowo w łasce Boga, a dzięki tej łasce nabrania nowego zapału, do tego aby w dalszym ciągu stawać się dobrym narzędziem w ręku Boga. Św. Eugeniusz de Mazenod, założyciel naszego Zgromadzenia, mówił bowiem: „trzeba grzać, płonąć i świecić” czyli jednym słowem w sposób pełny i jasny nieść Chrystusa najbardziej opuszczonym.

Św. Eugeniusz bardzo wyraźnie wyartykułował to czym jest kapłaństwo, kiedy pisał: „Jestem kapłanem! Trzeba nim być, by zrozumieć, co to znaczy. Ta jedyna myśl wprowadza mnie w strumień miłości i wdzięczności. (…) Jeśli Bóg doprowadził mnie do takiego stanu, to jak będę mógł odprawić Mszę… (…) Od dni poprzedzających moje święcenia, a zwłaszcza od momentu święceń, zdaje mi się, że lepiej znam Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Cóż stałoby się, gdybym Go poznał takiego, jakim jest?” (por. św. Eugeniusz de Mazenod, Lettre à son Directeur spirituel, monsieur Duclaux de 21-22 décembre 1811).

Dostojny „srebrny” Jubilacie, ojcze Marku!
Drodzy Bracia i Siostry!

Kapłaństwo, jak wskazuje Jezus w Ewangelii, jest służbą. Ta służba polega na tym, aby odpowiadać na pytania, jakie rodzą się w sercu człowieka, niezależnie od koloru skóry, wyznawanej religii czy zamieszkania na tym czy innym kontynencie. To pytania z dzisiejszej Ewangelii: „kim jest Bóg? jaki jest Bóg?”.

Być kapłanem Jezusa Chrystusa, to być ambasadorem Bożego Miłosierdzia, Bożej miłości, Boga, który jest bliski wobec człowieka. To szczególne zadanie na „Czerwonej Wyspie”, na Madagaskarze, gdzie pracujesz od 1992 roku, wcześniej przez 2. lata zatrzymując się na krótką chwilę we Wrocławiu, a później w czasie przygotowania do wyjazdu w Poznaniu i we Francji. Bóg dał Ci to zadnie w miejscu pięknym, ale jakże często targanym niepokojami społecznymi i politycznymi oraz biedą i opuszczeniem, w jakim żyje pojedynczy człowiek.

To Twoja realizacja słów św. Eugeniusza „wyciągając do nich swe ramiona, słudzy Jezusa Chrystusa przytulą ich do swego serca, rozleją balsam na wszystkie ich rany, by je uleczyć” (por. św. Eugeniusz de Mazenod, Kazanie wielkopostne o spowiedzi wygłoszone po prowansalsku w czwartą niedzielę wielkiego postu, 28.03.1913, w: EO I, t. 15, nr 115, s. 61).

Podejmujesz zadanie objawiania tej tajemnicy Boga bliskiego, tam gdzie pełnisz dziś swoją misjonarską, kapłańską i zakonną posługę. Zadanie jakże ważne wobec tak powszechnych wierzeń Malgaszy, że Bóg jest bogiem dalekim a tylko zmarli pośredniczą w kontakcie żywych z Bogiem, na co wskazują tamtejsze obrzędy pogrzebowe.

Dostojny „srebrny” Jubilacie, ojcze Marku!
Drodzy Bracia i Siostry

Przewodnikiem po tajemnicy kapłaństwa, za którą dziś w czasie tego jubileuszu dziękujemy, staje się dla nas dzisiejsze Boże Słowo. Ono zachęca nas dzisiaj, abyśmy trwali w dziękczynieniu i wołali: „Chwalmy na wieki miłosierdzie Pana” (por. refren psalmu).

Hiob, który w swoim życiu przeżywa cierpienie, samotność, odtrącenie, niepewność i opuszczenie, otrzymuje odpowiedź na pytanie o obecność Boga w swoim życiu i pośród tego wszystkiego, co go dotykało. W ten sposób odkrywał sens życie, które znajduje światło nadziei w zaufaniu Panu Bogu (por. I czytanie). To zadanie stawia przed Tobą, Drogi Jubilacie Bóg, abyś spotykanym na drogach życia „Hiobom” niósł promyk nadziei w ich często trudnym życiu.

Miłość Chrystusa, o której wspomina dziś św. Paweł, jest przynagleniem, by innym objawiać tę miłość. Miłość, która leczy i opatruje serce człowieka. Miłość, która nieustannie objawia się w tajemnicy Chrystusowego Krzyża i ma być głoszona drugiemu człowiekowi na wzór św. Eugeniusza de Mazenoda pośród najbardziej opuszczonych.

Bóg postawił Ciebie, Drogi Jubilacie, na Malgaskiej ziemi, abyś innym niosąc Chrystusa i sam stając się „nowym stworzeniem” sprawiał, że także i ci, którym posługujesz staną się „nowym stworzeniem” (por. II czytanie). Wtedy rzeczywistością staną się słowa oblackiego herbu: „Ewangelizare pauperibus misit me. Pauperes evangelizantur”(„Posłał mnie Pan, abym ubogim głosił Dobrą Nowinę”).

Ewangelia pokazuje nam, że choć Jezus stale obecny jest wśród swoich uczniów w ich zwykłej szarej codzienności, to jednak trudno im zauważyć Bożą troskę o nich, gdy przychodzi sytuacja kryzysowa.

Wiejący wiatr – znak przeciwności, trudu i niepewności oraz fale – znak tego co przerasta człowieka, przeraża i pokonuje, zdają się chwiać wiarą uczniów w Jezusa Chrystusa jako Pana i Zbawiciela.

Jednak znajdują oni wyjście z sytuacji, która wydaje się im groźna, gdyż wzywając Jezusa i Jego pomocy widzą swoją ludzką niewystarczalność. W ten sposób zwracają się do Boga o pomoc, ale w dalszym ciągu widząc „dzieła Boże” w uciszeniu burzy pytają „Kimże ON jest?”.

Jezus jednak pokazuje, że w takich trudnych sytuacjach potrzeba rzeczywistej wiary w Boga, a nie jak to czynią najpierw ze strachu uczniowie jedynie wyrzutu, że Boga nie interesuje los człowieka i pozwala na tę groźną sytuację. Potrzeba zaufania do Boga, że to co wydaje się szkodzić człowiekowi i niesie niepewność, zostanie pokonane i uleczone mocą samego Boga, by przynieść pokój serca (por. Ewangelia).

Kiedy Jezus, przed 25. laty w Obrze, przez posługę Arcybiskupa Jerzego Stroby namaścił Twoje dłonie, kiedy Kościół przekazał Ci najpierw w czasie święceń diakonatu przez posługę Biskupa Stanisława Napierały Księgę Ewangelii a następnie w czasie święceń kapłańskich patenę z chlebem i kielich z wodą i winem, to po to, abyś umacniał Jego uczniów w chwilach życiowych burz. Później przez posłanie przełożonych nakazał Ci to czynić Kościół przez ostatnie 23 lata na malgaskiej ziemi, by wlać w serca nadzieję i by ludzie, tam żyjący, uwierzyli w Ewangelię Chrystusa, która daje życie.

Dostojny „srebrny” Jubilacie, ojcze Marku!
Drodzy Bracia i Siostry!

Niech naszymi życzeniami dla Ciebie, drogi Jubilacie, staną się słowa św. Eugeniusza. Życzymy, byś jak On odczuwał bliskość Jezusa i mógł ciągle jak On mówić:

Odkąd jestem na ziemi, Bóg zawsze mnie prowadził za rękę. Tak wiele cudów uczynił dla mnie i dla swej chwały, że powinienem lękać się wyniosłości, gdyby przypadkiem ludzie je zauważyli, to mnie okazywaliby wdzięczność. (…) Tak więc sam Bóg będzie moją nagrodą, tak jak jest jedyną mą siłą i nadzieją

(por. św. Eugeniusz de Mazenod, Lettre à Mgr Frezza, secrétaire de la Congregation des affaires extraordinaires du 27 avril 1835).

Nasze życzenia kończymy także słowami modlitwy św. Eugeniusza do Maryi Niepokalanej:

Dziewico Maryjo, moja dobra Matko, (…) tak często Cię przyzywałem… Pomóż mi, moja Matko, przez Twe przemożne wstawiennictwo, żebym przyłożył się… do wszystkich obowiązków, jakie na mnie nałożył Twój drogi Syn, abym dzięki Twej pomocy wypełnił je tak jak trzeba i otrzymał nagrodę, abym wypełniwszy otrzymał jeszcze większą nagrodę…

(por. św. Eugeniusz de Mazenod, Notes de retraite du 30 octobre 1818 préparatoire à l’oblation du 1 novembre 1818).

Amen.