Kapłan na Trzecie Tysiąclecie Chrześcijaństwa

Drodzy Współbracia!

W naszej wspólnocie seminaryjnej przeżywamy dziś odpust ku czci św. Bernarda z Clairvaux, Opata i Doktora Kościoła, patrona naszej kaplicy seminaryjnej. Zechciejmy się zatem dziś zatrzymać na tej wielkiej postaci Kościoła XII wieku oraz odczytać Jego posługę i działalność w świetle odczytanego dziś Słowa Bożego. Wreszcie, patrząc na Jego przykład starajmy się wcielić w nasze życie te cnoty, którymi, wg najnowszego dokumentu Kongregacji ds. Duchowieństwa „Kapłan – głosiciel Słowa, szafarz sakramentów i przewodnik wspólnoty w drodze do trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa”, powinien cechować się kapłan i zakonnik Trzeciego Tysiąclecia.

Drodzy Współbracia!

Pismo Święte mówi nam dzisiaj – przez św. Pawła – o wielkości powołania, którym jako chrześcijanie, ludzie wierzący, a wreszcie jako zakonnicy zostaliśmy obdarzeni. Poznanie wielkości powołania dokonuje się jednak nie naszym wysiłkiem, ale dzięki Duchowi Świętemu (zob. 1 Kor 2, 12), który rozświetla drogę naszego powołania, jak lampa pośród ciemności. Tenże Duch Święty pozwala nam upodobnić nasze życie do życia Jezusa Chrystusa; pozwala upodobnić nasze myśli, spojrzenia (zob. K 4) i sądy do Jego sądów, a w konsekwencji pozwala nam w sposób zrozumiały głosić Ewangelię innym ludziom (zob. 1 Kor 2, 13; R 7).

Jak te zalecenia mamy realizować w praktyce, wskazuje nam to Jezus w dzisiejszej Ewangelii. On chce, aby wszyscy Jego uczniowie byli jedno w samych sobie oraz wobec siebie wzajemnie (zob. J 17, 21), a dzięki tej jedności głoszonego Słowa i świadectwa życia pociągali innych ludzi do Chrystusa (zob. J 17, 23). Uczeń Jezusa jednak najpierw sam musi poznać Pana i z Nim się utożsamić i pozwolić, aby On w nim żył (zob. K 2), aby móc później głosić Go innym (zob. J 17, 25). Dopiero wtedy, gdy doświadczymy sami miłości Boga, będziemy zdolni tą miłością dzielić się we wspólnocie (zob. J 17, 26) i z ludźmi, do których jesteśmy posłani (zob. K 5, 7).

Drodzy Współbracia!

To wszystko realizowało się w życiu św. Bernarda, choć i na Jego drodze nie brakowało przeszkód i trudności. Już na samym początku pojawiły się w Jego sercu wahania co do powołania, którym Bóg Go obdarzył. W końcu jednak, po długich rozterkach, w 1112 roku wstąpił do klasztoru Cystersów, pociągając za sobą grupę 30 towarzyszy. Nic nie wróżyło wtedy, że Bernard, ten zakonnik o słabym zdrowiu, będzie jedną z największych postaci Kościoła swoich czasów. Dla Boga jednak nie było nic niemożliwego… Już w nowicjacie św. Bernard wykazywał wielką gorliwość w prowadzeniu życia duchowego i kontemplacji, a przełożeni zauważyli ukryte w Nim wielkie zdolności i zalety. Dlatego też św. Stefan, Opat klasztoru w Citeaux, postawił św. Bernarda na czele grupy zakonników, którzy mieli utworzyć nowy klasztor w Clairvaux. Przyzwyczajony do ciszy klasztornych murów i kontemplacji Bernard uczył się godzić to pragnienie głębokiego życia duchowego ze służbą drugiemu człowiekowi. Jego działalność wśród Cystersów przyniosła Mu miano „odnowiciela” Zakonu. Jeszcze za Jego życia powstały pierwsze fundacje cysterskie na ziemiach polskich.

Św. Bernard znany był z pięknego, choć zawierającego wymagania, głoszenia kazań. Były one bardzo mocne osadzone w Biblii, która dla Bernarda była nie tylko źródłem wiary i wiedzy teologicznej, ale także źródłem zapału i niewyczerpaną studnią słownictwa kaznodziejskiego. Współcześni nazwali Go „doktor melifluus” – „doktor miodopłynny” ze względu na głębię i piękno głoszonego przez Niego Słowa Bożego, którego przybywały słuchać rzesze ludzi.

Św. Bernard, jako ten, który poznał zamysł Chrystusa dzięki Duchowi Świętemu, był człowiekiem, do którego o radę zwracali się papieże, biskupi – nawet ówczesny biskup Krakowa – oraz królowie. W Kościele i współczesnym Mu świecie św. Bernard był niekwestionowanym autorytetem moralnym oraz mediatorem w konfliktach pomiędzy kardynałami, którzy wybrali jednocześnie dwóch papieży – doprowadził do zażegnania schizmy, a w czasie wojny domowej w Lotaryngii wezwano go do położenia kresu waśniom i zaprowadzenia pokoju. Św. Bernard stał się ostoją jedności.

Drodzy Współbracia!

Jakże życie św. Bernarda i Jego działalność było zgodne z tym, co ostatnio przeczytałem w liście Kongregacji ds. Duchowieństwa na temat osobowości i posługi kapłana Trzeciego Tysiąclecia: „Nowa ewangelizacja potrzebuje nowych głosicieli Ewangelii, to znaczy kapłanów [i zakonników – przyp. wł.], którzy starają się przeżywać swoje kapłaństwo [i życie zakonne – przyp. wł.] jako szczególną drogę do świętości. Dlatego też trzeba się samemu oczyścić, aby móc oczyszczać innych. Trzeba stać się światłem, aby oświecać innych. Trzeba być blisko Boga, aby przybliżać do Niego innych. Trzeba być świętym, aby innych uświęcać” (Zob. List Kongregacji ds. Duchowieństwa pt. „Kapłan – głosiciel Słowa, szafarz sakramentów i przewodnik wspólnoty w drodze do trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa”). Św. Bernard jawi się w tym kontekście jako wzór kapłana i zakonnika na Trzecie Tysiąclecie.

Drodzy Współbracia!

Współczesny świat stawia nam wysokie wymagania, a nowa ewangelizacja będzie w dużej mierze zależała od naszej gorliwości, jakości naszego świadectwa, odwagi, pokory, ciągłego przygotowywania się do powierzonych nam zadań, a często także od wykorzystania współczesnych zdobyczy techniki.

W tym jednak kontekście podstawowym naszym zadaniem będzie głoszenie Słowa Bożego w zrozumiałym dla współczesnego człowieka języku, odpowiednio dobranym do słuchających nas ludzi (zob. R 7). Jednak nie wystarczy tylko solidne przygotowanie, znajomość środowiska, piękny język i styl, dobra dykcja, jednoznaczne głoszenie prawdy czy nawet szacunek dla słuchaczy. Potrzeba, abyśmy głoszonym Słowem Bożym żyli na co dzień. Od tego zależna będzie owocność naszego przepowiadania.

Ważną rolę spełniać będzie także nasze sprawowanie, uczestnictwo i wychowanie do uczestnictwa w sakramentach. Dlatego tak ważne jest uczestnictwo i staranna celebracja Eucharystii, obecność kapłanów w konfesjonale oraz korzystanie samemu z sakramentu Pokuty i Pojednania, służenie posługą kierownictwa duchowego i poddanie się jemu. Osobiste przeżywania przez nas uczestnictwa i sprawowania sakramentów będzie największym świadectwem oraz przyciągnie innych do korzystania z nich, a może nawet przyciągnie do Kościoła tych, którzy są od Niego bardzo daleko.

Wsłuchanie się w Słowo Boże i życie Nim na co dzień, uczestnictwo w życiu sakramentalnym i sprawowanie sakramentów z głęboką wiarą prowadzi nas jeszcze  dalej. Prowadzi nas do tego, aby z miłością przyjmować ludzi, którzy są daleko od Kościoła. Kapłan nie może być bowiem tylko bezdusznym biurokratą, urzędującym w określonych godzinach, ale człowiekiem stale gotowym do służenia innym z miłością. Gdy w ostatnim numerze „Wiadomości Katolickiej Agencji Informacyjnej” czytałem wywiad z ks. bpem Edwardem Dajczakiem, biskupem pomocniczym diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, odpowiedzialnym za akcję “Przystanek Jezus”, zastanowiła mnie jedna z wypowiedzi Księdza Biskupa. Na pytanie redaktora: „Przez tydzień mieszkał Ksiądz Biskup z ewangelizatorami «Przystanku Jezus», w sąsiedztwie «Przystanku Woodstock». Czy nie boi się Ksiądz Biskup, że przez uczestnictwo w tej imprezie zszedł z piedestału swojego urzędu?”, ks. bp Edward odpowiedział: „Nigdy nie byłem na tym piedestale, więc nie odczuwam takiego lęku. Wprost przeciwnie, w tym miejscu cudownie doświadczam, na czym polega bycie biskupem w Kościele. Kościół, który tu przeżywam, jest bardzo żywy i zbudowany na wierze. Widać to o wiele wyraźniej niż w jakimkolwiek doświadczeniu diecezjalnym. Kościół bardzo mocno zanurza się tu w rzeczywistość świata. W tym sensie jest bardzo soborowy – zakładamy, że nikt z ludzi nie może być pozostawiony samemu sobie. Podczas dwóch ostatnich pielgrzymek do Polski przypomniał nam o tym Ojciec Święty, wzywając do nowej ewangelizacji. Dlatego nie boję się, że zrobię «niewłaściwy ruch», czy że ktoś będzie deprecjonował moją posługę”.

Drodzy Współbracia!

Dziś, kiedy świat potrzebuje nas jako autentycznych świadków wiary, niech życie i działalność św. Bernarda, który z wielką troską głosił Słowo Boże; był blisko ludzi i działał na rzecz jedności; spalał się, pomimo swojego wątłego zdrowia, dla dobra Kościoła, będzie dla nas zachętą, abyśmy czynili podobnie. Amen.