Metody pracy z Biblią: kursy problemowe i lectio divina

(Wygłoszona u Sióstr Wizytek w Warszawie, 26.05.2020 roku, w ramach cyklu „Jak troszczyć się o relację ze Słowem Bożym w świetle dokumentów Kościoła: Adhortacji Apostolskiej o Słowie Bożym «Verbum Domini» papieża Benedykta XVI oraz Konstytucji Apostolskiej papieża Franciszka «Vultum Dei querere» i instrukcji wykonawczej do niej «Cor orans». Teoria i praktyka” – 11 spotkań)

Drogie Siostry!

To już ostatni odcinek naszego biblijnego cyklu nt. metod pracy z Biblią. Ostanie dwie kwestie, choć zapewne nie wyczerpałem całego wachlarza możliwości zatrzymania się na osobistej modlitwie nad Słowem Bożym (jest jeszcze m.in. 5 metod interaktywnego studium biblijnego: księgi, lekcjonarza, indywidualne, słynnych postaci czy historii biblijnych oraz studium problemowe, które dziś trochę omówię), to z jednej strony ciekawe zagadnienie biblijnych kursów problemowych, a z drugiej strony powrót do początku naszego cyklu i zwieńczenie go dłuższą refleksją nad metodą „lectio divina”.

Czym zatem są kursy problemowe? Dotyczą najczęściej określonego tematu, który możemy określić kluczem odczytywania. Dlatego najpierw trzeba dokonać odpowiedniego wyboru tego kursu, np. w kluczach zaproponowanych w bardzo dobrej publikacji, jaką jest „Nowym Testament dla moderatorów”, zawierającej aż 100 kursów problemowych do Nowego Testamentu, dającej 600 biblijnych fragmentów (podzielone na 5 grup: życie osobiste, życie duchowe, życie we wspólnocie, życie w grupie i tematy biblijne)1. Jest to bardzo dobry kompletny plan dla doświadczenia osobistego spotkania z Bogiem w Jego Słowie, wejścia prawdziwie w życie wspólnoty wiary oraz rozpoczęcia zmiany swojego życia.

Dla przykładu kurs „życie osobiste” obejmuje takie zagadnienia: rodzina, zdrowie fizyczne i duchowe, władza, miłość a seks i bliżej Boga. Kurs „życie duchowe” zawiera duże podtematy, jak: zmaganie duchowe, oddanie Bogu, charakter, trudne chwile i ukierunkowanie duchowe. Kurs „życie we wspólnocie” dotyka takich podtematów: wzajemne stosunki/relacje, wspólne dojrzewanie, życie we wspólnocie Kościoła, miejsce pracy i rodzicielstwo. Kurs „życie w grupie” podejmuje tematykę: małżeństwo, młodzież, osoby samotne, kobiety i mężczyźni. Natomiast ostatni dział „tematy biblijne” obejmuje tematy: przywódcy duchowi, Odkupienie i Trójca święta.

Jeden z przykładowych tematów w kursie „życie osobiste”, to „zdrowie fizyczne i duchowe”, który dzieli się m.in. na większe podtematy: zdrowe nawyki – ciało pod kontrolą; odbudowa mostów – uzdrowienie ważnych relacji międzyludzkich; ból i strata – przetrwanie bolesnych sytuacji oraz nadzieja – Bóg – źródło prawdziwej nadziei. Ten zaś ostatni temat podzielony jest na takie zagadnienia: rola Ducha Świętego (Rz 5, 1), wytrwanie i nadzieja (Mt 15, 21), w Chrystusie (Ef 1, 3), poddanie próbie (Mk 5, 21) i nadzieja synostwa (Ga 3, 23). Widać z tego bardzo wyraźnie, jak bogata jest ta tematyka.

Tradycyjnie na początku takiego zatrzymywania się nad tekstem biblijnym, w kluczu kursów problemowych, musi być modlitwa o światło Ducha Świętego, aby Słowo Boże wydało owoce w codziennym życiu. Oczywiście przystępując do pochylania się indywidualnego nad tekstem biblijnym należy odnaleźć wskazany w kursie problemowym fragment biblijny i go sobie zaznaczyć. Jest to istotne zwłaszcza wtedy, kiedy kurs problemowy obejmuje nie jeden, ale kilka fragmentów biblijnych.

Trzeba zatem zatrzymać się w tym miejscu nad tematem i podtematem kursu, a następnie na zaproponowanych tekstach biblijnych, które odczytujemy i podejmujemy nad nimi refleksję, wyjaśniając pojawiające się problemy i niejasności. Następnie należy podjęty temat odnieść do swojego osobistego życia, jego historii i teraźniejszości oraz realizowanego powołania, by zaczerpnąć jak najwięcej dla siebie. Można posłużyć się w tym względzie prostym schematem: wprowadzenie, obserwacja tekstu czyli praca za pomocą pytań oraz zastosowanie czyli wprowadzenie słowa w czyn (model ten jest proponowany w całym „Nowym Testamencie dla moderatorów”, jako metoda pracy z tekstem biblijnym).

Wreszcie na końcu należy się pomodlić, dziękując za kolejną okazję spotkania się ze Słowem Bożym, a także prosić aby wskazówki, sugestie czy nawet podjęte postanowienia w tym temacie zostały wprowadzone w codzienne życie, owocując wiarą i chrześcijańskim świadectwem. Można też na koniec zapisać te najważniejsze myśli oraz postanowienia, aby można było do nich za jakiś czas wrócić.

Dwie próbki takiego kursu problemowego dla przykładu. Pierwszy z działu „życie osobiste”, poddziału „bliżej Boga”, kurs IV: śmierć – podejście do śmierci. Proponuje on m.in. takie oto biblijne fragmenty tematyczne: zysk w śmierci (Flp 1, 12), czasowy sen (Mt 9, 18), równi w obliczu śmierci (Łk 16, 19), śmierć pozbawiona żądła (1 Kor 15, 35) i źródło pociechy (1 Tes 4, 13). Drugi pochodzi z działu „tematy biblijne”, podziału „Odkupienie”, kurs III: przebaczenie – błogosławieństwo prawdziwego przebaczenia. Proponuje on m.in. takie oto biblijne fragmenty tematyczne: kiedy przebaczać? (Flm 1), Ile przebaczać? (Mt 18, 21), władza odpuszczania grzechów (Mk 2, 1), przebaczenie i posłannictwo (J 21, 15), Arcykapłaństwo Jezusa (Hbr 10,1) oraz przebaczenie i wdzięczność (Łk 7, 36).

Drogie Siostry!

Teraz przechodzimy do naszego dzisiejszego głównego tematu, który wraz z 3 pierwszymi konferencjami o Słowie Bożym, stanowi pewną klamrę spinającą nasze spotkania formacyjne. Dotyczy zaś obecnej w Kościele od starożytności metody „lectio divina”. Mówi o niej chociażby w kontekście życia konsekrowanego i klauzurowego ostatnich 3 papieży: św. Jan Paweł II w „Vita consecrata”, Benedykt XVI w „Verbum Domini” oraz Franciszek w „Vultum Dei querere”. Spróbujmy na chwilę zatrzymać się nad każdą z tych wypowiedzi.

Św. Jan Paweł II tak stwierdza: „Słowo Boże jest pierwszym źródłem wszelkiej duchowości chrześcijańskiej. Umacnia osobistą więź z żywym Bogiem oraz z Jego zbawczą i uświęcającą wolą. Dlatego właśnie od samego początku istnienia zgromadzeń życia konsekrowanego, zwłaszcza monastycznych, przywiązywano zawsze najwyższą wagę do lectio divina. Dzięki niej słowo Boże zostaje przeniesione w życie i rzuca na nie światło mądrości, która jest darem Ducha. Choć całe Pismo Święte jest «pożyteczne do nauczania» (2 Tm 3, 16) i jest «źródłem czystym i stałym życia duchowego», to jednak na szczególną cześć zasługują pisma Nowego Testamentu, zwłaszcza Ewangelie, które «są sercem całego Pisma Świętego». (…) Jak uczy nas tradycja duchowości, z rozważania słowa Bożego, a zwłaszcza tajemnic Chrystusa rodzi się siła kontemplacji i gorliwość w apostolacie” (VC 94).

Benedykt XVI zaś stwierdzi: „Synod wielokrotnie kładł nacisk na potrzebę modlitewnego podejścia do świętego tekstu jako podstawowego elementu życia duchowego wszystkich wierzących w różnych posługach i stanach życia, ze szczególnym uwzględnieniem lectio divina. (…) W dokumentach przygotowujących do Synodu i towarzyszących mu była mowa o różnych metodach czytania Pisma świętego z pożytkiem i w duchu wiary. Jednak najwięcej uwagi poświęcono lectio divina, która doprawdy «może otworzyć przed wiernym skarb słowa Bożego, a także doprowadzić do spotkania z Chrystusem, żywym Słowem Bożym»” (VD 86, 87).

Natomiast Franciszek, podkreślając centralne znaczenie Biblii w życiu kontemplacyjnym, zapisze: „Przez wieki monastycyzm był stróżem lectio divina. Skoro obecnie jest ono zalecane całemu Ludowi Bożemu i wymagane od wszystkich osób konsekrowanych, wy jesteście wezwane aby uczynić z niego pokarm dla kontemplacji i dla życia codziennego, w sposób umożliwiający dzielenie się tym przemieniającym doświadczeniem Słowa Bożego z kapłanami, diakonami, z osobami konsekrowanymi i ze świeckimi. Uważajcie to dzielenie się za swoją prawdziwą misję w Kościele” (VDQ 19).

Pisząc zaś o samej metodzie „lectio divina” stwierdzi: „Lectio divina czyli modlitewna lektura Słowa jest sztuką, która pomaga przejść od tekstu biblijnego do życia; jest egzystencjalną hermeneutyką Pisma Świętego, dzięki której możemy zmniejszyć dystans między duchowością a codziennością, między wiarą a życiem. Proces zapoczątkowany w lectio divina ma nas prowadzić od słuchania do poznania, od poznania do miłowania. (…) pojawia się dziś skierowana do wszystkich propozycja, aby nieustannie przybliżać się do Pisma Świętego przez modlitewną i wytrwałą lekturę biblijnego tekstu tak, by dialog z Bogiem stawał się dla ludu Bożego codzienną rzeczywistością. Lectio divina powinna pomagać wam w kształtowaniu uległego, mądrego i pojętnego serca (por. 1 Krl 3, 9.12), abyście rozeznawały co pochodzi od Boga, a co przeciwnie, może od Niego oddalać; powinno także pomagać w nabywaniu swoistego instynktu nadprzyrodzonego, dzięki któremu wasi założyciele i założycielki nie poddali się mentalności tego świata, ale odnawiali swój umysł tak, aby móc «rozpoznać jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe»” (Rz 12,2)” (VDQ 20).

Zaś w zaleceniach końcowych do wprowadzenia w monastycznych wspólnotach życia klauzurowego zapisze wręcz: „Biorąc pod uwagę, jak ważne jest lectio divina, każdy klasztor określi odpowiedni czas i formy realizacji wymogu lektury/słuchania, ruminatio (przetrawiania słowa przez jego ciągłe powtarzanie – przyp. wł.), modlitwy, kontemplacji i dzielenia się Pismem Świętym. Zważywszy na to, że dzielenie się przemieniającym doświadczeniem Słowa z kapłanami, diakonami, osobami konsekrowanymi i świeckimi jest wyrazem prawdziwej komunii eklezjalnej, każdy klasztor określi sposoby realizacji tego duchowego promieniowania ad extra” (VDQ, Artykuł 5, § 1, 2).

Drogie Siostry!

W przywołanych przed chwilą tekstach nie tylko wskazane jest, że wśród metod osobistego pochylania się nad Słowem Bożym właśnie „lectio divina” jest najważniejsze, ale także – zwłaszcza u Benedykta XVI znajdujemy etapy, z jakich ta metoda się składa. Tak w „Verbum Domini” opisuję tę metodę: „Chciałbym pokrótce przypomnieć tutaj jej podstawowe etapy: rozpoczyna się ona czytaniem (lectio) tekstu, które rodzi pragnienie autentycznego poznania jego treści: co mówi tekst biblijny sam w sobie? Bez tego etapu istnieje ryzyko, że tekst stanie się tylko pretekstem, by nigdy nie wyjść poza własne myśli. Następuje później rozważanie (meditatio), w którym stawiamy sobie pytanie: co mówi tekst biblijny nam? Tutaj każdy osobiście, ale także wspólnota powinna otworzyć się na nie i z nim skonfrontować, ponieważ nie chodzi o rozważanie słów wypowiedzianych w przeszłości, ale w chwili obecnej. Dochodzi się następnie do etapu modlitwy (oratio), która zakłada pytanie: co my mówimy Panu w odpowiedzi na Jego Słowo? Modlitwa jako prośba, wstawiennictwo, dziękczynienie i oddawanie chwały jest pierwszym sposobem, przez który Słowo nas zmienia. Wreszcie lectio divina kończy się kontemplacją (contemplatio), podczas której przyjmujemy – jako dar Boga – Jego spojrzenie przy ocenie rzeczywistości i zapytujemy się: jakiego nawrócenia umysłu, serca i życia domaga sie od nas Pan?” (VD 87).

W „Vultum Dei querere” konkludując papież Franciszek zachęca: „Niech Słowo Boże wyznacza rytm waszego dnia w wymiarze osobistym i wspólnotowym. Wasze wspólnoty i fraternie staną się wówczas szkołami słuchania, przeżywania i głoszenia Słowa Bożego wszystkim tym, których spotkacie. Nie zapominajcie wreszcie, że «lectio divina w swojej dynamice nie kończy się, dopóki nie doprowadzi do działania (actio), sprawiającego że życie wierzącego staje się darem dla innych w miłości». W ten sposób przyniesie ono obfity owoc na drodze upodobnienia się do Chrystusa, celu całej naszej egzystencji” (VDQ 21).

Z tego systematycznego zestawienia wynika bardzo wyraźnie, że pierwszym etapem jest „lectio” czyli czytanie. Czytanie uważne i z wiarą tekstów biblijnych, podyktowanych specjalnie dla mnie przez Ducha Świętego. To Słowo Boże jest wciąż Słowem Żywym, który musi najpierw zostać usłyszane i przyjęte, aby owocowało (por. VDQ 20; VD 86-87). Chodzi tutaj o czytanie tego biblijnego tekstu z autentycznym natchnieniem poznania jego treści (co mówi ten tekst o sobie?), gdyż bez tego etapu może szybko okazać się że tekst biblijny będzie tylko okazją by nie wyjść poza własne wygodne myśli.

Trzeba jednak pamiętać o podstawowych zasadach, które są tu pomocne: na początku czytania przywołujemy Ducha Świętego i całujemy Biblię; mamy odnaleźć stosowny czas i właściwe miejsce, gdzie możliwe będzie samodzielne przebywanie i wyciszenie, które jest częścią tego spotkania; tekst biblijny można czytać powoli i półgłosem, aby go usłyszeć, angażując się całym ciałem, aby ułatwić zapamiętanie tekstu biblijnego; tekst czytamy całym umysłem, sercem i wolą czyli całym sobą, bo tylko wtedy będzie to owocne czytanie – może nie skończymy całości tekstu, bo zatrzymamy się już dłużej na pierwszym zdaniu; można też, zwłaszcza w tekstach trudniejszych, sięgnąć do komentarzy z bogatej tradycji Kościoła (komentarze biblijne, Ojcowie Kościoła); na zakończenie z miłością i w duchu adoracji znów całujemy Biblię.

Drugim etapem jest „meditatio” czyli rozważanie albo jak określa to papież Franciszek „ruminatio” czyli przetrawianie (VDQ, Artykuł 5, § 1). To czas rozważania słowa, jego zrozumienia i zadawania pytania „co Bóg mówi do mnie dziś?”. W ten sposób skupiając pilnie umysł szukamy prawdy, która jest ukryta w tekście biblijnym. Należy koncentrować się nie na sobie, ale na odczytanym słowie, bo tylko tak zrozumiemy siebie. Można zatrzymać się dłużej nad tymi słowami czy nawet fragmentem, który bardziej przykuwa uwagę: zadziwia, niepokoi. To czas powtarzania słowa i rozważania na wzór Maryi, która zachowywała wszystko w swym sercu, czekając na Boże światło i zrozumienie słowa (por. VDQ 20; VD 86-87). To rozważanie tekstu biblijnego według osobistego klucza (co mówi ten tekst nam, mi?), w którym jest miejsce na aspekt indywidualny i wspólnotowy czyli aktualizacje tego słowa na dziś dla mnie i dla nas.

Także i w tym drugim etapie możemy wyróżnić zasady, które są pomocne w jego przeżywaniu: ponownie czytamy tekst, ale czynimy to cichym głosem, zwłaszcza powtarzając słowo czy fragment, które przykuły uwagę czy wzbudziły jakieś uczucia (rodzą się m.in. ciekawość, pociecha, piękno oraz niezrozumienie, niepokój, a zwłaszcza złość i agresja, które mówią o nieuporządkowanych dziedzinach naszego życia; trzeba tu zwrócić uwagę na uczucia, które się rodzą, bo one mówią o stanie naszego serca); cenną pomocą może stać się odniesienie biblijne do innych podobnych fragmentów, które akurat przychodzą na myśl; w trakcie można zapisać słowa czy fragmenty, które najbardziej przemówiły, by do nich wracać w ciągu dnia np. przez nauczenie się go na pamięć – można też wypisać karteczkę z tym słowem i zostawić sobie na widocznym miejscu albo jak już mówiliśmy zapisać w specjalnym zeszycie, do którego później można sięgnąć.

Trzecim elementem drogi „lectio divina” jest „oratio” czyli modlitwa. Odpowiadając na dane nam Słowo teraz my mówimy do Boga, otwierając przed Nim swoje serce. Można w tym miejscu mówić o przeżyciach, które w nas rodzi Słowo. Modlitwa powinna być prosta i spontaniczna, jako owoc wcześniej przeżytego czytania i medytowania nad tekstem. To czas, by pozwolić Bogu działać w sercu i dać się prowadzić tak, jak On tego pragnienie. Ważne jest pójście za poruszeniami serca, by uwielbiać, dziękować, prosić, przepraszać (por. VDQ 20; VD 86-87; NMI 39). Można powiedzieć, że to czas odpowiedzi na pytanie o naszą modlitwę (co ja/my mówię/mówimy Panu w odpowiedzi na Jego Słowo?) oraz modlitwa składająca się z prośby, wstawiennictwa, dziękczynienia i oddania chwały Bogu. To jest tak właściwie pierwszy etap, kiedy Słowo Boże zaczyna nas zmieniać.

W tym trzecim etapie można także wyróżnić zasady, które mogą ułatwić jego przeżywanie: modlitwa uwielbienia i dziękczynienia to czas odkrywania Kim Bóg jest w naszym życiu i przywoływanie w pamięci tych wszystkich rzeczy, które Bóg uczynił nam w życiu; modlitwa prośby, błagania, to wyrażenie przed Bogiem swojego cierpienia i niemocy, jaką przeżywamy w różnych sprawach życia; ten czas modlitwy nie jest zamknięty tylko do jakiegoś wybranej chwili, ale może obejmować cały dzień, np. czas Eucharystii, Liturgii Słowa, Liturgii Godzin, różańca, indywidualnej modlitwy; modlitwy spisane i liturgiczne mogą być pomocą, ale nie powinny zastępować modlitwy serca – wspierają ją i uzupełniają, ale nie zastępują.

W następnej kolejności przychodzi stopień czwarty „lectio divina”, jakim jest „contemplatio” czyli przebywanie z Bogiem „twarzą w twarz”, jak „z Przyjacielem”. Na koniec ma zatem miejsce czas modlitwy obecności, trwania przed Bogiem praktycznie bez słów, jak Mojżesz przebywający przed Bogiem w Namiocie Spotkania. To okazja, aby pozwolić ukoić się Bogu, poczuć się bezpiecznie w Jego obecności. To słuchanie natchnień Ducha Świętego, co mówi do mego serca, aby rozmawiać własnym sercem z Najświętszym Bożym Sercem. To okazja, by nawiedzić Słowo, które stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. To czas przyjęcia Bożego daru i odpowiedź na niego, a właściwie na pytanie o moje nawrócenie (jakiego nawrócenia umysłu, życia i serca domaga się ode mnie/od nas Pan?). To zdanie się na Bożą ocenę rzeczywistości i drugi etap, gdzie pozwalamy Słowu Bożemu, aby nas zmieniało.

Także i tu można wyróżnić pewne zasady: ten czas spędzamy w milczeniu, w bezruchu, w wewnętrznym i zewnętrznym skupieniu, by być z Bogiem tam, gdzie On jest; to swoiste doświadczenie oczekiwania i spojrzenia, nawiązywania więzi z samym Panem, czas pozwolenia, aby przeniknęła nas łaska Pana; mamy wtedy okazję spojrzeć na siebie, drugiego człowieka, świat i Kościół Bożymi oczami, by zobaczyć działanie Boga w ludziach i wydarzeniach – to jedyna okazja, aby zaznać prawdziwego pokoju, bo widzi się wszystko „oczami ukrzyżowanego Pana”.

Wreszcie następuje piąty element „lectio divina”, jakim jest „actio” czyli działanie, wprowadzanie Słowa w swoje życie. Owocność „lectio divina” polega m.in. na tym, aby to doświadczenie przełożyć na codzienność, zwykłe szare życie. To okazja, aby z refleksji nad Bożym Słowem rodziło się jakieś konkretne postanowienie dotyczące zmiany swojej codzienności funkcjonowania, życia duchowego, wiary itp. Realizuje się to postanowienie przez cały dzień, by ziarno słowa wydało owoce w codziennym życiu (por. VDQ 21; VD 87). To jest właśnie czas przejścia od modlitwy do działania i odpowiedzi na pytanie o misję mojego życia (co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?). Zrozumienie jej prowadzi do dania siebie jako daru innym w miłości, realizowanej w konkrecie codziennego życia a nie będącej „pobożnym wzdychaniem”. To trzeci etap, kiedy Słowo Boże zmienia człowieka.

Także i w tej ostatniej części można znaleźć pomocne zasady, by ukonkretnić Słowo: poszukać natchnienia, jakie daje Bóg (co mam robić?) dla własnego uświęcenia, pobożności, życia duchowego, podejścia do sakramentów; zastanowienie się, jak można tym doświadczeniem podzielić się z innymi we wspólnocie i jak w ten sposób budować duchowość komunii, dzięki wzajemnemu noszeniu radości i nadziei oraz trudów i smutków; może zrodzi się natchnienie, aby moje osobiste postanowienie stało się także doświadczeniem całej wspólnoty, ale to trzeba rozeznać z przełożonymi, którzy są ustanowieni w Kościele; brak takich natchnień może oznaczać tylko czysto intelektualne – akademickie pochylanie się nad Biblią, by „wiedzieć”, a nie Nią „żyć”.

Wszystkie te pięć elementów zmierza do ostatniego etapu, który do tej pory nie był właściwie wyartykułowany, a wydaje się że to właśnie ten etap „lectio divina”, jakim jest „collatio” czyli dzielenie, pozwala w monastycznych wspólnotach klauzurowych dokonywać owej „wymiany darów”, o której mówi papież Franciszek (VDQ, Artykuł 7, § 2). Jest to moment, w którym choć każdy dzieli się tym, co usłyszał w Słowie, to jednak w ten sposób buduje całą wspólnotę. W ten sposób mamy okazję konfrontowania nasze doświadczenie spotkania ze Słowem z doświadczeniem, jakie w tym czasie, pochylając się nad tym samym tekstem biblijnym, mieli też inni. Jak mówią słowa piosenki „nikt nie ma z nas, tego co mamy razem, każdy wnosi ze sobą to co ma najlepszego, zatem aby wszystko mieć, potrzebujemy siebie razem” (por. VDQ 19; VD 86-87; VC 94; NMI 43; Kongregacja Instytutów Życia Konsekrowanego, RNC 24).

Można na tym etapie wskazać następujące zasady, które sprawią że będzie owocnie przeżyty: trzeba dać się wypowiedzieć wszystkim, którzy tego pragną, bo czują przynaglenie, że trzeba podzielić się działaniem Słowa w nich, w historii ich życia, powołania, wiary itp.; w czasie wypowiadania swojego doświadczenia przez innych nie ma miejsca na komentarze, dopowiedzenia obecnych na dzieleniu, gdyż może to powodować zamknięcie.

Metoda „lectio divina”, jak widać z jej elementów, jest bardziej zaawansowaną formą pochylania się nad Słowem Bożym, gdyż wymaga odpowiedniego przygotowania potrzebnych do niej materiałów. Jednak jest bardzo prosta w swoim układzie i dostępna praktycznie dla wszystkich, niezależnie od wykształcenia. Można nią posługiwać się przy każdym tekście biblijnym, niezależnie od przyjętej metody samej lektury tekstu biblijnego. Ze względu na swoje etapy nie powinna być jednak łączona z innymi formami spotkania ze Słowem Bożym, które przedstawiłem w naszych konferencjach, gdyż sama w sobie ma ogromne bogactwo treści. Zatem nie potrzebuje dodatkowych elementów, aby z niej właściwie korzystać, bo dobre skorzystanie z jej poszczególnych kroków zawiera wszystko. Można jedynie posiłkować się w czytaniu tekstu metodą Västeras, która pomoże zrozumieć sam tekst biblijny i wyróżnić jego zasadnicze elementy.

1. Zob. Popowski Remigiusz SDB, Coleman Lyman, Nowy Testament dla moderatorów, Warszawa 2007, s. XIX-XLII.

Drogie Siostry!

Na koniec, po wprowadzeniach i zarysowaniu „lectio divina”, część praktyczna. Zbliżamy się do końca maryjnego maja, do święta szczególnie celebrowanej w Zakonie Sióstr Nawiedzenia NMP (Wizytek) tajemnicy nawiedzenia, i nad się zatrzymamy (Łk 1, 39-45).

I. VENI – PRZYZYWAJ POMOCY DUCHA ŚWIĘTEGO…

Czas na dowolną modlitwę do Ducha Świętego: spontaniczną lub sformalizowaną…

II. LECTIO: SZUKAJ ZNACZENIA DOSŁOWNEGO…

Najpierw czytamy biblijny fragment, odpowiadając na pytanie „co mówi ten tekst o sobie?”.

„W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana»” (Łk 1, 39-45).

Tajemnica nawiedzenia należy do tryptyku św. Łukasza, który stanowią zwiastowanie (Łk 1, 26-38), nawiedzenie (Łk 1, 39-45) i Magnificat (Łk 1, 46-56) a centralną ich postacią jest Maryja. Ten tryptyk pokazuje jak rodzi się Jej powołanie i jakie sprawy są dla Niej ważne, by innym nieść radość Ducha Świętego i pomoc. Spotykając się z Bogiem i w samotności przeżywając Jego przyjście, chce się spotkać z ludźmi i tajemnicę tego spotkania im zanieść.

Maryja staje przed nami jako nauczycielka życia chrześcijańskiego, prawdziwego życia w Duchu Świętym. To życie rodzi się w relacji, spotkaniu, o czym mówi ten fragment: przybycie i pozdrowienie Elżbiety (Łk 1, 39-40) oraz reakcja i odpowiedź Elżbiety (Łk 1, 41-45). Następuje „wymiana darów duchowych” pomiędzy Maryją i Elżbietą, która w wypadku obu rodzi się z dialogu z Bogiem, uczestniczenia w Jego tajemnicy na sobie znany sposób.

Kiedy dokładnie przeanalizujemy tekst biblijny, to zobaczymy że tekst biblijny nie podaje dokładnego miejsca, choć tradycja przyjmuje Ain-Karem. Jeśli tak, to Maryja z Nazaretu do Elżbiety miała ok. 140 km i musiała podróżować ok. 4 dni. Przez ten gest Maryi, która pod wpływem objawienia otrzymanego od anioła idzie do swojej krewnej Elżbiety, zaczynają się wypełniać obietnice mesjańskie. Maryja idzie z pośpiechem, bo uczestnictwo w tajemnicach Bożych rodzi w Niej dynamizm wiary realizowanej w działaniu, do którego przynagla sam Bóg. Jednak Maryja nie idzie sprawdzić prawdziwości wiadomości, jaką otrzymała od Boga, ale spotkać Elżbietę, która także została „dotknięta” mocą Bożej łaski. Maryja wierzy Słowu Bożemu, idzie za Słowem Bożym i idzie ze Słowem Bożym, które w Niej stało się ciałem. Wiara Maryi owocuje i w spotkaniu z Elżbietą zostaje utwierdzona (werset 39-40).

Maryja, jako młodsza od Elżbiety, pierwsza zwraca się do niej. Ten głos staje się pasem transmisyjnym pomiędzy poczętym Jezusem a Janem Chrzcicielem, który ma ogłosić ludowi przyjście Mesjasza i sam Go już spotyka w łonie Elżbiety. Głos Maryi staje się „środkiem komunikacji”, który najpierw porusza największego z proroków Starego Testamentu a przez jego poruszenie i napełnienie Duchem Świętym dalej porusza Elżbietę do komunikacji wiary z Maryją a przez Nią z Jezusem. Elżbieta bowiem staje się poprzez otrzymany dar proroctwa ustami jeszcze nienarodzonego Jana Chrzciciela (werset 41).

Okrzyk zachyłku nad Bożą tajemnicą, jaki wydobywa się z serca i ust Elżbiety, to okrzyk nie tylko jej, ale i wszystkich którzy przez wieki wyczekiwali Mesjasza. Inspirowana przez Ducha Świętego i pozostająca w Jego mocy Elżbieta zaczyna rozgłaszanie światu Dobrej Nowiny o Chrystusie Zbawicielu, które stanie się w dalszej części tej Ewangelii udziałem Zachariasza (Łk 1, 67-79), pasterzy (Łk 2, 20), Symeona (Łk 2, 27-35) i Anny (Łk 2, 38) czy wreszcie samej Maryi (Łk 1, 46-56). To samo doświadczenie radości i mocy Ducha Świętego stanie się udziałem uczniów po męce, śmierci, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Jezusa oraz zesłaniu Ducha Świętego, a wraz z nimi także każdego ucznia Jezusa. Elżbieta, wydając okrzyk na wzór tych, które wykrzykiwali Izraelici na część obecności Boga w znaku Arki Przymierza (por. 1 Sm 4, 5; 1 Krn 15, 28; 2 Krn 5, 13), wskazuje na Maryję jako na Arkę Nowego Przymierza, nowej obecności Boga pośród swego ludu. Elżbieta oddaje część tej „dzielnej i bohaterskiej niewieście” (por. Jdt 13, 18; Sdz 5, 24), która zdecydowała się na Boże plany względem Niej a przez Nią całego świata i wszystkich ludzi (wersety 42).

Elżbieta więc Jezusa, będącego jeszcze w łonie Maryi, nazywa Panem, Kyrios, co jest charakterystycznym rysem św. Łukasza. Ten okrzyk, jaki wydaje Elżbieta, dotyczy zarówno mocy Bożej, która jest w stanie dokonać wielkich rzeczy, jak i samej godności Maryi, która z wiarą aktywnie uczestniczy w realizujących się obecnie Bożych planów wobec świata i pojedynczego człowieka. Ten fakt przejmuje prawdziwą Bożą bojaźnią, która pozwala wejść w relację z Bogiem w tej tajemnicy Nowego Przymierza w Chrystusie (werset 43).

Radość, jako owoc Ducha Świętego, ogarnia Jana Chrzciciela i jego matkę Elżbietę, która nie jest w stanie słowami wyrazić swojej radości z przyjścia Boga na ziemię. To doświadczenie radości kontynuuje później Maryja (Łk 1, 46-55) i pasterze (Łk 2, 10-11. 20). To radość jakiej doświadczają później po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu uczniowie (Łk 24, 41. 52), którzy spotykają zmartwychwstałego Pana-Kyriosa (werset 44).

Ciekawe, że ostatnie zdanie wypowiedzi Elżbiety zapisane jest nie w drugiej, ale trzeciej osobie, przez co ewangelista podkreśla uniwersalność wiary, że spełnią się Słowa Boże. Maryja przedstawiona jest przez Elżbietę jako wzór do naśladowania, gdyż Jej relacja z Jezusem jest owocem słuchania Słowa Bożego i Jego wprowadzania w życie. To droga, którą mają iść wszyscy wierzący, szczególnie wsłuchując się w Jego Słowo (werset 45).

III. MEDITATIO/RUMINATIO: ZGŁĘBIAJ ZNACZENIE…

Dalej podejmujemy rozważanie tekstu, pytając „co przez ten tekst mówi dziś do mnie Bóg?”.

Widać wyraźnie w tym tekście biblijnym, że aż trzy razy w tym krótkim fragmencie mowa jest o słowach Maryi, Jej pozdrowieniu, które owocuje radością w mocy Bożego Ducha u Jana, Elżbiety i samej Maryi. Czy moje słowa w czasie spotkań z ludźmi właśnie tak wyglądają? Czy przynoszę innym swoim słowem i świadectwem życia radość w Duchu Świętym?

Spotkanie ludzi wierzących, a szczególnie Bogu poświęconych na drodze monastycznego życia klauzurowego, to nie spotkanie w przestrzeni klauzury według zasad spotkania towarzyskiego, ludzi z jakiegoś jednego klubu czy partii, ale spotkanie ludzi naznaczonych mocą Bożego Ducha i powołanych w ten sposób do misji. Czy rzeczywiście tak pojmuje swoje codzienne życie w przestrzeni klauzury? Czy przynoszę innym we wzajemnych relacjach zarówno dar Boga, mocy Ducha Świętego, jak również konkretną pomoc?

Jako uczniowie Jezusa, na wzór Maryi, mamy być „Christoforami” czyli niosącymi Chrystusa i Jego moc oraz „Pneumatoforami” czyli niosącymi Ducha Świętego i Jego moc. Bóg bowiem przez wiarę zamieszkał w naszych sercach (Ef 3, 17), byśmy przekazywali Go, zanosili na wzór Maryi innym ludziom. Jeśli jestem napełniony Jezusem i mocą Bożego Ducha, to moje spotkania z innymi nie będą puste i nic nieznaczące, ale będą owocujące Bogiem i Jego łaską. Czy tak dzieje się przez moją obecność oraz moje codzienne słowa i gesty? Czy w moim życiu jest takie posłuszeństwo Bogu, jak w życiu Maryi? Czy w moim codziennym życiu jest taki duch służby, jak w życiu Maryi? Czy słucham Słowa Bożego i wypełniam Je?

IV. ORATIO: MÓDL SIĘ…

Teraz jest czas modlitwy Słowem Bożym, zgodnie z rodzącymi się poruszeniami w moim sercu, jak w sercu Jana, Elżbiety i samej Maryi. Co w tym momencie mam do powiedzenia Bogu, w odpowiedzi na Jego Słowo?

V. CONTEMPLATIO: NIECH SŁOWO ROZKWITA I RODZI OWOC…

To czas stanięcia przed Bogiem i pozwolenia, aby On mówił. Jakiego nawrócenia, przemiany domaga się ode mnie Bóg, mówiący do mnie przez tajemnicę nawiedzenia. Czy już tę tajemnicę przeżyłem w moim życiu? Jeśli tak, to ile razy to już miało miejsce? Jakie osoby, jako moje „Elżbiety”, w tym wydarzeniu uczestniczyły? Czy zrodziły się z tego jakieś konkretne owoce nie tylko dla mnie osobiście, ale także i dla całej wspólnoty?

VI. ACTIO: ZNAJDŹ SWÓJ SPOSÓB OWOCOWANIA…

Bóg wciąż daje mi swoje Słowa. Jakim z nich aktualnie żyję? Co ono w sobie zawiera i do czego dziś mnie wzywa? Jak dziś mam naśladować Maryję w przyjmowaniu Słowa Bożego i zanoszeniu Go innym? Co uczynię z tym słowem w najbliższych dniach (postanowienie)?

VII. COLLATIO: NIE ZATRZYMUJ DLA SIEBIE SŁOWA, ALE DZIEL SIĘ SŁOWEM…

Papież Franciszek zachęca w mniszych wspólnotach życia kontemplacyjnego, do „wymiany darów” na wzór spotkania Maryi i Elżbiety, Jezusa i Jana Chrzciciela. Mogę i muszę, w świetle tajemnicy nawiedzenia, tymi darami podzielić się ze współsiostrą/współsiostrami.