Msza święta – cz. I: Obrzędy wstępne

Bracia i Siostry!

W wielu rozmowach można usłyszeć często, że Msza święta jest nudna, że nie rozumiem, o co chodzi w tych wszystkich obrzędach. Nudzę się lub po prostu nie chodzę, bo jest niezrozumiała. Nikt mi nigdy tego nie wyjaśnił.

Czasami słychać także głosy wyrzutu na temat tego, co się dzieje przy ołtarzu, gdy kapłani korzystają z całego bogactwa zawartego w tej grubej Księdze – Mszale, która leży na ołtarzu. Niektóre osoby, także z naszej parafii, czynią to nawet w formie pretensji skierowanych ku kapłanowi: „Cóż sobie księża pozwalają. Myślicie, że jesteście ważniejsi od Pana Jezusa”. Wynika to z niezrozumienia tego wszystkiego, co nam w czasie Mszy świętej towarzyszy.

Zechciejmy więc dziś zatrzymać tak bardzo dokładnie nad Mszą świętą, a szczególnie jej pierwszą częścią – obrzędami wstępnymi.

Bracia i Siostry!

Procesja wejścia

Słyszymy dzwonek na wejście, wstajemy, organista zaczyna grać pieśń, śpiewamy. I cóż się dzieje? Wchodzi kapłan lub kapłanami, którzy odprawiają Mszę świętą, wraz ze scholą i ministrantami. W uroczystości, jak np. w czasie odpustu parafialnego wejście odbywa się głównym wejściem od tyłu kościoła. Ta procesja wejścia ma nam przypomnieć, że tu na ziemi jesteśmy pielgrzymami, którzy zdążają do domu Ojca w niebie. Idziemy, jak Izraelici z niewoli egipskiej, aby dzięki Bożej pomocy uzyskać uwolnienie od naszych grzechów.

W uroczystej procesji najpierw idzie kadzielnica, z której dobywa się dym. Ma ona symbolizować nasze modlitwy, które wznoszą się jak dym kadzidła do Boga.

Później idzie krzyż, który towarzyszy nam od początku naszego życia, kiedy to zostaliśmy nim naznaczeni w dniu chrztu i stanie on kiedyś na naszym grobie w dniu pogrzebu. Krzyż idzie na czele procesji, aby nam przypomnieć, że ku niebu idziemy za Jezusem Chrystusem, który powiedział „idę, aby przygotować wam miejsce”.

Obok krzyża idą dwie palące się świece, symbol czuwania i gotowości podążania za Chrystusem, a jednocześnie symbolizujące Jego obecność – „światła, które nie zna zachodu” (Exultet). Mają nam też przypomnieć, że nasze życie powinno się także w ten sposób spalać dla Boga.

Później idą: schola i ministranci. Za nimi zaś diakon, który trzyma Księgę Ewangelii, będącą naszą mapą w tej drodze do nieba. Jezus wszak powiedział: „Kto mnie miłuje, będzie zachowywał Moją naukę” (J 14, 23).

Procesja dochodzi do ołtarza. Krzyż stawiany jest blisko ołtarza, Księga Ewangelii kładziona jest na ołtarzu, tak samo i świece. Kapłani i cała służba liturgiczna przyklękają przed stopniem ołtarza, aby oddać cześć Jezusowi Chrystusowi ukrytemu w Najświętszym Sakramencie. A następnie kapłan lub kapłani całują ołtarz, składając niejako pocałunek Jezusowi, na tym miejscu, gdzie wkrótce dokona się cud przemiany chleba w Ciało Chrystusa i wina oraz wody w Jego Krew. W ten sposób okazuje się ołtarzowi cześć i szacunek. Następnie kapłan okadza ołtarz, okazując w ten sposób szczególną cześć Chrystusowi, który dla nas stał się „kapłanem, ołtarzem i barankiem ofiarnym”. W czasie obchodzenia ołtarza z kadzidłem kapłan okadza krzyż – znak naszego zbawienia, a w okresie wielkanocnym także paschał, który symbolizuje Chrystusa zmartwychwstałego.

Bracia i Siostry!

Znak krzyża, pozdrowienie wiernych i komentarz oraz podanie intencji

Kapłan udaje się na przygotowane miejsce i rozpoczyna się Msza święta. Czy może być wspanialszy początek, jak nie wyznanie naszej wiary w formie uczynienia znaku krzyża, rozpoczęcie „W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”? Wtedy wyznajemy, że chcemy, aby ten krzyż towarzyszył nam na drogach codziennego życia. Święty Paweł przypomina nam: „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (1 Kor 1, 18). A papież Jan Paweł II w Zakopanem w 1997 roku, gdy odprawiał Mszę świętą u stóp krzyża na Giewoncie:

„(…) Umiłowani Bracia i Siostry, nie wstydźcie się tego krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym. (…)”

(Jan Paweł II, Zakopane, 6 czerwca 1997).

Szkoda, że niektórzy w naszym kraju i w naszym mieście tego nie potrafią zrozumieć, szukając rozmaitych powodów, aby jubileuszowy krzyż postawić w „bezpiecznym miejscu”, gdzie nikomu nie będzie „zawadzał” i nikogo nie będzie drażnił swym widokiem.

Następnie kapłan pozdrawia wszystkich słowami: „Pan z wami” czy innymi podobnymi, które znajdują się w Mszale. Biskup zaś mówi: „Pokój z wami”. Każde zresztą spotkanie w naszym życiu rozpoczynamy od pozdrowienia tego, kogo spotykamy. O czym nam mówi to pozdrowienie: o łasce Pana naszego Jezusa Chrystusa – który jest i był i przyjdzie, o darze pokoju w Duchu Świętym. Czyż może być wspanialsze życzenie niż to, aby Jezus Chrystus był stale obecny w nas i z nami? Dlatego też na te słowa kapłana życzymy mu tego samego, odpowiadając „I z duchem Twoim”. Chrystus bowiem powiedział: „Gdzie dwaj, albo trzej są zgromadzeni w imię Moje, tam jestem pośród nich”.

Kapłan w krótkich słowach wcześniej przygotowanych wprowadza nas w to, co będzie się danego dnia działo przy ołtarzu. W tym komentarzu mówi nam bądź to o Ewangelii, bądź też o świętym, którego danego dnia wspominamy czy też rocznicy, którą akurat obchodzimy. A wszystko po to, aby zwrócić naszą uwagę na to, co jest w tym dniu najważniejsze. Po tych krótkich słowach kapłan odczytuje intencje, w których jest odprawiana Msza święta, zamówionych przez konkretne osoby w intencji swojej, swojej rodziny, zarówno żywych, jak i umarłych. Pismo święte przypomina nam: „O cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to się Wam stanie” czy też „Zbawienną rzeczą jest modlić się za umarłych”.

Bracia i Siostry!

Prośba o przebaczenie grzechów, Panie, zmiłuj się nad nami… oraz Chwała na wysokości…

Wszyscy wiemy, że jesteśmy grzesznikami. Dlatego też kapłan zachęca nas do modlitwy o to, aby Bóg przebaczył nam grzechy. Może on użyć słów podanych w Mszale lub też zrobić to słowami ułożonymi przez siebie. I wtedy wszyscy włączamy się w tę modlitwę modląc się najpierw w ciszy, a następnie posługując się jedną z czterech form prośby o przebaczenie grzechów. Najczęściej z nich używana, to „Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu…”. Ale są też inne: „Zmiłuj się nad nami Panie…” czy też zawarte w Mszale różne wersje „Panie, który zostałeś posłany, aby uzdrowić skruszonych w sercu, zmiłuj się nad nami…”. Czasem w niedziele zamiast aktu pokutnego odbywa się poświęcenie wody oraz pokropienie nią wszystkich wiernych. Na zakończenie tych obrzędów kapłan mówi: „Niech się zmiłuje nad nami Bóg Wszechmogący i odpuściwszy nam grzechy, doprowadzi nas do życia wiecznego”. Wszyscy zgromadzeni odpowiadają wtedy „Amen”, które oznacza „Niech tak się stanie”. A zatem potwierdzamy, że chcemy, aby Bóg wysłuchał naszej modlitwy.

Organista zaczyna śpiewać: „Panie, zmiłuj się nad nami… Chryste, zmiłuj się nad nami… Panie, zmiłuj się nad nami…”. Nie wykonuje się tylko tego śpiewu, gdy było pokropienie wiernych albo kapłan użył wspominanej już formy: „Panie, który zostałeś posłany…”. Prosimy Boga, aby się nad nami zmiłował, pozdrawiamy naszego Pana oraz uświadamiamy sobie to, co mówi św. Paweł: „Nosimy ten skarb (naszej wiary i zbawienia – przyp. wł.) w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2 Kor 4, 7).

Po tym śpiewie w niedziele (z wyjątkiem Adwentu i Wielkiego Postu), w uroczystości i święta recytuje się albo śpiewa hymn, który chwali Boga za jego wielkość i dobroć oraz jest prośbą skierowaną do Jezusa Chrystusa. Jest to oczywiście „Chwała na wysokości Bogu…”. Używamy na jego początku słów, które wypowiadali w Ewangelii św. Łukasza, aniołowie w czasie narodzenia się Jezusa Chrystusa. Ten śpiew ma nam przypomnieć wielką dobroć Boga, który wybrał ludzi z wielkiej miłości do nas. To przecież narodzenie się Jezusa Chrystusa 2000 lat temu w Betlejem, co szczególnie wspominamy w tym Roku Jubileuszowym, sprawiło, że przygotowane przez Boga zbawienie stało się udziałem wszystkich ludzi. Podkreśla to św. Jan, pisząc: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3, 16).

Bracia i Siostry!

Kolekta

Obrzędy wstępne zwieńczone są modlitwą, którą odmawia kapłan. Nazywana jest ona kolektą. Kapłan najpierw mówi lub śpiewa „Módlmy się…”, wzywając nas do modlitwy. Po tym wezwaniu następuje chwila ciszy, która jest dla nas bardzo ważna. Otóż to jest właśnie czas, aby w ciszy swojego serca wypowiedzieć to wszystko, co chcemy w tej Mszy świętej Panu Bogu polecić. Wreszcie kapłan z rozłożonymi rękami modli się z Mszału słowami, które przeznaczone są na dany dzień: niedziele, uroczystość, święto, wspomnienie świętego lub świętej czy też z powodu innych okazji. Kapłan zbiera niejako wszystkie te nasze prywatne modlitwy w jedną modlitwę. Odpowiedzią wszystkich zgromadzonych jest słowo: „Amen”. Kolejny raz potwierdzamy chęć tego, aby Bóg wysłuchał naszej modlitwy.

Bracia i Siostry!

Zatrzymaliśmy się dziś nad obrzędami wstępnymi Mszy świętej. Wiemy, co one znaczą, symbolizują. Teraz chyba łatwiej będzie nam przeżywać tę „wielką tajemnicę naszej wiary”. Nie chodzi bowiem o to, abyśmy na Mszy świętej byli tylko niemymi widzami, którzy nie rozumieją tego, co się wokół nich dzieje, ale abyśmy naprawdę w tej Mszy świętej uczestniczyli. Wtedy znikną zapewne z wielu rąk różańce odmawiane w czasie Mszy świętej, bo zrozumiemy w czym uczestniczymy. Nie tylko bowiem kapłan odprawia Mszę świętą, ale chodzi o to, abyśmy włączyli w Nią również nasze całe codzienne życie. Amen.