Kazanie na XII niedzielę zwykłą, rok C
Drodzy Bracia i Siostry!
Prosimy dziś w Boga w pierwszej modlitwie mszalnej, aby On obdarzył nas ustawiczną bojaźnią a jednocześnie miłością Jego świętego imienia (por. Kolekta). Po co? Po to, aby wiary się nie wstydzić i mężnie ją wyznawać. Nie chować głowy w piasek, jak przysłowiowy struś, ale nie pozwalać, by imię Boże było poniewierane. Do tego zobowiązaliśmy się w czasie bierzmowania, kiedy na pytanie biskupa odpowiedzieliśmy: „Pragniemy, aby Duch Święty, którego otrzymamy umocnił nas do mężnego wyzwania wiary i życia według jej zasad”.
O tym też mówi nam dzisiejsze Słowo Boże. Jak przypomina prorok Zachariasz (por. Za 12, 10-11; 13, 1), to dzięki Duchowi Boga, tej mocy z wysoka, gdy patrzymy na tego, którego przebili, widzimy nie egzekucję, narzędzie zbrodni i skazańca, ale Zbawiciela i znak ucieczki oraz pomocy, jakim staje się dla nas wierzących krzyż. To źródło łaski dostępne dla każdego na obmycie z grzechów i zmazy.
Za psalmistą dziś powtarzamy: „Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza” (por. Ps 63). Gdy nasza dusza rzeczywiście pragnie Boga i Jego łaski, jak wskazuje św. Paweł (Ga 3, 26-29), to zamiast podziałów rodzi się jedność tych, co są Synami Bożymi w Jezusie Chrystusie. Tych, którzy zostali ochrzczeni w Chrystusie i przyoblekli się w Chrystusa. Wtedy dla nas wyznacznikiem jest nie słowo ludzkie, ale słowo samego Boga.
Drodzy Bracia i Siostry!
Kiedy ta prawda może stać się naszym udziałem? Gdy przejdziemy drogę uczniów z dzisiejszej Ewangelii (por. Łk 9, 18-24). Najpierw, gdy odpowiemy na pierwsze pytanie Jezusa: za kogo uważają go tłumy? Kiedy będziemy wiedzieli jaka jest wiara innych, będziemy umieli nazwać sprawy związane z przeżywaną wiarą we wspólnocie Kościoła czyli będziemy świadomi naszej wiary: w Kogo i w co wierzymy.
To jednak jeszcze, jak pokazuje Jezus w dialogu z uczniami, nie starczy. Potrzeba jeszcze odpowiedzi na drugie pytanie Jezusa: „a wy za kogo mnie uważacie?”. Czyli pytanie nie już o wiarę innych, to nie jest też pytanie o mój chrzest i jego może już pożółkłą metrykę, ale o moją osobistą wiarę. To pytanie o to czy ona przemienia moje codzienne życie i codzienne wybory, bo wtedy dopiero jest wiarą, którą mężnie wyznaję i żyję według jej zasad. Jeśli taka nie jest, to z wiarą w Jezusa nie ma nic wspólnego.
Wyznać osobistą wiarę w Jezusa, na wzór Piotra, to nie tyle wypowiedzieć słowa, ale przede wszystkim przyjąć dar Ducha Świętego, pozwolić się przemienić mocy Pana i być Jego autentycznym świadkiem? Po co? Najpierw po to, by mieć moc, aby iść za Chrystusem prawdziwie, następnie by umieć zaprzeć się siebie i wytrwale brać swój codzienny krzyż oraz z nim wędrować, a nie go odrzucać. Na koniec, by naśladować Jezusa Chrystusa, czyli wkładać ślady swoich stóp w ślady Jego stóp zranionych na drzewie krzyża dla mnie.
Drodzy Bracia i Siostry!
Dlaczego to takie ważne? Sam Jezus daje nam odpowiedź w dzisiejszej Ewangelii: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. Życzę więc sobie i wam, abyście wierzyli nie słowu ludzi, bo wtedy można pewnie stracić życie, bo ile razy boleśnie przekonaliśmy się, że ludzkie słowo zawodzi. Życzę wam, abyście zaufali słowu Boga, bo dzięki temu zachowacie swoje życie: teraz i na wieki. Amen.