Drodzy Bracia i Siostry!
Wielu ludzi, nawet uczestniczących w niedzielnej czy codziennej Eucharystii, ma pretensje do Pana Boga. Jedni zaplanowali wszystko dokładnie po ludzku, bez pytania o wolę Bożą, a budując tylko na ludzkim wysiłku chcieli wymusić błogosławieństwo Boga dla swoich planów. Są zawiedzeni, bo Bóg nie spełnił ich oczekiwań.
Drudzy stoją założonymi rękami i czekają, aby Bóg wszystko za nich zrobił. Chcą życia bez nawrócenia, przemiany życia i postępowania, bez jakiegokolwiek ludzkiego wysiłku. Oni też są zawiedzeni, że Bóg nie spełnił ich oczekiwań.
Obie z tych dróg są jednak niewłaściwe i zawsze będą rodziły pretensje do Pana Boga i innych ludzi. Natomiast jak ma wyglądać właściwa droga życia pokazuje dziś Najświętsza Maryja Panna swoim przykładem w Ewangelii (por. J 2, 1-11).
Odczytujemy ten fragment o znaku w Kanie Galilejskiej, kiedy przeżywamy uroczystość NMP Częstochowskiej, która króluje na wybranej przez Boga górze, jak przypomina dziś prorok Izajasz (por. Iz 2, 2-5). Objawiając się jako nasza Matka przypomina, jak wspomina dziś św. Paweł Apostoł (por. Ga 4, 4-7), że jesteśmy dziećmi Boga, do którego możemy wołać „Abba, Ojcze”.
Czego zatem uczy nas dziś nasza Matka w Kanie Galilejskiej? Ona zauważa problem młodych ludzi, którzy przeżywają dzień swojego wesela i idzie z tym problemem do Jezusa. Nie bierze tych młodych na języki, nie rozpowiada wśród gości co się stało, ale szuka właściwego rozwiązania zaistniałej sytuacji. Niczego nie wymusza, nie targuje się z Bogiem, ale ufa Mu, przedstawiając zaistniałą sytuację.
Maryja pozostawia Bogu sposób, w jaki On będzie chciał działać i rozwiązywać przedstawiony problem, bo Ona ufa w Boży pomysł na życie człowieka. Ona wie, że to jedyny dobry pomysł, bo jak często doświadczamy nasze pomysły, które na pierwszy rzut oka wydają się dobre, kiedy na nie spoglądamy po czasie okazują się najgorszym z możliwych rozwiązań.
Maryja natychmiast też angażuje się po stronie tego pomysłu Boga na życie człowieka, czy konkretnej ludzkiej wspólnoty i do tego zaangażowania zachęca innych, gdy wypowiada słowa: „Jeśli cokolwiek wam każe, zróbcie”.
Drodzy Bracia i Siostry!
Widzimy bowiem dokładnie w Ewangelii, że do tego cudu, dokonanego mocą Boga, potrzebne są dwa ludzkie gesty, niezrozumiałe po ludzki, niedorzeczne, bezsensowne. Pierwszy z nich to napełnienie stągwi kamiennych aż po brzegi. Przecież nie brakowało wody, ale zabrakło wina, więc jest to działanie bezsensowne. Podobnie z drugim gestem czyli zaczerpnięciem wody, którą Jezus przemienił, ale dla wszystkich była to jeszcze tajemnica, i zaniesienie staroście wesela. Niesienie wody do spróbowania jest po ludzku bezsensowne.
Przemiana, która dokonana zostaje przez Jezusa, kiedy zamienia wodę w wino, wprawia świadków w osłupienie: zarówno usługujących, jak i starostę weselnego. Na weselu bowiem stosowano zasadę, że najpierw stawia się dobre wino, a później gorsze, bo jak ludzie już sobie popiją to tracą ostrość smaku i jest im obojętne co piją. Tymczasem Jezus przemienił wodę w wino nie byle jakie, nawet nie dobre, ale najlepsze, które zachwyca, budzi radość i podziw. Tak zresztą dzieję się za każdym razem, kiedy tylko człowiek nie staje na przeszkodzie Bogu.
Po co zatem był potrzebny ten pierwszy znak, którego dokonał Jezus na początku swojej publicznej działalności, w Kanie Galilejskiej, w domu młodych ludzi, którzy rozpoczynali dopiero wspólne życie? Najpierw po to, aby Jezus objawił swoją moc, by objawiła się Bożą chwała. Dalej zaś po to, by wzbudzić większą wiarę w sercach uczniów, by uwierzyli, że tylko Jezus ma moc przemienić wszystko.
Jeśli pozwolimy Bogu działać, nie zastępując Go i wkładając odpowiedni ludzki wysiłek w naszą codzienność, to nie będziemy wtedy na Boga narzekali, ale w naszym życiu objawi się Bożą chwała i nastąpi wzrost naszej wiary.
Drodzy Bracia i Siostry!
Tego właśnie chce od nas Maryja, nasza Matka. Tego uczy nas Maryja – jak często mówimy z naszej polskiej Kany na Jasnej Górze. Uczyła od wieków i dziś uczy i w ten sposób Maryja ukazuje się nie tylko jako matka Jezusa, ale nazywana przez Niego „Niewiastą”, ukazuje się jako matka uczniów Jezusa.
Dziś, przeżywając uroczystość NMP Częstochowskiej, widzimy moc wstawiennictwa Maryi przez te kamienne stągwie napełnione wodą. Dziś Maryja wstawia się także za nami, sprawiając w ten sposób, że i w naszym życiu może powtórzyć się cud Kany Galilejskiej. Bo wtedy właściwe proporcje znajduje Boża moc i wysiłek człowieka, które tylko w tych dobrych proporcjach stają się dobrym, najlepszym winem, którego wszyscy pragną a nie takim, które jest kwaśne i budzi odrazę, od którego wszyscy uciekają.
Co zatem dziś przynoszę do tej mojej osobistej Kany? Co nalewam do stągwi życia przez ołtarzem Chrystusa w tę dzisiejszą uroczystość? Co przyniosę, jak pozwolę Bogu działać i jak będę z Nim współpracował, od tego zależy jakie będą tego owoce. Może przynoszę dziś wodę zmarnowanego życia, może wodę złamanego serca, może wodę radości z doświadczenia w swojej codzienności Bożego błogosławieństwa. A może jeszcze coś innego w tej mojej stągwi życia przynoszę.
Jeśli pozwolę Bogu działać i usłyszę słowa Maryi „Jeśli cokolwiek wam każę, zróbcie” a przede wszystkim przejmiemy się tymi słowami i wprowadzimy je w nasze życie, to będziemy świadkami przemiany życia w dobre wino Bożej miłości. Dobre wino, które nie tylko cieszy nas samych, ale i innych ludzi. Amen.