Drodzy Bracia i Siostry!
Słowo Boże zaprasza nas dziś do stanięcia w prawdzie przed sobą, przed Bogiem i przed drugim człowiekiem, kiedy przygotowujemy się do jutrzejszej misyjnej spowiedzi. Pyta nas dziś jaka jest nasza miłość, czy jest ona bez obłudy, czy mamy wstręt do złego i podążamy za dobrem, czy jesteśmy życzliwi, usłużni, nie opuszczamy się w gorliwości, czy jesteśmy płomiennego ducha i pełnimy służbę Panu? Pytamy czy jesteśmy cierpliwi w trudnościach i wytrwali na modlitwie oraz co nas pociąga: wielkość, chwała ludzka czy pokora (por. Rz 12,9-16b)?
Kiedy chcemy dziś wrócić do źródła Miłości, to nie ma innej drogi, jak ta, którą pokazuje Maryja (por. Łk 1,39-56): służby Bogu i człowiekowi oraz widzenia siebie w prawdzie, jak Ona widziała siebie, śpiewając Magnificat. To pozwala nam się uwolnić od niewolnictwa ludzkich opinii i zdać się jedynie na opinię Boga. To właśnie pozwala całościowo widzieć swoje życie, ratuje przed zawężaniem Bożych Przykazań i ich odrywaniem jednego od drugiego.
Dlatego dziś chcemy we właściwym świetle spojrzeć na Boże Przykazania, by dzięki temu dobrze przygotować się do spotkania z Bożym Miłosierdziem w sakramencie pokuty i pojednania. W związku z tym, że czasem w naszym życiu obecna jest pokusa, aby poszczególne przykazania odrywać od siebie i zawężać je do tego jednego sformułowania, jakie znajduje się pod określonym punktem Dekalogu. A przecież one są ze sobą nierozdzielnie powiązane, jak jeden organizm. Potrzeba w tym względzie jednego, otwarcia się na Ducha Świętego – Ducha Prawy. wtedy zrodzi się w nas potrzeba zobaczenia całej prawdy, a nie tylko jakiejś wybranej, może nawet dla nas wygodniej, jej części.
Chcemy to uczynić przez prymat jednego z nich, a mianowicie przykazania „nie kradnij”. Zobaczymy w ten sposób, że kiedy nauczymy się okradać Pana Boga, to wtedy nie mamy już zahamowań, by okradać innych ludzi a wraz z tym i samych siebie.
Drodzy Bracia i Siostry!
Najpierw można okradać Boga. Stawiając siebie, innych ludzi czy rzeczy na Jego miejscu, okradając z należytego mu miejsca w życiu, sercu czy przestrzeni publicznej, starając się go wypchnąć na margines życia, serca czy przestrzeni publicznej (por. I przykazanie).
Można okradać Boga z szacunku, jaki Mu się należy. Poniewierać Bożymi słowami myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Okradać Boga z chwały w sercach innych ludzi poprzez sianie zgorszenia (por. II przykazanie).
Można okradać Boga z czasu Mu należnego. Czasu, który ma być przeznaczony na modlitwę, na spotkanie z Nim na Eucharystii, a tym samym okradać siebie ze świętości, z łaski i prawdy (por. III przykazanie).
Dalej, kiedy nauczymy się okradać Boga, z łatwością przychodzi nam okradanie drugiego człowieka, a wraz z tą kradzieżą także samych siebie.
Można okradać rodziców z należnej im czci i szacunku. Traktować ich jak zbędny balast, który ciągle tylko ciąży i przeszkadza. Można tym samym okradać siebie z miłości, troski, poczucia bezpieczeństwa i relacji z drugim człowiekiem. A przecież nie chodzi o to, aby żyć obok siebie jak obce sobie osoby, ale żyć ze sobą razem, troszcząc się o siebie nawzajem.
Można okradać siebie z życia rodzinnego, stawiając na inne sprawy czy rzeczy w swoim życiu, uciekając od trudnych spraw, nawet w sprawy pobożne, zaniedbując tym samym swoje obowiązki wobec męża, żony, dzieci, wnuków, dziadków. Można też okradać jako matka czy ojciec, dziadek czy babcia dzieci i wnuki, przymykając oko na ich postępowanie, bo przecież dziś wszyscy młodzi tak żyją. W ten sposób można okradać z właściwie pojętej odpowiedzialności i konieczności budowania życia na wartościach (por. IV przykazanie).
Można okraść drugiego człowieka z życia, nie szanując tego życia w sensie zewnętrznym, zabijając bezpośrednio lub przez swoją lekkomyślność narażając ich zdrowie i życie na drodze, nie przestrzegając przepisów drogowych czy zachęcając do pielęgnowania nałogów.
Można okradać swoim słowem, wypowiadanym nieodpowiedzialnie i w sposób gorszący, stając się „słownym terrorystą” dla najbliższych czy współpracowników. Można wreszcie okraść człowieka z „dobrego ducha”, namawiając innych do zła, zejścia z drogi Ewangelii i Bożych Przykazań, poprzez dawanie zgorszenia i brak bycia świadkiem wiary. Można też okraść innych z wartości przez niereagowanie na czynione przez innych zło, a później wygodnie narzekać na otaczający nas świat i ludzi (por. V przykazanie).
Można okradać innych z żony, męża przez pobudzanie pożądliwości słowa, oczu, serca a ostatecznie czynów. Można okradać z życia Bożego przez pozwolenie, by to pożądanie panowało nad człowiekiem a nie człowiek nad tym, co rodzi się w nim.
Można okradać siebie z godności dziecka Bożego przez brak walki w codzienności z przeseksualizowaniem życia w środkach masowego przekazu i reklamie. Powoduje to, że ciało człowieka staje się nie świątynią Ducha Świętego (por. 1 Kor 6, 19), ale przedmiotem, którego można bezkarnie używać (por. VI i IX przykazanie).
Drodzy Bracia i Siostry!
Można okradać innych przez kłamstwa opowiadane na ich temat, okradając ich z dobrego imienia. Można okradać innych, tak używając swojego słowa w dyskusji i rozmowie, by zniszczyć przeciwnika czy za wszelką cenę w dialogu lub sądzie udowodnić swoją rację, nie zważając na prawdę (por. VIII przykazanie).
Można wreszcie okraść innych z konkretnych rzeczy materialnych, to o czym przeważnie pamiętamy, kiedy myślimy o słowach „nie kradnij”. Można jednak okradać innych, samemu żyjąc jak pasożyt z ich pracy, samemu nie chcąc pracować, „kiwnąć” przysłowiowym placem, aby się nie przemęczyć czasem.
Można także okraść innych z czasu, zajmując ich niepotrzebnie swoją obecnością lub nic nie wnoszącą rozmową, bez chęci przyniesienia innym nadziei. Można okradać też innych poprzez niedzielne zakupy z odpoczynku, możliwości bycia na Mszy świętej czy pobycia ze soją rodziną.
Można okradać innych, odbierając im ich podstawowe prawo do decydowania o sobie, swojej przyszłości, małżeństwie, które zawarli nie z matką czy teściową, ojcem czy teściem, ale swoją żoną czy mężem, wobec którego – biorąc Boga na świadka – ślubowali. To próba pogwałcenia ludzkiej wolności, którą nawet Bóg w człowieku szanuje.
Można też okradać innych, nie wypłacając należnego wynagrodzenia za wykonaną pracę lub czyniąc to niezgodnie ze poczuciem podstawowej sprawiedliwości, oszukując czy ją zaniżając. Można też okradać innych przez nieprzykładanie się do wykonywanej pracy, bylejakość, trwonienie czasu. Można okradać innych przez branie na siebie nadmiaru pracy, bo wtedy nie tylko nie mam czasu dla siebie, ale także dla drugiego człowieka i samego Boga (por. VII i X przykazanie).
Drodzy Bracia i Siostry!
To tylko mała próba tego, jak szeroko można patrzeć na każde z przykazań w powiązaniu z pozostałymi. Prośmy jednak przede wszystkim Ducha Świętego, Ducha Mądrości, by w naszych sercach była nie tyle litera Bożych Przykazań, ale przede wszystkim myśl, jaką w Nich zawarł sam Bóg. Myśl o naszym dobru, jaka przez Boga została w Nich zapisana. W tym wszystkim bowiem nie są ważne nic nieznaczące, puste gesty zewnętrzne, ale pragnienie serca, które daje nie tylko poczucie szczęścia tu na ziemi, ale wiedzie ku szczęściu wiecznemu w niebie. Amen.